Zło w astrologii

Witam Państwa!

Zło w astrologii to temat stosunkowo często wywlekany na wierzch. Perspektywa oceniania, osądzania i etykietowania jest bardzo silnie zakorzeniona u niektórych osób, które parają się astrologią i ogólnie pojmowaną ezoteryką. Nasłuchałem się uwag o „złych ludziach”, „nikczemnikach”, „zdrajcach” i „oszustach” tyle, że mógłbym tomy poezji wyklętej pisać. Kolekcjonerzy nieszczęść i emocjonalnego gradobicia kreują planetarne mity na temat podłej, chorej i agresywnej kreatury ludzkiej mielonej z budą, często używając licznych narzędzi diagnozująco – oskarżających. Rozszarpane przy pomocy astrologicznych sprzętów kosmogramy bryzgają krwią złej karmy i mrocznego pocałunku gwiazd. Świat oszustów finansowych, manipulatorów, fałszywych nauczycieli, osób które chcą posiąść władzę, lub złoczyńców, z których większość czerpie z tajemniczego skryptu „bycia złym” przez osoby, które miały zaszczyt z nimi obcować, lub się z nimi stykać – tak, to się zdarza. Lubimy się temu przypatrywać, udając że tego nie widzimy i nas to nie dotyczy. Lubimy oglądać nagie kosmogramy z ukrycia, pożądając odnalezienia bolesnych blizn z dzieciństwa lub ran, które śmierdzą. Człowiek jest ciekawski, ale nic nie powie na temat tabu – publiczność zabrania! Zło jest zawsze GDZIEŚ INDZIEJ. Zło to nie my. Nie mamy z tym nic wspólnego. Zło to inni. Lepiej tego nie ruszać. Nie dotykać. „A było tak miło i sympatycznie, a Ty musiałeś/-aś wejść i popsuć nasz nastrój”. Idź stąd! „Jestem oazą spokoju”.

Nic to – pół biedy z oskarżeniami, zarówno wobec „obiektów obserwacji”, jak i szanownych interpretatorów! Urazy i konflikty zawsze będą solą ludzkości i cywilizacji, kto komuś źle nie życzył, niech pierwszy rzuci kamieniem. Zostawiam w spokoju słabości ludzkie, nawet staram się je zrozumieć. Czepiam się prędzej płycizn interpretacyjnych i uproszczeń, typowych dla neofitów ezoteryki i astrologii. Neofici to są tacy fajni ludzie, którzy ledwo coś poznali, a rzucają się pierwsi na scenę, by ogłosić światu swe bohaterstwo i oddanie. Oni pierwsi wyjdą z szeregu, by się przedstawić, że świetnie się znają na astrologii. Oni również z urokiem Godzilli oznajmią, że „odkryli zło” w czyimś horoskopie. Tak, oni są wszędzie… …

Och, naiwni! ZŁA NIE DA SIĘ NAMIERZYĆ METODAMI ASTROLOGICZNYMI. To nie takie proste. Choćbym próbował stworzyć długi artykuł – a ten taki będzie – zło nie jest tak łatwo namacalne, jakbyśmy chcieli. Najwięcej zła w sobie mogą mieć osoby, które diagnozują naturę ludzką w czarno – białych barwach. To mitologia o Dobrym Rycerzu i Złym Smoku, czy królewnie Śnieżce i złej Czarownicy. Postacie skontrastowane występują w bajkach i w narracjach plemiennych, które skażają świat niektórych interpretatorów astrologicznych. Nie ma ludzi jednolitych. Nie ma jednolitej definicji zła.

Ale! Istnieje możliwość określenia kierunku, wyznaczenia obszaru albo odnalezienia trującego jabłka, po którym właściciel horoskopu może zapaść w amoralny sen i w onirycznym stanie uczynić jakieś złe i głupie rzeczy. Przy czym możliwość odnalezienia „zła” nie równa się determinizmowi ostatecznemu. W zależności od widzimisie różnych astrologów, „typ zła” odnajdywany jest przez położenie Plutona, który mógłby startować i zwyciężać konkursy na Mistera Zła. Są jednak amatorzy kamieniowania Saturna, obrzucania inwektywami Marsa, czy też miłośnicy wiecznej banicji Urana. Każda astrologiczna potwora znajdzie swojego amatora! Złooooo… !

Przykłady? Bardzo prosto je znaleźć w sieci nawet dziś. Człowiek z Saturnem w domu X „źle skończy”, od klienta z Marsem w VII domu „dostaniesz w łeb” lub „pożałujesz”, a przeciętny właściciel Neptuna w domu V nie będzie wiedział, czy dziecię zrodzone z jego nasienia aby było. Takie potrawy można było znaleźć w polskim internecie, smacznego! Więcej: zdarzyły mi się osoby, które pojawiły się u mnie, ponieważ… astrolog się przestraszył ich radixu! Złooooo… !

*

PROBLEM ZŁA I STATYSTYKI ASTROLOGICZNE

 

Wspomniane płycizny i uproszczenia były jednym z powodów, dla których napisałem kiedyś tekst [-> TUTAJ] dotyczący samobójców, terrorystów i przestępców, których zestawiłem z dwiema, neutralnymi w sensie „czynienia zła” grupami osób. Podejrzewam, że większość osób nie przebrnęła przez liczne statystyczne odyseje, ale gdyby próbować jeszcze raz podsumować moje wywody w tamtym tekście, doszedłbym do wniosku, że:

  • Astrologowie tradycyjni byli mistrzami w odnalezieniu rdzenia postępowania i usposobienia, inaczej: wpływu myślenia na charakter człowieka i vice versa, wynajdując pojęcie „almutenu umysłu – inteligencji” (o almutenie umysłu więcej w tekście: Piotra Piotrowskiego -> TUTAJ). To pojęcie jest kluczowe dla dalszych analiz i odkryć.

 

  • Jeśli założymy, że za umysł (duszę) odpowiadają Księżyc i Merkury, wówczas zastanawiającym mogą być najwyższe wskaźniki i ilości aspektów pomiędzy Księżycem i Marsem, jak i Merkurym i Marsem. W tabelce szóstej w moim artykule następują istotne wychylenia dla pierwszej wartości (141 wobec 121 i 119), jak i drugiej wartości (126 wobec 108 i 96).

Oto tabelka szósta, na którą zwracam szczególną uwagę

  • Nie są to różnice olbrzymie i nie sprawiają, że czynnik ryzyka jest mocno podniesiony u ludzi z Księżycem – Marsem czy Merkurym – Marsem. Nie ma więc co czynić kolejnych wycieczek personalnych na osoby z tymi aspektami. Zwyczajnie w świecie może jednak zdarzyć się, że u pewnej grupy takich osób porywczość, nagłość lub szybkie działanie, tak typowe dla Marsa, może wystąpić nieco częściej niż wśród osób bez tych aspektów. Nie jest to jednak żaden dowód w sprawie „czynienia zła”, tak jak jedno krzyknięcie więcej, uderzenie w stół, czy większa wypadkowość nie tworzy definicji człowieka niebezpiecznego (czy „złego”).

 

  • Równocześnie obaliłem tym badaniem „legendy miejskie”, nie zauważyłem, żeby aspekty Mars – Pluton, Słońce – Saturn, lub Mars – Saturn, tworzyły nadwyżkę wśród osób ze skłonnościami psychopatycznymi, sadystycznymi, instynktami morderczymi czy samobójczymi.

 

Mimo tego, część osób, które podobno poważnie zajmują się astrologią, wykazuje dwa osobliwe zachowania. Jedna grupa „wstydzi się” swoich horoskopów i nieszczególnie dobrze się o nich wyraża albo ze wstydu ich nie pokazuje. Dotyczy to zwłaszcza właścicieli Plutonów na osi, wyrazistych Marsów, czy silnej obsady „okrutnych” znaków, czyli Barana, Skorpiona i Koziorożca. Znęcanie się i ostracyzm wobec tych przedstawicieli astrologicznej flory i fauny bierze się częściowo stąd, że czerpią swą siłę z Saturna, Plutona i Marsa. Również w licznych punktacjach dotyczących siły czy powodzenia, największą estymą cieszą się domicyle i egzaltacje Wenus i Jowisza. Zatem lepiej by było, szanowny właścicielu horoskopu, gdybyś miał większą reprezentację Byka, Raka, Wagi, Strzelca, Ryb, lub chociaż tego mocarnego Lwa. Ale Baran, Skorpion, Koziorożec, czy bezpłciowa Panna? Fuj! Gdyby istniał chirurg astrologiczny zajmujący się plastyką kosmogramu, sporo klientów prosiłoby o usunięcie tego cholernego Saturna czy Plutona z osi! Cóż, jeśli nie ma chirurga to przynajmniej mamy od czasu do czasu z marketingową sztuczką, którą można nazwać „wakacjami z relokacją”. Jest to taki fajny eksperyment ezoteryczny, gdzie można wykonać jednorocznej operacji plastycznej na swoim kosmogramie przy pomocy zmiany miejsca urodzenia podczas urodzin. Gdyby horoskopy miały swój Raj Podatkowy, śmiało można by tą krainę nazwać Relokacją.

Druga grupa często nie posiada okropnych okropności w swoim radixie, przyjmuje wygodną pozę faryzeuszy. Miejsce wstydu zajmuje figura osoby zawstydzającej. Najczęściej przyjmuje to formę niewinnych ploteczek w stylu: „Zenek to ma wielką chuć, bo Skorpion„, „Ala to jest wredna suka korporacyjna, bo ma Saturna na MC„, lub też: „Janek lubi obrażać ludzi, bo to głupi Baran„. Czasami niewinne ploteczki są grubszego sortu i jakaś szanowana z kręgu astrologów osoba rzuci mimochodem wśród grupy znajomych, że „tak beznadziejnego horoskopu w swojej praktyce dawno nie widziała„. Oczywiście zaraz wstanie dość spora grupa oburzonych osób i powie, że nigdy nie zniżyłaby się do tego poziomu, ale skądś przecież te ploteczki i uproszczenia powstają? Ktoś zabija ludzi na wojnach, ktoś niszczy petentów w urzędach, więc prawdopodobieństwo rzucenia astrologicznym mięsem w miłej, przyjaznej atmosferze w otoczeniu kotków też się może zdarzyć. Gwoli ścisłości i uczciwości dodam, że praktycznie wszyscy na te niesprawiedliwe uproszczenia cierpimy, pułapka stereotypu jest kusząca. Ale okrucieństwem świadomym będzie, jeśli stereotyp powiela się na wykładach, w spotkaniach grupowych, lub sesjach prywatnych. Przy czym nie jest to delikatne kopiowanie mitów o złym Skorpionie, Koziorożcu, Saturnie czy Plutonie. Obawiam się, że często padają słowa: „ten człowiek jest zły, bo…„, „ten człowiek może skrzywdzić, bo…„, lub „ona Pana zdradzi, bo…„. Tego typu komunikaty są idealnym instrumentem na wykreowanie wiernego (i toksycznego) doradcy – najpierw złamie swoją okrutną diagnozą, żeby następnie obiecać, że poprowadzi za rączkę. A nawet jak Mojżesz do Ziemi Obiecanej, za drobną, lub jeszcze bardziej drobną opłatą.

*

ZŁO I WPŁYWY ZEWNĘTRZNE

 

Jeśli usilnie poszukujemy tego „zła” i „niegodziwości” w horoskopach urodzeniowych, musimy przyjąć kilka ważnych założeń:

  1. Astrolog wszystkiego nie wie, a jeśli nawet mówi że wszystko wie, to prawdopodobnie skupił wokół siebie grono wyznawców, którzy będą dawać głowę za sprawdzalność jego prognoz. Niestety, najczęściej te prognozy lub opinie nie zostały wyrażone na piśmie lub szerokiej opinii publicznej przed nastaniem wydarzenia. Czy istniał w 1933 roku tekst w profesjonalnym periodyku astrologicznym, który odnajdywał wielkie zło w polityce Adolfa Hitlera (już kanclerzu Niemiec) i wskazywał na wielką wojnę, która wybuchła sześć lat później? No właśnie… Istniało za to multum horoskopów, które ustawiały wojnę w innych latach, lub nie dopuszczały jej zaistnienia. Tworzyli ją często wybitni astrologowie. Wniosek? Są pewne rzeczy na ziemi i niebie, które nie śniły się także astrologom. Nawet rzeczy złe.
  2. Kosmogram jest częściowo (a jednak!) determinowany okolicznościami zewnętrznymi, co wskazywałoby na to, że „moralność – etyka – wzorce postępowań” są wypadkową wielu cech, a nie tylko kwestią charakteru. Jeśli więc jesteśmy w stanie określać czyjś charakter i predyspozycje, to nie jesteśmy w stanie ocenić, na jakim gruncie (dobrym, czy złym) one się będą realizować. Być może gdyby Adolf Hitler urodził się trzydzieści lat później, zostałby kacykiem na miarę Berlusconiego czy Le Pena, bo inne byłyby warunki państwa, w których się urodził?
  3. Moralność i etyczność (jak też kwestie wiary, socjalizacji, szkolnictwa i edukacji) kładą nacisk w astrologii na dom trzeci – dziewiąty. Ponieważ są to domy „upadające”, to ich charakter jest bardziej zmienny i silniej uzależniony od kolejów losu i przypadkowych zdarzeń, w przeciwieństwie do domów kątowych (I – IV – VII – X), na które mamy większy wpływ. Jeśli więc próbujemy wyłapać stosunek danej osoby do kwestii mówienia prawdy lub nie, czynienia dobra lub zła, socjalizacji lub anarchii, bardzo często odnajdziemy to w domach III i IX.
  4. Nawet jeśli czujemy się samozwańczymi astrologicznymi geniuszami, dobrze interpretujemy horoskopy, znamy mniej więcej otoczenie i rodziców osoby opisywanej, musimy sobie zdać sprawę, że istnieje (z mojego punktu widzenia szacuję liczbę na około 10%) pewna liczba horoskopów, których właściciele „przeskakują” swoje potencjały. Bywa niewiarygodnym, jak osoba, która „powinna” zachowywać się w określony sposób wg potencjałów urodzeniowych, wyskakuje z gorsetu determinizmu i najczęściej mówi, że są to jej cechy charakteru i przypadłości z przeszłości. Wątek „przepracowania” pewnych trudnych położeń, aspektów lub niezbyt rokujących cech charakteru, też mógłby być wdzięcznym wątkiem do napisania artykułu.

 

Jeśli uznamy powyższe stwierdzenia i uwierzymy, że:

  • Astrologowie nie są Bogami.
  • Etyka, moralność, „dobro i zło” są silnie zdeterminowane kondycją państwa, ekonomii, obyczajowości, rodziny, wychowania i otoczenia.
  • Wiara w naszą silną wolę i kreowanie konkretnych postaw to mrzonka, w istocie bywamy bardzo słabi i często nieodpowiedzialni, a wiele naszych postępowań jest wypadkową zdarzeń losowych lub koniunktury życiowej.
  • Są osoby, którym chcielibyśmy przypiąć etykietki, ale oni „uciekli” pewnym schematom poznawczym…

… to możemy przejść do etapu następnego.

*

ZŁO W HOROSKOPIE – UWARUNKOWANIA PLANETARNE

 

Pojęcie „zła” jest bardzo względne. Dla niektórych moralistów „więcej zła” uczyni żona, która nieoczekiwanie odejdzie od męża, niż nieszczęśliwa żona, która będzie trwała z nim kilkadziesiąt lat w małżeństwie, nie pozwalając sobie na swoje prywatne szczęście, a przy okazji unieruchamiając życie osoby (czytaj: jego), z którą w niewolniczym uścisku tkwi. Prawdopodobnie „więcej zła” uczyni także lekarz, który da przyzwolenie na śmierć starszej osoby, a nie będzie w sposób uporczywy trzymać jej przy życiu (bo prośby i pieniądze rodziny więcej znaczą, niż prywatna wola osoby terminalnie chorej i cierpiącej). Być może „więcej zła” będzie też czynić osoba, która w sposób ostentacyjny zrezygnuje z uroczystości kościelnych, zamiast zachowywać pozory i „ku radości innych” uczestniczyć w niektórych z obrządków, podczas których zaznaje rozkoszy nudy. Kilkadziesiąt lat temu (a może i współcześnie), „więcej zła” uczynił żołnierz, który zdezerterował z armii, niż żołnierz, który z polecenia dowódcy rozstrzelał kilkanaście osób. Tak, dużo kontrowersji, dużo ostrych spięć, czym jest „zło”. Ale nie są to zmyślone historyjki obrazkowe, niestety to są kadry z życia.

Zło jest w gruncie rzeczy banalne” – powiadała Hannah Arendt. Powoływała się na postać Adolfa Eichmanna, który nie był przecież spektakularną bestią w ludzkiej skórze. Zdaje się, że ta zasada może obowiązywać również w astrologii – bardzo często „legendy miejskie” o niedobrym Skorpionie – Koziorożcu – Marsie – Plutonie – Saturnie wytwarzają coś w rodzaju poznawczej mgły. Częściowo wynika to z wyrazistości tych znaków / planet, ponieważ silny temperament (ew. porywy serca) u Marsa, wysoka esencjonalność (magnetyzm) Plutona czy uporczywe trzymanie się obranej drogi – strategii (autorytarność) u Saturna łatwiej wrzuca osoby z tymi zestawami do stereotypowych przegródek, w których moralitety o złej naturze czy niedobrym charakterze czują się tak dobrze.

Wydaje się, że „zło” będzie ignorowane, mniej zauważalne, lub pobłażane dla horoskopów z silnie wyrażoną naturą Słońca, Merkurego, Wenus, Jowisza, czy nawet Neptuna. Wystarczy jednak rzut oka na kilka horoskopów z silnie zaznaczoną dominantą w postaci tych planet, lub „horoskopów idealnych”, żeby odrzucić błędne i mitologiczne przekonanie, które miało miejsce do tej pory.

 

Sama planeta może „czynić zło”, z subiektywnego punktu widzenia odbiorców. Jak mogłaby się prezentować taka „lista”?

 

  • Właściciel horoskopu z silnie zaznaczonym Słońcem (albo mocno eksponowanym Lwem, ew. miejscem wywyższenia Słońca – Baranem) mógłby być wyjątkowo egocentryczny, zawłaszczający przestrzeń, lub przygniatać swoimi manifestacjami psychicznymi. Pomimo faktu, że część osób mogłaby go kochać, zazdrościć widowiskowego stylu wyrażania się, lub doceniać dramatyczne akty, żywcem wyjęte niczym z dramatów Szekspira. W narcystycznej epoce Słońce ma się dobrze – przepychanie się łokciami i ekspozycja cieszą się estymą. Czy to „złe”? – zapyta ktoś. Pytanie z gruntu nieodpowiadalnych: czy wolimy mistrza fachu, który nie potrafi się wypromować, czy wolimy mistrza promocji, który ledwo ogarnia swoje zajęcie? Oczywiście, że wybierzemy „gwiazdę” – lubimy przecież błyskotki!

Weźmy na ten przykład kilka osób, z zaznaczoną dominantą słoneczną, które mają skłonność do brylowania, gromadzenia wokół siebie dużej ilości ludzi, stawiając na silną atrakcyjność. Oczywiście nie mówię o wszystkich osobach ze Słońcem na osi (nie ulegajmy stereotypom), ale często zdarza się, że nadmiernie ekspansywne typy słoneczne przy określonych warunkach w odpowiednich okolicznościach będą „czynić zło”. Część osób przyjmie więc pozę „bycia twarzą” jakiegoś projektu, rodziny, związku, pracy czy okoliczności, nie angażując się zbytnio w pracę. Część osób zdominuje (lub przytłoczy) swoimi przeżyciami, wizjami lub osobowością współpracowników. Część osób stworzy legendę na swój temat i stworzy uroczy referat pod tytułem: „zaistnieć może każdy”, ewentualnie zaproponuje wykład motywacyjny pod tytułem: „jest mi w życiu fajnie, ponieważ jestem taki fajny i nie zamierzam nikogo w tym temacie słuchać”. Silne Słońce w horoskopie może też dać efekt mocnej i stabilnej osoby, władnej poprowadzić jakiś okręt, świadomej samostanowienia, lub wyrazistej i potrzebnej na dany czas. Wszystko zależy od całości horoskopu i okoliczności zewnętrznych – uwaga ta dotyczy wszystkich wymienionych planet. Słońce może być też wyrazicielem ważnej opinii przy pomocy kiczowatości – genialnym interpretatorem tego zjawiska był Andy Warhol ze Słońcem w Lwie na ASC (kosmogram ->TU). Niestety, o ile obszar sztuki i prowokacji artystycznej nieźle sobie radzą ze Słońcem, to w innych kwestiach bywa gorzej. Możliwe, iż z kiczu zostaną wytkane najgenialniejsze myśli, które będą robiły za wzniosłe odkrycia humanistyczne ludzkości, a twórcy będą czerpać profity z tytułu bycia mistrzem czy autorytetem krążącym wobec wierszydeł egzystencjalnych. Tego typu praktyki tworzą wizjonerzy, którzy stali się elementami kultury memów i ekspansji fast – foodowej duchowości. Mistrzem w swoim fachu został np. miłośnik obnoszenia się ze swoim bogactwem, czyli -> Osho. Dla fanów swoim sposobem bycia uczynił wiele ważnego i dobrego (wpuścił coś na wzór tezy: „dobro i bogactwo idą w parze, pieprz ubogich”). Dla krytyków mógł być wyrazem zepsucia epoki i przejściem na „ciemną stronę mocy” (teza-pułapka: „kto nie ma pieniędzy, nie dysponuje odpowiednią duchowością, zatem im człowiek bogatszy, tym bardziej rozwinięty duchowo”). Przypominam, że mówimy wciąż o Słońcu, a Osho czy Warhol są doskonałymi reprezentantami tej energii (by nie wspomnieć Napoleona czy Ludwika XIV). Słońce lubi się chwalić częściej, niż rzadziej. Przygaszone staje się markotne i sfrustrowane, nie czując „radości życia”.

Horoskop z silnym Słońcem (na osi) ma Mel Gibson, który jawił się jako przebojowy, przystojny chłopak z „Mad Maxa”. Dla niektórych ideał męskości, jest fura, jest skóra, komóra czekała na przyszłe czasy. Zaangażowany katolik, bardzo rodzinny, ojciec siedmiorga dzieci, reżyser „Pasji”, która wzbudziła kontrowersje ale i została doceniona przez papieża. Niestety, druga twarz aktora częściej dochodziła do głosu, o mało co nie strącając go w przepaść. Okazał się być skandalistą, jego życie prywatne nie było wcale taką sielanką, leczył się z alkoholizmu, a antysemityzm i rasistowskie wypowiedzi nie były tylko czczym wymysłem portali plotkarkich. Hop, hop! Gdzie jesteś, zło?! Przepraszam, użyte przeze mnie kryteria są dla wielu osób zbyt delikatne, oni woleliby widzieć kogoś bardziej spektakularnego.

 

HOROSKOP MELA GIBSONA, 3 STYCZNIA 1956 R., godz. 16:45, Peekskill (New York)

źródło: https://www.astro.com/astro-databank/Gibson,_Mel

Pierwsze co rzuci się w oczy neoficie to… Skorpion! Odrzuci koncept główny horoskopu, polegający na tym, że Mel Gibson z dużym prawdopodobieństwem będzie w swojej twórczości kładł nacisk na patriotyczne „pieśni chwały”, ku czci ulubionych bohaterów („Braveheart” czy „Pasja”) i pokrzepieniu serc niczym Henryk Sienkiewicz. Rak ASC i silna kątowa pozycja Księżyca, w połączeniu z ostrożnymi i „męskimi” standardami stworzą patriotyczne, ale czasem ksenofobiczne postawy, w których główna motywacja będzie stale taka sama – chronić siebie i swój klan! Jednocześnie takie układy wyrażają często silną nadwrażliwość, która kreuje mocne potrzeby emocjonalne. Grzeczni i ostrożni sędziowie oraz „dulscy” – cham może być wrażliwym człowiekiem! Do pewnego stopnia oczywiście, chodzi tylko o uchwycenie natury i zrozumienie potrzeb człowieka. Zdarzają się bowiem miłośniczki masochistycznych tez, zahaczających o destrukcyjne: „bije, więc kocha” lub „zazdrości, więc kocha„. Nie, w aż tak skrajne zrozumienie afektów nie warto podążać. Empatii mówimy tak, przyzwoleniu na przemoc mówimy nie.

Mel Gibson to reprezentant emanacji determinacji i siły (Skorpion, Koziorożec), połączonej z lękami (Rak, Księżyc), przyprawionych prawdopodobnymi lękami lub niezrozumieniem (możliwy efekt Merkurego rządzącego IC do kwadratu z Neptunem). Takie konstrukty mogą stworzyć kogoś, kto będzie z tytułu swoich deficytów emocjonalnych wariował i szalał, ale nie pozwoli sobie na zbyt wiele słabości. Picie alkoholu będzie w rezultacie „bardziej męską” postawą i reakcją, niż pozwolenie sobie na „babskie” subtelności i bardziej miękkie wyrażenie swoich tęsknot i potrzeb. Rasizm i gwałtowne zachowania są bezbronnym szamotaniem się irracjonalnego zwierzęcia w środku. Oto „narodziny” zła! Nie Skorpion! Nie koniunkcja Marsa z Saturnem! Nie siekiery, nie piły, nie noże! Zwykły, zwyczajny człowiek z krwi i kości! Nie powielamy legend, nie czynimy z siebie głupców – interpretujmy horoskop, choćby na najprostszych poziomach psychologicznych!

Słońce w horoskopie Mela Gibsona jest bardzo ważne, ponieważ dzięki niemu wyraził on swoją sceniczną osobowość bohatera, co widać w przejściu Plutona (kwadratura) do niego, co miało miejsce tuż przed kinowymi premierami, albo w solariuszu AD 1979, gdy wydarzył się przełom (produkcja Mad Max). Ono tam jest silne, proszę sprawdzić. Ponadto Słońce w Koziorożcu hołduje Saturnowi i Marsowi, siedzącymi w domu piątym (nacisk na kreację, rywalizację, to dom stwórczości i jednocześnie seksualności). Jednocześnie „nadmiar Słońca” spowodował, że słabiej uwidocznił się Księżyc, będący problemem w związkach i będący też prawdopodobną genezą choroby alkoholowej. Schowany w czeluściach rodzinnego, czwartego domu Księżyc był silnie aspektowany Plutonem w latach 2008 – 2009. Co się wówczas działo? Doszło do rozwodu. Obawiam się jednak, że w tym przypadku kryzys w trzydziestoletnim małżeństwie musiał tkwić dużo dłużej i prawdopodobnie ex – żona Mela Gibsona sama musiała coś w sobie odkryć i przepracować, żeby odejść. Pluton – Księżyc w latach 2008 – 2009 wyraża raczej nowy model związku Gibsona, prawdopodobnie zakończony niepowodzeniem, bo trzyletni.

Tak, wiem, wolelibyście przykłady ludzi z siekierami, złodziei i porywaczy ciał, ale nieśmiało zauważam, że pojęcia „zła” są stopniowalne i mają mnóstwo odcieni. Dla niektórych bicie dziecka, trzymanie psa na grubym metrowym łańcuchu lub minimalna pensja dla swoich pracowników mieszczą się w granicach ludzkiej przyzwoitości – takich ludzi jest całkiem sporo, może nawet macie takich za ścianą. Są różne wyczulenia na zło: od czynów najbardziej drastycznych, po pozornie nieszkodliwe i neutralne. Istnieją też tacy intelektualni kuglarze, którzy dla doraźnych korzyści są w stanie uznać, że „zło” nie istnieje. Co za tym idzie, „zdradę”, „wykorzystywanie”, „ogłupianie” skłonni są uznać za czynność „rozwojową” (duchową!!) i lokującą się poza naturą dobra i zła. Mel Gibson miał momenty, w których czynił złe rzeczy, takie są fakty. Tutaj genezą zła (problemów rodzinnych, alkoholizmu, patriotyzmu czy wiary uprawianych z pozycji demagogiczno – emocjonalnych) jest prawdopodobnie dysfunkcja silnego Księżyca, który poddał się sterowaniu Saturna pod wpływem Marsa. Wyrok skazujący ten wybór życiowy wydało jednak Słońce, z pomocą Jowisza, który pozbawiony szczególnej mocy, dał się ponieść akcentowi Merkury – Neptun. Znam więcej takich horoskopów, w których Słońce wydaje liczne wyroki, ale to nie targowisko cudzych kosmogramów, więc niestety nie mogę się tym pochwalić.

 

 

  • Silny Księżyc (i znaki z rodziny troistości żywiołu wody) mógłby szantażować otoczenie, czyniąc zło w przebraniu ofiary, lub osoby doświadczającej cierpień. Nieśmiałość jest tutaj kryjówką dla braku wewnętrznej siły, wrażliwość jest reakcją lękową z tytułu braku swojej radości życiowej, ale tak naprawdę taka osoba często się zdaje być opanowywana przez swoje silne stany emocjonalne i lęki. Pokonanie tych przeciwności jest jak oswojenie wyjącego wilka w nocy. Trzeba się nim najpierw zaopiekować, dać mu powyć, a później pomału oswajać i przytulić.

Księżycowym „złem” może być wieczne odwoływanie się do swoich stanów emocjonalnych i dawanie się im ponosić. Może to być solidny akt twórczy i wówczas irracjonalne eksplozje wewnętrznych stanów są produktywnie wykorzystywane, o czym świadczy np. Księżyc Salvadora Dali (Baran; MC). Niestety, może być też tak, że Księżyc przytłacza swojego właściciela i nie jest on w stanie wyjść poza skorupę swoich przeżyć, lęków i czasami niestety kompleksów. Spektakularnym przykładem staje się tutaj los Teresy Tuszyńskiej, genialnej polskiej aktorki sprzed lat. Poniżej kosmogram.

 

HOROSKOP TERESY TUSZYŃSKIEJ, 5 WRZEŚNIA 1942 R., godz 00:00, Warszawa

źródło: http://baza.astrolog.org.pl/Tuszy%C5%84ska_Teresa

Powyżej doskonały, obiecujący horoskop, przy którym można cmoknąć palcami i powiedzieć: „och, co za wspaniałości!”. Delikatny Rak, królewska koniunkcja Księżyca z Jowiszem, subtelne połączenie Marsa z Neptunem, dostojna poza Wenus w Lwie. Cudownie! Nie, nie jest cudownie! Nigdy nie mów hop! Co jest tutaj źródłem zła? Odwrotność, jak w przypadku Mela Gibsona: Księżyc przysłonił moc Słońca. Kobieta piękna, ujmująca i mająca świat u swoich stóp, zaprzepaściła swoją karierę. Dlaczego?

Powoływanie się na życiorysy z drugiej ręki bywa ryzykowne, ale napisano [-> tu], że mogły Teresę Tuszyńską pokonać nieszczęśliwe miłości, używki i rozrywkowy tryb życia. Czytam jeszcze, że „już nie potrafiła powstrzymać się przed piciem w szemranych miejscach z dziwnymi ludźmi. Zniszczyło to też jej drugi związek„. Niestety 🙁 .

W tym wypadku możemy wykonywać interpretacyjne fikołki i próbować wydzielić bardziej złoczynne lata od lat bardziej dobrotliwych. Rzecz jest jednak bardziej łopatologiczna niż się zdaje: koniunkcja Księżyca z Jowiszem podnosi moc Księżyca, tak jak kwadratura Słońca do Saturna tą moc osłabia. Czy to tworzy alkoholików? Ależ skądże, nie róbmy widowiska! Ale jeśli spojrzymy na rok 1958, który stał się początkiem sukcesów młodziutkiej, 16 letniej Teresy, zauważymy, że w tymże czasie miała ona:

  • progresywne Słońce na Neptunie (popularność, rozpuszczenie w tłumie osób, ale też dryfowanie i utratę sterowności woli)
  • progresywny Księżyc wnoszący się w stronę MC i spacerujący po domu dziesiątym od wiosny 1959
  • dyrekcyjny Księżyc – Jowisz na Plutonie, który zbiegł się z wielkim sukcesem filmu „Do widzenia, do jutra”…

… także teza o podniesieniu godności Księżyca i zmniejszeniu mocy Słońca zaczyna nabierać sensu. Realizacja „zła” znalazła więc tutaj swoją odwróconą istotę. Jeśli mówimy o pewnych niemożnościach albo przeszkodach związanych z wrażliwością Mela Gibsona, które zostały przytłoczone światłem Słońca, o tyle tutaj potrzeby emocjonalne (czytaj: wycofanie, lęki, kontakty wszelakie) były spełniane, ale działo się to w sposób bardziej niekontrolowany.

Przy okazji nie chcąc demonizować połączenia Księżyc – Jowisz, przypomnę że to połączenie jest również genezą dramatów Whitney Houston czy Vincenta van Gogha, którzy również posiedli tą koniunkcję. Księżyc był źródłem „zła”, ponieważ doprowadził ich do silnych stanów emocjonalnych, nieznośnych i nie do wytrzymania. Dopóki sam nie stałem się świadkiem takich przeżyć, nie wiedziałem o co chodzi. Zapewniam jednak, że nie jest to sytuacja prosta i większość operacji mentalno – motywacyjnych wygląda przy tym jak dziecinne igraszki! „Zło” to nie tylko morderstwa, kradzieże, wybuchy bomb, szantaże i „Trudne Sprawy” w telewizji. „Zło” to również nieprawdopodobna ilość cierpienia, wyobraźni, tendencji lękowo – ucieczkowych i fobii. „Zło” można czynić samemu sobie, a otoczenie często wtórnie doświadcza ciosów, nie widząc wylęgarni tego, co czyni krzywdę.

 

  • Merkury sprytnie żonglując możliwościami, wieloznacznościami lub błyskotliwą mową, jest w stanie przykryć obojętność światopoglądową, wyrachowanie, merkantylizm lub próbę oszustwa. Merkurego nie da się nie lubić! Hermesa praktycznie nigdy nie karano, zawsze wymykał się i unikał konfrontacji na Olimpie, temu sprytnemu chochlikowi w boskiej skórze wiele rzeczy się upiekło!

Spójrzmy ileż głupot, ileż nieprawdziwych rzeczy (vide: geneza wojny w Iraku) zawdzięczamy George’owi W. Bushowi. Ileż dziewcząt kochało się w Hugh Grancie znanego z filmu „Cztery wesela i pogrzeb„! Taki fajny z niego chłopak, a że aresztowano go w 1995 za seks oralny z prostytutką w miejscu publicznym? Cóż, zdarza się! Edward Snowden, słynny szpieg, o którym nie wiadomo nawet dla kogo tak naprawdę pracuje, również cieszy się estymą wielu osób. Chcielibyście mieć do czynienia z takimi osobami? Uroczy są, prawda?

 

 

  • Wenus w skórze miłej, czarującej lub tonującej nastroje osobie jest w stanie skryć zaborczość, egoizm, tendencje do nadużywania i wygodnictwo. Nawet najpiękniejsza kobieta jest w stanie uczynić wiele zła na świecie, tak jak Helena Trojańska stała się zarzewiem olbrzymiej tragedii (Eris wiedziała, co robiła). Bardzo często Wenus w połączeniach agresywnych lub przy pozycji dominującej oznacza zwyczajnie w świecie lubiany – nielubiany materializm. Tutaj znowu możemy tworzyć liczne argumenty, czy kontrargumenty, czy pieniądze są źródłem zła, a jeżeli, to od którego momentu. Pewnym jest jedno – nie słyszałem jeszcze ani jednej osoby, która by narzekała, że ma za dużo pieniędzy, ale słyszałem za to całe rzesze osób, które mając tych pieniędzy dużo, wytykały palcami ubóstwo, lenistwo i roszczeniowość tym, którym się nie powiodło w życiu.

Stosunkowo często zauważałem przy mocnych pozycjach Wenus dziwny rodzaj konserwatyzmu, co nie jest może manifestacją zła per se, ale jest dobrym ugruntowaniem na postawy związane z wygodnictwem, hedonizmem lub lenistwem, które mają to do siebie, że każdą zmianę traktują jako potencjalne uszczknięcie porcji dóbr. Może to być szczególnie szkodliwe dla księżniczki Monako, Charlene Grimaldi, która wyszła za mąż za podstarzałego playboya Alberta. Nie trzeba być złośliwym, żeby wierzyć medialnym doniesieniom, że „korzyści majątkowe” były tutaj wyższą instancją, niż jakaś tam „miłość”. Kudy miłości do Wenus w horoskopie urodzeniowym, to się bardziej sprawdza w horoskopach porównawczych i kontaktowych (o tym może kiedy indziej)! Tkliwe opowieści o Kopciuszkach i Calineczkach nie są przeznaczone dla kobiet z silną Wenus. Mitta Romneya, znanego jako kontr-kandydat Obamy w wyborach prezydenckich 2012, załatwiła próżność i pycha, a na dodatek ukrywał on pieniądze w rajach podatkowych. Do kolekcji Wenus, która nie była dobrotliwa, dochodzi jeszcze David Hasselhoff, bohater „Słonecznego Patrolu” (tak, produkcja z Pamelą Anderson i Carmen Elektrą!). Przystojny i śpiewający wzruszające „Looking for Freedom” aktor – piosenkarz, uwodziciel kobiecych dusz, stosował przemoc domową wobec swojej żony, a na dodatek w starszym wieku mocno zmizerniał, z powodu ostrego – oj bardzo ostrego – przedawkowywania alkoholu. Jeśli wierzyć w domniemaną godzinę horoskopu, jako dominanty wskazane są Wenus i Neptun. Tak, to bardzo możliwe.

 

  • Jowisz w atmosferze wielkich słów, humanitarnych deklaracji i w odświętnych szatach może kryć fałsz, tchórzostwo, koniunkturalizm i brak osobistego zaangażowania. Jowisz nie jest szczepionką na niegodziwości tego świata, żadna planeta nie jest w stanie „wybronić” swojego właściciela przed oskarżeniami o zło.

W przypadku Jowisza wystarczą dwie postacie polityczne katolickiego świata: papieże Jan Paweł II (Jowisz i Neptun MC) i Benedykt XVI (Jowisz ASC). Jest to wybitne ucieleśnienie postawy jowiszowej – osoba tego pokroju potrafi w sposób spektakularny, odpowiadający potrzebom i wymogom otoczenia tworzyć wielkie narracje dotyczące czynienia dobra na świecie. Niestety, wykładom o miłosierdziu i teoriom o potrzebach współczesnego świata towarzyszy przyzwolenie na zgniliznę i zepsucie, które może toczyć się w równoległym świecie, lub też w samym środku – tutaj – instytucji religijnej jaką jest kościół katolicki. Możliwe jest zatem, że mowom o człowieczeństwie będzie towarzyszyć zakaz szerzenia środków antykoncepcyjnych. Miłosierdzie będzie w cieniu braku przebaczenia dla rozwodników kościelnych, którzy nie mogą się ponownie ożenić. Itd. Wzniosłym słowom towarzyszy rodzaj cienia, który przez dostojność swojego „żywiciela” staje się niewidzialny.

Jowisz oczywiście może też czasami zadziałać wulgarnie, czyli „z nikogo zrobić kogoś”, na zasadzie kosmogramu Kim Kardashian (ASC w Strzelcu, Jowisz na MC). Funkcjonuje to dokładnie tak jak wielka gazowa planeta – wielka masa, ale pozbawiona gęstości. Czynienia „zła” polega tutaj bardziej na rozprzestrzenianiu się czegokolwiek, bez głębokiej analizy zjawiska. Jeśli motyw dotyczy eksploracji, wiary, optymizmu lub rozwoju – uczestnictwo Jowisza okazuje się być bezcenne i korzystne. Jeśli jednak treści są pozbawione głębszego sensu, ograniczają się do konserwatywnego trzymaniu ładu lub są w rękach osoby nie mającej w sobie poczucia godności czy emocjonalnej przyzwoitości – dobrotliwy Jowisz może stać się szkodliwy poprzez swoją pustkę lub oderwanie od realiów.

Świetnym przykładem działania Jowisza może być kosmogram Bernie Madoffa.

 

HOROSKOP BERNIE MADOFFA, 29 KWIETNIA 1938 R., godz. 13:50, Nowy York

źródło: https://www.astro.com/astro-databank/Madoff,_Bernie

Bernie Madoff to taki sympatyczny, miły i przedsiębiorczy pan, który ma Jowisza na descendencie. Zna się na pieniążkach, wszyscy mu ufają – podwójny Byk, Wenus w domu dziesiątym. Z tytułu pozycji Jowisza i Wenus jest lubiany, może nawet i za bardzo (kwadratura).

Gość był filantropem, zaiwestował sporo w instytucje charytatywne. Cudownie, gdzie zło? Otóż, ten biznesmen oszukał masę ludzi tworząc największą na świecie piramidę finansową. Straty jego wierzycieli oceniono na ponad 50 miliardów dolarów amerykańskich, w rezultacie czego otrzymał „dywidenda” od sądu w postaci pokaźnej kary 150 lat więzienia, równoznacznej z dożywociem.

Nie będę robił sekcji zwłok tego horoskopu, demonizując wielką pazerność pary Byk – Wenus (a wpływy są potężne). Nie będę też zastanawiał się, czy silna obsada domów IX i X doprowadziła tego człowieka do wysokich pozycji, chociaż wszystko na to, włącznie z pozycją Regulusa na ASC, by na to wskazywało. Użyty kosmogram jest jednak świetną ilustracją przykładu, że „z Wenus i Jowiszem” też można. Czytaj: można uczynić wiele szkód, krzywd i zła. Mars czy Saturn tutaj istnieją, ale nie są kluczem otwierającym główne interpretacyjne drzwi.

 

  • Neptun i jego silny przedstawiciel za ścianą wrażliwości, ofiarności i empatii ma skłonności do tolerowania dwuznacznych sytuacji, umiejętność relatywizowania większości sytuacji i oskarżania otoczenia o wszystkie krzywdy świata, które się wokół niego wydarzają.

Neptun pośredniczy pomiędzy częścią wad księżycowych i częścią wad jowiszowych, czyniąc „zło” pod postacią wielkich narracji emocjonalnych. Towarzyszą temu mgliste pojęcia, odwołanie się do tęsknot i obszarów wymykających się rozumowi. Być może stąd biorą się pretensje i roszczenia niektórych astrologów, którym bliżej Rybom do Księżyca, aniżeli Jowisza.

Oczywiście zdarza się tutaj stosunkowo dużo skandali, ale często sprawcy (czytaj: właściciele potężnego Neptuna) spadają na cztery łapy, uprzednio stawiając się w roli ofiar. Bycie kimś poszkodowanym załatwia sprawę lub przynajmniej daje pretekst do tego, żeby zrelatywizować sytuację. Zachowania neptuniczne są typowe dla „neutralizatorów zła wszelakiego”. Po pierwsze, mówią oni, że „zło i dobro” nie istnieją. Po drugie, nawet jeśli one istnieją, to są przejawem ludzkiego rozwoju, duchowości i zgodnie z literą humanitaryzmu należy wszystko „wybaczać” i „puszczać”. Po trzecie, „żyje się tylko raz”, „słabi trzymają urazy i są wredni, a silni dziękują i są wdzięczni swojemu katowi, że tyle dobra im dał”. Takie mądrości można usłyszeć w każdym internetowym sklepie z zielonymi ludzikami.

Nie, to nie są żarty! Ja naprawdę takie poglądy i wielkie konstrukcje duchowe dookoła dostrzegam. To nieśmiałe zaproszenie do zostania oszustem, wichrzycielem i zdrajcą. W takim towarzystwie jeszcze Ci podziękują, wesprą miłym słowem i poproszą o jeszcze – może warto spróbować?

*

PLANETARNE STARCIA

 

Możliwe, że niektóre osoby z manifestacją energii planetarnych mają negatywny stosunek do osób, które mają radykalnie inne horoskopy i reprezentują „inny światopogląd planetarny”. Może być więc tak, że aktywne Marsy i Barany będą nie znosić Wag za ich wyrachowanie i tchórzostwo. Saturnicy mogą mieć za złe neptunikom ich brak celów, brak granic i relatywizację wielu wartości. Jowiszowcy mogą być wściekli na uraników za podważanie świata wartości zastanych. Księżycowcy mogą wyrażać resentyment wobec osób słonecznych, które są nie dość wrażliwe i myślą o świecie z perspektywy siebie jako dawcy. Możliwe, że natura „zła” (nie mówimy o przypadkach skrajnych, czyli morderstwach i kradzieżach) znajduje bardzo często swoją okoliczność w nierozumieniu drugiej strony. Z zaznaczeniem, że wina ta jest przeważnie rozłożona po obydwu stronach.

 

Tym niemniej, nie da się „zlokalizować” naturalnej skłonności i predyspozycji do przestępstw, kradzieży, destrukcji i czynienia rewolucji. Jest to potencjał, ale do jego realizacji potrzeba wielu okoliczności:

a) Osoba musi znaleźć się w odpowiednich okolicznościach, odpowiedniej kulturze i w odpowiednim miejscu historycznym, żeby uczynić zło; być może Eichmann byłby świetnym funkcjonariuszem banku Lehmann Brothers, a Musollini sprawdziłby się świetnie w roli agresywnego menedżera w firmie z kosmetykami

b) Do zaistnienia destrukcyjnej czy złowieszczej natury tej osoby niezbędni są wykonawcy i pomocnicy, dyktatorzy potrzebowali swojego zaplecza, swoich mentorów i swoich mecenasów lub protektorów – bez nich by nie zaistnieli. Bywa, że biernymi wykonawcami stają się ofiary w postaci bitych żon lub sfrustrowanych mężów, którzy pozwalają na coraz więcej i którzy zgadzają się na przekraczanie granicy godności, zdrowia czy honoru. Czasem wystarczy przypadek – co by się wydarzyło, gdyby Adolf Hitler dostał się do Akademii Sztuk Pięknych i zamiast sfrustrowanych żołnierzy i weteranów pierwszej wojny światowej miał obok siebie ludzi kultury i sztuki?

c) Sporo przestępstw dokonało się, lub nie dokonało się, ponieważ nałożyły się na nie sploty wielu okoliczności, czego nawet najbardziej wyrafinowany i zadowolony z siebie astrolog, nie jest w stanie przewidzieć (albo ustalić). Niektóre masowe mordy czy trudne okoliczności mogą mieć motywacje wyniesione z lat szkolnych, lub traumy związane z wydarzeniami wojennymi. Tutaj nawet „normalny” człowiek może odpalić swoje skrajne bieguny zachowań i spowodować wielkie szkody na świecie. A co za tym idzie, stać się nośnikiem wielkiego zła.

d) Nie zapominajmy, że poczynania wiele osób recenzuje historia, fałszując oceny moralne. „Zwycięzców się nie sądzi”, powiada pewne przysłowie, tak jak inne mówi, że „o zmarłych mówi się dobrze albo wcale”. Bolesław Chrobry rzucał żony, oślepiał buntowników i wygnał braci. Caryca Katarzyna słynęła ze swojej bezwzględności i okrucieństwa, ale politykiem była wytrawnym. Podobny nimb milczenia na czynione zło i mniejsze postępki kładzie się na licznych bohaterów, artystów i poetów, porzucających żony, wydziedziczających dzieci czy czyniących liczne szaleństwa. „Zło” jest w wielu miejscach rugowane, usprawiedliwiane, lub bagatelizowane. Zwycięzców się nie sądzi. Bohaterów też. Zaś ludziom wielkiego formatu po prostu więcej się wybacza. Im wolno więcej – zabić, krzywdzić, czy też pogardzać słabszymi. Taki los.

 

Oczywiście tego typu uwarunkowania i ograniczenia nie sprawiają, że astrologia okazuje się być bezradna. Motyw „zła” może być rozumiany z perspektywy:

 

  • charakterologicznej (ktoś jest „zły”, w tym znaczeniu, że ma paskudny zestaw cech, zachowuje się w sposób niepokojący, nieodpowiedzialny, pokrętny; brakuje takiej osobie woli, przyjmuje ona postawę przesadnie wyrażającą się w zależności od żywiołu, jest np zbyt gniewna-choleryczna, zachowawcza-apatyczna, histeryczno-nadwrażliwa, czy powierzchowna-lekkomyślna)

 

  • osobistej (osoba „źle się czuje” na pewnych płaszczyznach, lub coś jej „źle” idzie, czuje presję na pewne obszary życia, twierdzi że nie zasługuje na szczęście, lub jest uwięziona w pewnych konfiguracjach życiowych)

 

  • relacyjnej (niektórzy przyznają, że dana osoba bywa podła, zdradliwa, chytra, despotyczna, narcystyczna, egocentryczna lub chaotyczna, przyjmując że jest to zachowanie niekorzystne, a nawet „złe”)

 

  • rodzinno – wychowawczej (wszystkie historie rodzinne z cyklu, kto komu jest coś winien, kto komu coś zawdzięcza, dlaczego ktoś się nie sprawdził w roli rodzica, czemu ktoś z rodzeństwa jest gorzej lub lepiej traktowany, itd.)

 

  • finansowej (oszustwa, malwersacje, obietnice bez pokrycia, przesadny optymizm lub pesymizm)

 

  • emocjonalnej (zdrada, brak wrażliwości i współczucia, nieumiejętność znalezienia się w czyjejś sytuacji lub pogardzanie innymi to także wyrażanie się „zła”)

 

W tym ograniczonym wydaniu jesteśmy dość blisko od stwierdzenia, że jesteśmy w stanie przynajmniej określić typ „złoczynności”, lub potencjału „zła”, który jest możliwy do zaistnienia w niemalże każdym człowieku. Niestety, nie da się tego streścić w sposób prosty i lakoniczny w jednym artykule.

*

ZŁO Z PERSPEKTYWY ASTROLOGII TRADYCYJNEJ

 

W astrologii tradycyjnej „zło” może być rozpatrywane z techniczno – definicyjnego kontekstu. Astrologowie humanistyczni (oficjalnie: „bardziej ludzcy”, nieoficjalnie: „tacy, którzy nie chcą się dręczyć i przeznaczać kilku tysięcy godzin na zgłębianie technik”) odrzucają podział na „złe” i „dobre” energie planetarne. Dla nich istnieje demokracja, równość i Era Wodnika w temacie prawie każdego horoskopu, chociaż w kąciku również im może się zdarzyć ploteczka o złym Skorpioniku, który pomylił cyjanek z cynamonem, czy też legenda o Koziorożcu, który kazał pracować swoim podwładnym 25 godzin na dobę i jeść kamienie.

 

Pierwsza definicja „zła” to czysta filologia. Są więc malefiki i benefiki, od malus – zły (brzydki) i bonus – dobry. Większym malefikiem jest Saturn, mniejszym Mars. Większym benefikiem jest Jowisz, mniejszym Wenus. Zatem jeśli Księżyc złączy się u mężczyzny z Saturnem, będzie on miał żony pracowite i surowe, z Marsem zaś będą to istoty śmiałe i niepokorne. Ale już jeśli Księżyc będzie skoligacony z Jowiszem, będą one godne i gospodarne, połączenie z Wenus sprawi zaś, że wybierze on dziewki wesołe, piękne i pełne wdzięku. Gdyby istniały w świecie astrologów feministki z silną obsadą Marsa i Saturna, byłyby oburzone tymi insynuacjami. Cóż, astrologia tradycyjna nie pochodzi z krainy równości, demokracji i Ery Wodnika.

Podobnie zresztą funkcjonują Mars i Saturn w horoskopach elekcji (planowania, ślubów), w horoskopach wojny (choć nie zawsze), w horoskopach dzieci, płodów rolnych. Zatem w większości zagadnień i stawiania sądów, prymat Wenus, Jowisza i Księżyca w horoskopie urodzeniowym czy pytaniowym, będzie dawał nadzieję posiadania dzieci i dobrego wzrostu, zaś prymat Marsa, Saturna i Słońca (tutaj pełni one rolę osłabiającą, ponieważ „spala” swoim żarem i wysusza) wskaże, że nasienie będzie wyrastać na orce z ugorem.

 

Druga definicja „zła” to doświadczenia związane z gwiazdami. Tak, one mają często naturę powiązaną z połączeń, lub esencji planetarnych, aczkolwiek mogą też wyrażać dosłownie fragment gwiazdozbioru. Jest dużo „złych” gwiazd i jeśli chcemy nastraszyć neofitę, wystarczy dać mu do poczytania lekturę o Vindemiatrix, Antaresie, Labrum, Alphard czy Algol. Sukces gwarantowany, wielu klasyków z dawnych lat nie posiadało w sobie kunsztu pedagogicznego i pisało o złych wpływach gwiazd bez ogródek. Dla pocieszenia warto dodać, że – tak jak w każdym horoskopie – wiele z tych opisów i ukierunkowań jest przesadzona albo je konstruktywnie spożytkować. Być może kilkaset lat temu silna Algol zawiodłaby na szubienicę królową Elżbietę, Donalda Trumpa, Andrzeja Dudę lub Jana Pawła II – gdyż wszyscy są pod jej silnym wpływem i działaniem. Ale obecnie czas czarnej dżumy, rewolucji i morza krwi na ulicach mamy za sobą, chociaż część antyszczepionkowców i rewolwerowców na Dzikim Zachodzie wyraża jakiś sentymentalny ból za dawnymi, jakże pięknymi czasami.

 

Trzecia definicja „zła” to motyw związany z godnością planetarną. Tutaj przyjmuje się tezę, że częściej postawy niegodne, zachowania złośliwe i postępowania sprzeczne z naturą (czytaj: „dobrem”, „porządkiem”) przyjmują osoby, w których kosmogramach planety są osłabione, w złych znakach lub w złym położeniu. Zatem taki Adolf Hitler, mający Saturna kątowego (więc silnego), w znaku Lwa (zatem uszkodzonego), w połączeniu z Marsem w Byku (co jego miejscem nie jest) spełnił swoją misję „Złego Człowieka”. A pomogła temu układowi koniunkcja Jowisza i Księżyca w Koziorożcu, w którym pierwszy jest w upadku, a drugi jest na wygnaniu.

To niebezpiecznie postawiona teza, ponieważ znajdzie się wiele kontr-argumentacji, w których odnajdziemy paskudne typy (pokroju Bernie Madoffa), którzy mają „ładne” horoskopy i szlachetne jednostki, za których radix niejeden astrolog nie dałby złamanego szylinga. Tym niemniej „zło” pod postacią słabej, chorowitej lub źle posadowionej planety w wielu aspektach lubi się realizować. Możliwe zatem, że Mars w Raku w domu dwunastym schowa się w czeluściach swojej jaskini, konsumując piątą butelkę piwa, zaś Księżyc w Lwie w domu pierwszym będzie wystawiał w domu spektakl operowy pt: „osa w kuchni”. Dodam, że są to przykłady hipotetyczne.

 

Czwarta definicja „zła” to przypadłości kulturowe. Jesteśmy przyzwyczajeni do miłego, optymistycznego i nie dotykającego spraw raniących czy tabu języka. Człowiek częściej wybierze miłego kłamcę, niż niemiłego posłańca rzeczy prawdziwych. A tak się dziwnie składa, że ze stereotypami i spokojnymi konstrukcjami walczą lub antagonizują się osoby z … silnym Marsem, Uranem, Plutonem, a czasami Saturnem. Istnieje więc pewien typ przyzwolenia na tworzenie definicji „złego człowieka”, chociaż w gruncie rzeczy nie miał on przecież na celu szerzenie czy propagowanie zła.

Dla niektórych osób „złym człowiekiem” będzie więc Arthur Schopenhauer, którego Saturn będzie figurował blisko Medium Coeli. Dla innych reprezentantem zła, zwłaszcza w czasach minionych, może być Machiavelli z Neptunem na MC, który „zdradził” życie polityczne od kuchni. No, ale mistrzem w swoim fachu i strachem na wróble okazuje się Charles Baudelaire, ze swoim kosmogramem:

 

HOROSKOP CHARLESA BAUDELAIRE’A, 9 KWIETNIA 1821 R., godz. 15:00, Paryż

źródło: https://www.astro.com/astro-databank/Baudelaire,_Charles

 

Mamy tutaj aż pięć (w porywach: siedem!) planet w domu ósmym. Dom ósmy to fetysz „zła”, w końcu w tym miejscu najczęściej odnajdywana jest śmierć, tajemnice, tematy tabu i – przez niektórych – seksualność w „wydaniu metafizycznym”.

Baudelaire został oceniony jako demoralizujący i zły poprzez owoce własnej twórczości. Czy słusznie? Nie wiem, nie znam się na jego twórczości i na jego biografii. A co sam autor ma na swój temat do powiedzenia, lub „co poeta miał na myśli?”

 

Miotający się ciągle Demon mnie okala
I płynie wokół wiatru nieuchwytnym drżeniem,
Połykam go i czuję, jak płuca mi spala
I napełnia je wiecznym, zbrodniczym pragnieniem.

Niekiedy, mej miłości dla Sztuki świadomy,
Przybiera kształt kobiety pełnej cudnych czarów
I podszeptem zwodniczym obłudnik kryjomy
Przyzwyczaja me usta do wstrętnych wywarów.

I daleko ode mnie już Boga źrenice!
On wiedzie złamanego znużeniem w granice,
Gdzie nudów kraj się ciągnie – pusty, niezbadany –

I rzuca w oczy moje, pełne przerażenia,
Splamione brudem szaty, ropiące się rany
I narzędzia skrwawione dzikiego zniszczenia.

tłum. Stanisław Korab – Brzozowski

(źródło: https://poema.pl/publikacja/183-charles-baudelaire-zniszczenie)

—  —  —  —  —  —  —  —  —  —  —  —  —  —

Napisano: 17/10/2017

© Wszelkie prawa zastrzeżone. Nie wolno kopiować treści, ani przekształcać w dowolny sposób bez zgody autora.

> ASTROLOG SZCZECIN < Wykorzystano program astrologiczny Urania, autorstwa Bogdana Krusińskiego

Jeśli interesuje Ciebie zamówienie horoskopu, albo rozmowa: KLIKNIJ TUTAJ

Trochę o sobie, dla zainteresowanych: TUTAJ

Spis większości artykułów do tej pory napisanych i zamieszczonych: TUTAJ

Wydarzenia związane z pełnią i nowiem Księżyca: TUTAJ

Wykorzystano obrazki z bezpłatnego serwisu Pixabay: [1], [2] i [3]

Comments

comments

One thought on “Zło w astrologii”

  1. Przede wszystkim chcę napisać, że bardzo podoba mi się cały Pański blog i obecny w nim sposób pisania o astrologii. Absolutnie odpowiada mi pod względem mojej emocjonalności (Wodnik, z Księżycem w AC). Dziękuję za ten blog oraz gratuluję celnych prognoz i analiz.
    Poza tym… zgadzam się, że kwestie „zła” i „dobra” można rozpatrywać z tak różnych perspektyw, że sprawa staje się nie czarno-biała, ale wielobarwna, z wieloma kolorami i odcieniami. I że kosmogram nie powinien być certyfikatem Zła czy Dobra. No cóż, przyznaję się, właściwie to podpadam pod neptunowe (w koniunkcji z Jowiszem) rozmywanie zła 😉

Comments are closed.