Witam Państwa!
Wpis ten będzie miał wymiar bardziej osobisty, niż poprzednie notatki na blogu. Niektórym czytającym może przypominać coś w gatunku quasi manifestu polityczno – światopoglądowego, ale jestem świadom podjętego ryzyka. Nie mylą się owi recenzenci, sporo będzie w tym wpisie nurtu propagatorskiego, specjalnie zatem podwyższam jego temperaturę. “By było ciekawiej“, jak to mówią. Naturalnie, będę wdzięczny za rozpowszechnianie tego tekstu ogromnie, proszę udostępniajcie go dalej, mam nadzieję, że jest tego warty. Uwagę swoją kieruję zwłaszcza do wielu osób, które posyłają do mnie sporo słów otuchy, wzmacniają mnie dobroczynnymi komentarzami i dzwonią, albo piszą, żebym “robił tak dalej“. Choćbym był najlepszym inżynierem dusz ludzkich i poetą myśli, to bez pozytywnych reakcji miewam chwile, kiedy czuję się żałośnie słaby. Kiedyś myślałem, że to rodzaj populistycznego uwodzenia, teraz jednak uznaję, że tzw. wsparcie moralne czyni bardzo silną różnicę i podnosi na duchu.
Proszę mi wybaczyć na te słowa prywaty i bardzo specyficzne tony na początku, ale uprawa poletka astrologicznego może w człowieku uruchamiać od czasu do czasu chwile słabości. Dla części osób kryzysem osobowościowym może być swoisty tryumfalizm (“ja to przewidziałem!“) połączony ze zdolnościami kierowcy wyścigowego (“wpis musi powstać już dzisiaj!“), dla innych żenadą może być robienie tzw. selfie na wszelakich salach konferencyjnych z egzotycznymi twarzami. Jeszcze inni mogą samozwańczo nazwać siebie “najlepszym astrologiem w Polsce, słynącym z największej sprawdzalności“, na kilku niezależnych względem siebie stronach, chociaż ledwo co wąs im urósł, a i trudno dostrzec ich przyzwoitą analizę w internecie, czy pozycję książkową gdziekolwiek. Istnieją też bestie medialne, które lubują się w dyskredytowaniu astrologów ubogich, otyłych, albo bezdzietnych. Cóż, bywa…, widocznie jedzą więcej karmy z tytułu sukcesu finansowego, ale summa summarum karma pożre kiedyś ich. Również ja posiadam swoje chwile słabości (o czym świadczy również stosunkowo szybko napisany artykuł). Jednak to nie jest kwintesencją mojego biadolenia. Prawdopodobnie moją największą porażką jest to, że nie potrafię, nie umiem i nie dysponuję odpowiednimi narzędziami, żeby przebić się do większej rzeszy czytelników. Nie jestem Wróżbitą Maciejem, Krzysztofem Jackowskim, ani najsłynniejszym w Polsce rumpologiem, czytającym przyszłość z jędrnych, kobiecych pośladków. Bywa i tak, jest mi z tytułu mojej słabości przykro i w kontekście tego, zamiast zobaczyć ciekawy artykuł astrologiczny, widzą Państwo dwa akapity marudzenia jeszcze młodego, ale już nieźle zrzędzącego autora. Proszę się nie martwić, astrologia nadciąga w dalszej fazie tekstu, chociaż następny akapit będzie stricte natury politycznej. Też warto go poczytać, tuż po wyborach.
*
Sporządzenie porządnego tekstu wymaga czasem dobrego zestawienia materiału astrologicznego i materiału, który jest omawiany. Główną formułą obecnego będzie moje odniesienie się do wyborów prezydenckich, a dokładniej do pierwszej tury wyborów, która miała miejsce 10 maja 2015. Wyniki w pierwszej turze można podsumować jako jeden wielki szok, potężne przetasowanie polityczne w Polsce i początek głębokich przeobrażeń. Nie będę Państwa zanudzał głębokimi analizami politycznymi, tylko napiszę, co ja osobiście zauważyłem.
1. Zejście z poziomu 62% poparcia w styczniu 2015 dla obecnego prezydenta do niecałych 34% poparcia, co umożliwiło nieznaczną, ale jednak, przewagę kandydata z przeciwnego obozu (jednym zdaniem: Bronisław Komorowski ok 34%, Andrzej Duda ok 35%). To wyprzedzenie jest wielkim szokiem, bez względu na wyniki tury drugiej.
2. Wzmocnienie tzw. nurtu sił antysystemowych. Proszę spojrzeć, że gdy pisałem teksty jesienią 2014 i wczesną zimą 2015, tzw. “antysystemowcy” byli tylko grupką sfrustrowanych życiem krzykaczy, ewentualnie miłośnikami Janusza Korwina – Mikkego. Najczęściej zestawiano je – tylko i wyłącznie – z grupami kibolskimi, elementami nacjonalistycznymi, albo odchyleniami prawicowymi. Przynajmniej tak chciały je widzieć media – przepraszam – tak chciały je zdefiniować media. Obecnie, po dodaniu wielu głosów na tzw. kandydatów ansysystemowych mamy znacznie wyższą liczbę poparcia, niż miało to miejsce w latach poprzednich. Sam Paweł Kukiz zagarnął 20% ! Dlatego sztuka wsadzenia wielu wyborców “antysystemowych” do szufladki kibolsko – prawicowej jest znacznie trudniejsza niż kiedyś, choć niektórzy – np pewien prof. proponujący pakowanie manatek “młodym sfrustrowanym” i wyjazd poza granice Polski – okazują swoją oderwaną od realiów życia “życzliwość ekspercką” w sposób nader emocjonalny.
3. Wielka panika tzw. obozu władzy, który w sposób histeryczny reaguje na poniesioną porażkę, bo tak można traktować nagłe ogłoszenie referendum o Jednomandatowych Okręgach Wyborczych, przez tyle lat odwlekane i ignorowane. Słusznie zauważył były prezydent, Aleksander Kwaśniewski, że moment na referendum został wybrany przez obecnego lokatora Pałacu Prezydenckiego w sposób fatalny.
4. Zniszczenie, totalna anihilacja lewej strony sceny politycznej, żeby zaznaczyć – lewicy “obyczajowej” (tematy in vitro, związków partnerskich, emancypacji kobiet, stosunku do narkotyków, nauk kościoła itd). Potężna klęska SLD i sił związanych z Januszem Palikotem. Polska lewica, jak tłumaczył jeden z artykułów, otrzymała najniższe poparcie od… 1930 roku! Czy to słaby argument? Czy to Państwa nie szokuje?
5. Zauważyłem również potężną klęskę, po całości, tzw. ekspertów politycznych, jak też ekspertyz badawczych na zlecenie centrów badania opinii społecznych. One w żaden sposób nie dopuściły do takiego przebiegu zdarzeń, tylko brnęły w irracjonalne z dzisiejszego punktu widzenia tezy. Czytaj: była spora grupa ekspercka, która kilka dni przed wyborami dopuszczała zwycięstwo obecnie panującego prezydenta już w pierwszej turze! Okazuje się, że sondaże przedwyborcze – tak jak państwo polskie (cytat z Bartłomieja Sienkiewicza) – istnieją tylko teoretycznie, a ich wartość merytoryczna jest praktycznie żadna.
*
Naturalnie pogodzenie się z porażką prognostyczną ekspertom przyjdzie z trudem, a kontr – uwagi skierowane na powyższe pięć podpunktów można natychmiastowo wyprowadzić. Nie dziwię się, przecież nikt z nas nie lubi ponosić porażek, a przyznanie się do błędu uchodzi za coś wybitnego, również w świecie astrologów. Jestem zatem świadom, że najczęstszymi kąśliwymi ripostami będą stwierdzenia, że “wyborcy PiS-u i antysystemowcy częściej nie przyznawali się do własnych wyborów”, że “P. Kukiza czeka los J. Palikota, albo los J. Korwina – Mikkego”. Natomiast obecne przetasowania sceny politycznej “w żaden sposób i kompletnie o niczym nie świadczą”. Oczywiście koncepcje te są doskonałymi zasłonami dymnymi i mają na celu odwrócenie uwagi i wprowadzenie fermentu emocjonalnego do debaty, ale to co się stało, już się “nie odstanie”. Eksperci z tytułami profesorskimi i doktorskimi przegrali po całości, przegrały media, ale z racji dystynkcji i doświadczenia nie muszą się tym specjalnie martwić. Wyszydzanymi astrologami przeto nie są, włos im z głowy nie spadnie. Kiedyś Jerzy Urban, rzecznik rządu – jeśli dobrze pamiętam, W. Jaruzelskiego, a później M. Rakowskiego – uczynił kąśliwą uwagę: “rząd się wyżywi“. Wydaje się, że eksperci z kilkudziesięcioletnim stażem też się wyżywią, bez względu na to, czy utracili już kontakt z rzeczywistością społeczną, czy jeszcze nie. Ciekawe przy okazji, czy wiedzą jak wygląda wnętrze pociągu drugiej klasy, w przeciwieństwie do pewnej zszokowanej Pani Minister, albo podejmując wyzwanie życia za minimalną pensję, której nie starczyłoby nawet na talerz ośmiorniczek popijanych winem.
Ale kończymy już tą politykę, kończymy, by wstydu oszczędzić. Przechodzimy do astrologii, bez dwóch zdań.
*
Silne przemiany w społeczeństwie, które dały szokujące wyniki wyborcze naprawdę było widać i można je było naprawdę wyemancypować. Przede wszystkim chciałbym po raz kolejny zaprosić do lektury wpisu zamieszczonego dnia 26 stycznia, traktującego o rewolucjach w Polsce, jak też odświeżyć motyw dotyczący mojej prognozy dla Polski na rok 2015.
Co ja tam takiego pisałem? Przede wszystkim, w szczególności w tekście styczniowym, napisałem, że zabawy nie będzie, po czym przedstawiłem pięć diagramów. Podpisując to w sposób mocny:
“Zatem, jeszcze raz, na spokojnie i merytorycznie, wulgarnie łopatologicznie pokażę Państwu jeszcze raz ten tajemniczy marzec i kwiecień 2015“.
… ryzykowałem sporo, pisząc …
“Jeśli więc nadciągające rewolucje, zadymy i potężna eskalacja – z wielkimi rozruchami społecznymi włącznie – nie zrealizują się, to nie oznacza, że nagle i niespodziewanie straciłem “dar” do bycia astrologiem. To po prostu obniży znacząco morale i wartość horoskopu, który z technicznego nadania został nam ofiarowany, jako horoskop III Rzeczpospolitej”
… niejedna osoba pukała się zaś w czoło, widząc taki fragment:
“Pięciokrotne wzruszenie Saturnem, w połączeniu z bliskością progresywnego Saturna względem MC kosmogramu kulturowego Polski, daje silne podstawy, że nie będziemy mieli do czynienia z bajeczkami, tylko potężnymi perturbacjami”
A już ostatni akapit przypominał prędzej Apokalipsę. św. Jana, aniżeli jakiś profesjonalny i merytoryczny tekst astrologiczny:
“Pozostaje mieć nadzieję, że pięciokrotny atak na Saturna w połączeniu z zaćmieniami Księżyca da w końcu (już daje – co widać) przebudzenie polskiej klasy średniej i niższej. Dociśnięcie Księżyca do Saturna jest dociśnięciem śruby, dopchnięciem do ściany. Tutaj nie należy rościć nadziei, że polscy obywatele będą łudzić się kolejną zmianą władzy i przyjmą następne obietnice. Wydaje się, że będziemy mieli do czynienia z wielką falą wydobywającej się frustracji, która w gorszych scenariuszach może dać przelew krwi, lub nawet akty terrorystycznego wymiaru. Księżyc i Saturn to pesymistyczne połączenie poczucia bezpieczeństwa i beznadziei, nastawienia psychicznego i negatywnego (karzącego) poczucia sprawiedliwości. To nie ma prawa się nie zrealizować!”
Czy dopchnięcie do ściany i przyciśnięcie śruby nie spowodowało, że spora grupa obywateli wykonała ostry skręt w obszar niewerbalnego i emocjonalnego sposobu komunikowania się? Do tego stopnia, że “najsłabszy w debacie” (nie oglądałem, nie jestem w stanie ocenić) kandydat Paweł Kukiz otrzymał 20% głosów kilka dni później? Czyli jednak, astrologia “zadziałała”?
Tak na marginesie, bardzo trudno jest pisać teksty o wydźwięku politycznym, bez przemycania swoich sympatii politycznych. Aby zamknąć polemikę na te tematy, powiem tylko tyle – widzę w obecnym przetasowaniu jednocześnie wielkie zagrożenie i wielką szansę. Rewolucja przynosi zmiany, ale też pożera własne dzieci, podobnie z miłością, której siostra ma na imię nienawiść. Żyjemy w ciekawych czasach, dlatego warto te ciekawe czasy komentować, bo i one przeminą. Ostatnią moją sympatią polityczną był Janusz Palikot, o którym napisałem życzliwie kilka tekstów, w szczególności zaś jeden [TU]. Z biegiem lat dowiedziałem się tylko tyle, że byłem bardzo naiwnym człowiekiem. Ten typ doświadczenia chciałbym też przekazać miłośnikom pewnych polityków obecnych i przyszłych – prawdopodobnie będziecie mieli do nich stosunek mniej więcej taki, jak do szkolnych miłości. Ten typ doświadczenia sprawia również, że znacznie prościej jest przyznać się do własnego błędu. Tak, Czytelnicy, głupi byłem, ku Waszej uciesze.
*
W tekście ze stycznia 2015 zwróciłem uwagę na daty: 08.10.2014, 17.03.2014, 20.03.2014, 27.03.2015, 31.03.2015, 04.04.2015 i ewentualnie 20.08.2016. To sporo danych i w tym zestawieniu widziałem bardzo silny impuls do powstania obecnej sytuacji. Oczywiście miałem też na względzie inne czynniki, pisząc poetycko o pochodzie Plutona przez Słońce horoskopu III RP (31.12.1989, 00:00), wspieranego ostatnimi dotknięciami Urana.
Bardzo dużo zaćmień w tych datach było. Co z tymi zaćmieniami? Permanentnie są pomijane w interpretacjach astrologów, dlatego też po raz nie wiadomo który powtórzę – zapoznajcie się z lekturą “Fala” autorstwa P. Leona Zawadzkiego, albo przeczytajcie choćby jeden poważnie traktujący tekst o zaćmieniach. Byleby nie pochodził on z astrologii gazetowej i nie był w trygonie do jakiejś roznegliżowanej pani. Tam też (w książce naturalnie, nie w gazecie) widnieje jak byk kawał porządnego przesłania:
“Zaćmienia Świateł horoskopu są w astrologii bardzo ważne. Astrolog, który chce prognozować, nie biorąc pod uwagę zaćmień, popełnia błąd w sztuce“. (s. 9).
To prawda, popełniamy ten błąd w sztuce, popełniamy bardzo często. W swoich rocznych analizach (rzekłbym – quasi analizach) czasem zwracam uwagę na te zaćmienia, by zaznaczyć powagę tematu. Pokażę Państwo pewną sztuczkę, na którą zwrócił uwagę kiedyś Wojciech Suchomski. Oto ona:
ZAĆMIENIE SŁOŃCA, 3 PAŹDZIERNIKA 2005
Tak, to jest horoskop III RP (dokładnie ten sam, z pięcioma diagramami użytymi w poprzednich artykułach), na którego ASC znajduje się zaćmienie Słońca. Co się zdarzyło w tych okolicach? Zabito kogoś? Nie. 25 września 2005 odbyły się wybory parlamentarne, gdzie wygrało Prawo i Sprawiedliwość, zaś niewiele później, czyli 9 i 23 października 2005 odbyły się wybory prezydenckie, które wygrał Lech Kaczyński.
Okres ten był określany wg wielu jako moment przejścia z epoki rozleniwienia poprzedniego obozu władzy. Skończyła się dziesięcioletnia kadencja Aleksandra Kwaśniewskiego i czteroletni okres rządów SLD, która to partia zeszła ze statusu dominatora sceny politycznej ponad 40% poparcia cztery lata wcześniej w rolę kompletnego średniaka. Zaczynał się okres rządów prawicy, tej bardziej “liberalnej” (PO), tej bardziej “konserwatywnej” (PiS) i tej bardziej “agresywnej” (Liga Polskich Rodzin). Rolę wesołej przystawki pełniła wówczas populistyczna Samoobrona, z charyzmatycznym liderem Andrzejem Lepperem.
Wyobraźcie sobie zatem Drodzy Czytelnicy, w szczególności Ci, których polityka kompletnie nie interesuje, że skoro zjawisko zaćmienia z roku 2005 spowodowało pewną nerwicę i histerię, polegającą na wyborze kłótliwych i jątrzących bliźniaków (tacy niestety Kaczyńscy byli i taką “markę” sobie podczas współpracy, m.in. z L. Wałęsą wyrobili), to taka ilość zaćmień w roku 2015 spowodowała mnogość dziwnych zjawisk natury politycznej, że jak grzyby po deszczu zaczęły wyrastać antysystemowe programy i antysystemowi przedstawiciele. Towarzyszą temu dwa czynniki – po pierwsze w tym barwnym okresie czasu, w jakim żyjemy pojawia się przyzwolenie na bunt, po drugie, elementem bardzo silnie towarzyszącym jest coś w rodzaju – jakby to ładnie określić – zbiorowego zaćmienia umysłu. Dlatego, łopatologicznie pisząc kilka miesięcy temu o “REWOLUCJACH”, dokładnie ten typ zjawiska miałem na myśli. I ten typ zjawiska się spełnił. Społeczeństwo prekariuszy i odrzuconych poczuło przyciśnięcie do ściany, wyrażając swoje pełne prawo do buntu. Kwestią osobną było pozyskanie ich dusz. Potrzebowali do tego odpowiedniego reprezentanta, tym reprezentantem został głównie Paweł Kukiz, ale równie dobrze mógłby to być ktoś inny, byleby był to charyzmatyczny odpowiednik, np. Kazik Staszewski (zdecydowanie jednak nie Tomasz Adamek). Dlatego też dokładna analiza horoskopu Pawła Kukiza jest elementem wtórnym wobec analizy masowego zjawiska społecznego i astrologowie znęcający się nad jego kosmogramem nie dostrzegli idei rewolucyjności i cykliczności zaćmień, które miały miejsce w roku 2005 i roku 2015. Nie mówiąc o samym fenomenie wielu ataków i specyficznych tranzytów, oddziaływujących na radix III RP. Który to radix zdał swój egzamin i powinien zyskać poważniejszy status przy sporządzaniu jakichkolwiek rocznych prognoz, o ile “system” to przetrzyma.
*
Jak widzą czytający te słowa, do sensownego uprawiania astrologii czasem wystarczy jakieś proste elementarium i proste narzędzia. Jest sporo osób, które tymi narzędziami znacznie lepiej operują niż ja, część z tych osób aktywnie linkuję, albo polecam ich prace. Proszę zatem zrozumieć mój specyficzny nastrój i poziom frustracji, gdy zauważę, że jakaś Wróżka Gruszka, albo Wróżbita z Sufita wystąpi w jakiejś gazetce i napisze, że coś tam kiedyś przewidział, czy przepowiedział, nie wskazując elementarnych zasad, lub zaznaczeń tej niby wróżby. Moim marzeniem nieodłącznym jest, żeby wielu prognostów wyrzuciło do śmietnika swoje atrybuty, ponieważ czynią w ten sposób śmieszność i krzywdę tym, którzy chcieliby coś naprawdę odkryć, zaznaczyć, lub opisać. Badaniom takim towarzyszy często ciężka praca, silne emocje, albo wzmożona uwaga. W zupełności wystarczy, że postacie ze świata medialnego traktują zawód ezoteryka jako dziwactwo, wyciągając co bardziej złośliwe i egzotyczne wątki, ku uciesze widowni. Stąd ta nietypowa prywata na początku tekstu, kiedy prosiłem różne osoby, by wsparły mnie w moich pracach, ponieważ nie znajdę się ani na stronach “Faktu“, “Super Expressu“, czy też “Angory“. Znajdą się tam za to pośladki, nagie piersi, szokujące fryzury i wymyślne stroje.
Zapewne część osób przyszło tutaj z zapytaniem, kto wygra w drugiej turze. Bazując tylko i wyłącznie na zjawiskach zaćmień i idąc po krótkiej linii myślenia analogii z rokiem 2005, śmiem sądzić, że kandydat na prezydenta, Andrzej Duda, pójdzie za ciosem i do tego pałacu jednak wejdzie. Ale proszę tego nie traktować na poważnie i zdecydowanie nie zamierzam się tą “prognozą” chwalić jeśli trafię, ponieważ nie dysponuję odpowiednimi narzędziami poznawczymi, żeby Państwa nie oszukiwać, kto te wybory wygra. Tą czynność zostawiam medialnym kucykom i żonglerom. Poza tym znacznie ciekawsze tłumaczenia w artykule “Jak astrologowie przewidują wyniki wyborów” uczynił Piotr Piotrowski. Tekst ten polecam przeczytać również. Dziękuję za uwagę i za dobry odbiór napisanego artykułu.
— — — — — — — — — — — — — —
Napisano: 12/05/2015
© Wszelkie prawa zastrzeżone. Nie wolno kopiować treści, ani przekształcać w dowolny sposób bez zgody autora.
Jeśli interesuje Ciebie zamówienie horoskopu, albo rozmowa: KLIKNIJ TUTAJ
Trochę o sobie, dla zainteresowanych: TUTAJ
5 Comments
Mirek:D Super tekst :))
🙂
Co niektórym krajowym astrologom poprawność polityczna nakazuje stawiać takie, a nie inne prognozy wyborcze, więc szacun panie Mirku za odwagę w propagowaniu mało popularnych opinii.
Mnie osobiście wysoki odsetek głosów oddanych na Kukiza, kompletnie nie zaskoczył. Ba! spodziewałam się wyższego i po cichu liczyłam na prawdziwą rewolucję, To dopiero byłby szok, gdyby do drugiej tury przeszli nie faworyci. Stało się jednak inaczej.
Nie astrologicznie,ale intuicyjnie, obstawiam wygraną Dudy. Może wziąłby pan na ruszt jego kosmogram?
Pozdrawiam
A dziękuję za miłe słowa! Oj, z tym rusztem to może być kłopot, bo trochę podpałki (czytaj: godziny urodzenia) brakuje. Szkoda mi trochę, bo chętnie bym się odniósł, choćby i na dniach 🙂
Jak widać z ostatnich wydarzeń, astrologiczne prognozy mundialne, to wyższy stopień jazdy niżby się to komuś wydawało. W horoskopie III RP, Pluton jeździ po IC tego horoskopu, i jak widać wystawia rachunek temu wszystkiemu co po 1989 w Polsce się działo. Chciałbym też zwrócić uwagę na księżyc, który w symbolice mundialnej oznacza “lud pracujący miast i wsi” czyli szeregowego wyborcę.Otóż tego sądnego 10 maja księżyc przebywał w “rewolucyjnym” Wodniku, 24 w dniu II tury będzie w opozycyjnym Lwie, zobaczymy co z tego wyniknie.
A pro po “walki z systemem”, to w drugiej turze będzie
raczej walka jednego systemu z drugim, czyli walki “IV RP” z “III”. Prezes poszedł po rozum do głowy i zamiast znowu skazać się na klęskę, wystawił swojego kandydata,- zamiast samemu startować. Jak widać ten pomysł, na razie zadziałał. Ciekawe czy Duda przyjmie rolę marionetki pana Prezesa? Czy się uniezależni. Na razie jest bardzo “obiecujący” tzn. obiecuje wszystkim wszystko. Ciekawe co z realizacją?