Witam Czytelników!
Bardzo często w swoim życiu spotykamy się z takimi zjawiskami jak:
- brak empatii,
- brak umiejętności i chęci słuchania innych ludzi,
- brak umiejętności postawienia się w miejscu innej osoby (cierpiącej, wolniej myślącej, społecznie niedostosowanej, nie nadążającej intelektualnie),
- brak tolerancji dla zachowań dysfunkcyjnych z terytoriów niedomagania psychicznego (ludzie z depresją, apatią, prokrastynacją, chorobliwą nieśmiałością, lękowością, zaburzeniami emocjonalnymi),
- plotkowanie i złe słowo wobec tych, którzy sobie gorzej radzą (materialnie, emocjonalnie, duchowo, itd.).
Częstą reakcją na tego typu przykre modele zachowań są:
- porównywanie sytuacji cudzej do własnego zestawu potencjałów i zachowań (“ja to na Twoim miejscu to bym zrobił…“, czy “gdy byłem w Twoim wieku, to…“),
- wymuszanie, posunięte do granic szantaży emocjonalnych (“jeśli się nie ogarniesz, to…“, “nie mam już cierpliwości do Ciebie, myślę, że…“, “gdyby to Twoja matka widziała, to by się w grobie przewracała“, itd.),
- ocenianie i osądzanie (“nie chce Ci się“, “bo Ty zawsze…“, “bo Ty nigdy…“),
- porównywanie do otoczenia (“Brajan ma dwa samochody, a Ty co?“, “Dżesika została kierowniczką w Sephorze i robi tipsy za 500 złotych, a Ty masz jakieś szpony!“),
- i wszystkie możliwe zestawy “lecznicze” w postaci szkół sukcesu, płatnych webinarów, masowych szkoleń czy szalonych pomysłów typu: “wpłać 1000 zł, będziesz mieć za tydzień 2000 zł“.
W rezultacie co w ofensywnie zorientowanym modelu społecznym widzimy? To widzimy. Screen z -> artykułu “Co czwarta nastolatka ma problemy psychiczne” autorstwa Dominiki Buczak.
Złośliwym paradoksem może wydawać się społeczny krajobraz, w którym dzieci poddawane wyścigowi szczurów po kilku – kilkunastu latach zderzają się z rzeczywistością i … jeszcze bardziej podnoszą temperaturę oczekiwań i presję wobec nich. Kiedyś dzieci się buntowały, wychodząc szybko z domu. Teraz modelem zbuntowania staje się nieoczekiwanie domatorstwo. Słowem kluczem jest sukces. A raczej jego brak. Im większy nacisk na osiągnięcie sukcesu, tym mniejsza satysfakcja z jego uzyskania. To pojawia się stosunkowo często.
Depresja i niesamodzielność w erze wymagań bycia kimś samodzielnym i samowystarczalnym. Takich smutnych artykułów można znaleźć dziesiątki. Setki. To nie są fejk newsy. To jest nadchodząca przyszłość cyfrowo – technologicznej ery samowystarczalnych mikroświatów. Czy zindywidualizowana Era Wodnika zbyt brutalnie nie obchodzi się z odsądzaną od czci Erą Ryb? Czy ezoterycy w swoich pobożnych melodiach o treściach “jeszcze będzie przepięknie”, za bardzo nie odfrunęli? Czy ustroje totalitarne pod postacią faszyzmu i komunizmu zostały zastąpione innym ustrojem totalitarnym? Czytaj: sukcesem za wszelką cenę, kosztem integracji i spokoju życia wewnętrznego?
Podejrzewam, że wielu astrologów, którzy widzą w swojej profesji atrakcyjny sposób czytania rzeczywistości, jest w stanie zaakceptować pogląd, że pewnemu fragmentowi olbrzymiego wierzchołka lodowego, jakim jest ludzka psychika, możemy dobrze się przyjrzeć. Więcej – możemy pewne zręby osobowości emancypować już w czasach dzieciństwa, a nawet urodzin. Wiele osób z normalnym dzieciństwem nagle “zachorowało” w życiu dorosłym, tak jak wiele osób z trudnym dzieciństwem świetnie sobie poradziło. Stąd być może wynika zdziwienie u rodziców, dlaczego ten stroniący od ludzi i dziwny nastolatek ma szansę w przyszłości kompletnie zmienić swoje nawyki. Jak to możliwe? Ano możliwe. Tylko musisz się nauczyć rodzicu patrzeć. I widzieć, jak sporo “kujonów” rozbiło swoje ambicje o ścianę, a jak wielu “chuliganów” i “leserów” robi teraz kariery. Motyw zamartwiających się i bazujących na fałszywych skryptach wychowania rodziców obserwuję bardzo często. A że za rodziców czasem “robią” partnerzy, to i w związkach bardzo często mamy do czynienia ze zbliżoną sytuacją. Najbardziej szkodliwymi rzeczami są podcinanie skrzydeł, brak wiary, ale przede wszystkim nieumiejętność słuchania i podjęcia się trudu przezwyciężania kryzysów. To jeden z podstawowych powodów, dla których wiele osób nigdy nie będzie gotowych na poważne relacje i związki. Bo nie potrafią zaakceptować trudnych zwrotów akcji w życiu, lub nie dopuszczają do myśli, że ktoś może mieć priorytet szczęścia ustawiony w obszarze, który wydaje się być nieistotny. Te niewidzialne, ale super – ważne rzeczy często widać w horoskopach. Podobnie jak widać momenty przełomu i chęci zmiany. Ale do tego trzeba chęci poznawania i chęci widzenia cudzych potrzeb. Czy to możliwe w tej narcystycznej epoce?
Fachowcy są w stanie nawet zobaczyć moment “podkręcenia” lub “wyciszenia” pewnych stanów psychicznych. Bywa że trwa to kilka dni, czasem kilka miesięcy, czasami nawet kilkanaście lat. Być może stan takiego zamroczenia niespełnieniem zajmuje większość życia i trzeba dużych starań, by wynaleźć “odtrutkę”. Tak, zdarzyło mi się prognozować duże trudności emocjonalne, stany zawieszenia, marazmu, które były dla właścicieli horoskopów wyniszczające, parszywie trudne i po ludzku – groźne. Nadchodziły, niczym biblijni Jeźdźcy Apokalipsy. Zdarzyło się mi słyszeć słowa zdziwienia osób, które mówiły, że “astrolog A obiecał za rok życiowe łakocie i wielki rozwój“, podczas gdy ja miałem tą czelność ostrzegać i mówić, że może być smutno, chociaż cukierki lubię. No i proszę pana, pan niestety rację miał, źle to się potoczyło. Niestety, tej pozornej satysfakcji towarzyszyła też niepewność, bo diagnoza trudnego stanu psychicznego to jedna czwarta sukcesu. Pozostała część to znalezienie odpowiedniej receptury. Jak pomóc? Jak pokonać wewnętrzne demony? Jak komuś powiedzieć, by wyszedł z domu, zaczął rozmawiać z ludźmi, przestał się bać, nie widział w potencjalnym przyjacielu wroga? Jak to zrobić, w erze Cukierkowych Astrologów i ekstatycznej wiary w sprawstwo i totalnie samodzielne sterowanie własnym życiem? Czy ludzkość nie stała się zbyt zarozumiała i czy w tej swojej zarozumiałości nie stwarza fałszywych herosów? Cierpiących w czterech ścianach, hermetycznie ukrytych makijażami rzeczywistości, tak zakochanej w wiecznych porównaniach i cudzych punktach odniesienia?
To pozornie proste. Wystarczy popatrzeć na czyjś horoskop i próbować wejść w jego buty. Ach, nie! Zapomniałem, że większość osób zajmujących się astrologią, zawiesza na kołku jej przydatność, kiedy jest pod presją otoczenia, lub gdy “realne życie wzywa”. Konia z rzędem komuś, kto stara się kogoś zrozumieć, czyszcząc komentarze i stygmaty otoczenia. Trudniej zrozumieć cudze demony i cudze lęki, gdy otoczenie wydało już wyrok. Leń! Goguś! Lafirynda! Rozstrzelać!
Ludzie w czasie wojny dawali sobie radę, a Ty nie jesteś w stanie się odkochać?
[https://pixabay.com/pl/kaprys-las-creepy-kobieta-ptak-2846786/]
* * *
CZĘŚĆ PIERWSZA – OPOWIEŚĆ O KOCURZE, KTÓRY TAŃCOWAŁ Z KOSĄ.
DAVE GAHAN, LIDER DEPECHE MODE.
Kiedyś, gdy byłem młodszy, zastanawiałem się, jakim prawem osoby znane i sławne mają tą czelność pozbawiać się życia, zakochiwać, realizować swoje ekstrawagancje (typu himalaizm), czy “zostawiać” małżeństwa. Tak jak większość skołtunionego społeczeństwa (większość tej większości udaje, że “nie jest taka“) lubowałem się w rzucaniu kamieniami. Najczęściej latające epitety mniej więcej tak brzmiały:
- “to tchórz był, dlatego się zabił“
- “oni są nieodpowiedzialni, przecież nie wolno się rozwodzić dla dobra dziecka“
- “poszła do innego faceta dla pieniędzy“
- “od kiedy zaczął się tym zajmować, to do szczętu zgłupiał“
- “tamta baba go zmanierowała“
- “on nie kocha swoich dzieci, bo szybko jeździ na motorze“
Naturalnie z grzeczności nie kontruję tych wypowiedzi, zdając sobie sprawę, że autorami tych przekonań są często osoby pozbawione pasji, niespełnione życiowo, zniszczone w długoletnich małżeństwach czy zajmujące się innymi życiorysami. Ludzkości nie da się zmienić. No, chyba że przy pomocy pięknych i kolorowych reklam. Świateł, haseł i sloganów.
Zatrzymajmy się przy kimś, kto “był głupi i mógł się zabić”, a “nie żył jak porządny, odpowiedzialny i dojrzały człowiek”. Akurat szczęście mu dopisało i wywinął się śmierci w ostatnim momencie. Przed Państwem Dave Gahan, wokalista zespołu Depeche Mode.
HOROSKOP DAVIDA GAHANA
09 maja 1962 r., Chigwell, godz 05:00, źródło: Astrodatabank
Myśląc “artysta”, sądzimy, że to fajne, wesołe życie zblazowanych osobników, w którym pomiędzy pijacko-narkotycznymi wybrykami, a seksualnymi ekscesami znajduje się miejsce, w którym wypadałoby coś napisać o swoich dziwactwach, perwersjach i niezrealizowanych pragnieniach. Coś na wzór murzyńskich raperów, wokół których śmigają zgrabne tancerki, wywijające pupami. Konsekwencją tego sposobu postrzegania artystów, muzyków i co niektórych pisarzy jest parafraza, że “mają to, na co zasłużyli” (czytaj: śmierć, samobójstwo, rozstania, procesy czy bankructwa). Podczas gdy “normalny człowiek” zajmował się porządnym funkcjonowaniem (czytaj: przyzwoitą pracą, wychowaniem dzieci, rodzinnymi obiadami i oglądaniem meczy piłkarskich), artyści degenerowali kolejne to pokolenia młodzieży, buntując i psując ich moralność.
Całkiem możliwe, że kategoria “artysty” dotyczy wielu z nas. Możliwe, że większości osób, czytających tego bloga. Możliwe, że też “zasługujemy” na pewne porachunki od losu, zachowując się nie tak, jak inni, porządni ludzie. Tymczasem wróćmy jednak do perypetii całego zespołu Depeche Mode, z silnym zaakcentowaniem życiorysu Gahana. Artykuł Artura Wróblewskiego na Interii ->
Teraz wyobraźcie sobie, że dysponujecie kosmogramem Dave’a Gahana. Artysta pełną gębą, Słońce w domu pierwszym, Neptun w siódmym, w tle “typowa” koniunkcja Merkury (z Aldebaranem!) i Wenus. Słońce odgrywające tutaj rolę władcy domu piątego w domu pierwszym odgrywa rolę większą niż nam się wydaje. Tworzy prawdopodobny trygon do MC tego kosmogramu, a jego antiscion (punkt lustrzany) znajduje się na Węźle Północnym w Lwie.
No, ale tak się dziwnie składa, że showman ma … swoje wewnętrzne potrzeby, bo Księżyc w Raku w domu czwartym pragnie czegoś innego niż scena, wieczne przepracowanie i życie potencjalnymi imprezami. Księżyc w horoskopie to bardzo często indykator, papierek lakmusowy potrzeb, których nie zrozumie do końca sceniczny bohater zbiorowego coachingu, który rozkazuje rozkapryszonej widowni przestać narzekać, wziąć się w garść i zwyciężać. Ano, tak się dziwnie złożyło, że podczas pracy nad płytą “Songs of Faith and Devotion” Księżyc Gahana był nękany wielomiesięczną koniunkcją Urana i Neptuna, która znajdowała się w opozycyjnym względem Księżyca znaku. W międzyczasie progresywny Księżyc przemierzał linię Jowisz – Pluton, zaś Wenus, będąca jednocześnie władcą ASC urodzeniowego i profekcyjnym władcą roku, ustawiła się blisko natalnego Marsa w domu XII, który lubi od czasu do czasu napytać sobie biedy?
Bardziej efektowny zjazd Gahana nastąpił w sierpniu, a dokładniej 17 sierpnia 1995 roku, kiedy próbował popełnić samobójstwo, podcinając sobie nadgarstki. Doszedł pod ścianę, doświadczając śmierci klinicznej.
Czy astrolog mógłby to przewidzieć? O to zawsze bardzo trudno, ale sytuacja na rok 1995 nie napawa optymizmem. Spójrzmy na to:
- destrukcyjny dwunastodomowy Mars znajduje się niebezpiecznie blisko improwizowanego ASC solariusza, przygotowanego na urodziny w 1995 roku; improwizowanego, bo dysponujemy pełną godziną urodzin, a te stuprocentowo pewne nie są
- uściślenie opozycji Marsów (tranzytującego i natalnego) ma miejsce dwa dni przed feralnym zdarzeniem
- wpływy Neptuna na Księżyc (opozycja), który “wymusza” na człowieku nadwrażliwość i zmęczenie własnymi stanami psychicznymi, nie ustępują one i wciąż jeszcze trwają (dwa stopnie)
- z bardzo dużym prawdopodobieństwem zaćmienie z dnia 29 kwietnia dotyka urodzeniowego ASC
- warto też wspomnieć o takiej “drobnostce” jak uściślenie przejścia dyrekcyjnego Marsa przez Słońce, które będzie miało miejsce trzy miesiące później
Po wieloletnim maratonie pracoholizmu połączonego z ćpaniem i nadużywaniem różnych niezdrowych substancji, Dave Gahan zmierza w dobrą stronę. Neptun puszcza wreszcie opozycją Księżyc. Progresywna Wenus odchodzi od urodzeniowego Księżyca. Kończy się progresja Marsa przez ASC, który można śmiało przesunąć 2 – 3 stopnie do przodu.
Historia kończy się romantycznie, ślubem z Jennifer Skillas, 14 lutego 1999. Para jest już co najmniej 19 lat razem, co wygląda nieźle przy poprzednich, sześcio- i czteroletnich małżeństwach. Tutaj jednak następuje inne rozegranie energii planetarnych, Jowisz (władca VIII i XII domu) dyrekcyjny na Marsie powoduje szczęście w relacjach, a nie ponowne zatopienie się w destrukcyjności. Wpływy Marsa Gahan poznał już dość mocno, prawie umierając. Teraz Jowisz ofiarowuje kocurowi kolejne z dostępnej puli żyć.
Cała ta przykrócona opowieść, okraszona astrologicznymi ozdobnikami, kończy się happy endem. Przeprowadźmy się jednak do “prawdziwego” świata, w którym nie ma miejsca na takie irracjonalizmy jak astrologia czy psychoterapia (Polska ma jeden z najniższych wskaźników psychologów przypadających na społeczeństwo – dopisek wł.). Czy ktoś z zewnątrz byłby w stanie pomóc? Dostrzec pewne cierpienia? Spójrzmy na następny horoskop.
* * *
CZĘŚĆ DRUGA – OPOWIEŚĆ O TATUAŻYŚCIE, KTÓRY MIAŁ SWÓJ ŚWIAT I MU SIĘ POŚWIĘCIŁ BEZ KOŃCA.
“MADRAVEN” – HOROSKOP.
Źródło: -> Baza Horoskopów PTA.
Proszę, przyjrzyjcie się temu horoskopowi. Saturn na MC – silna presja i nacisk, by być KIMŚ. Albo jesteś kimś, albo jesteś nikim. Świat jest czarno – biały. Giń albo walcz.
Uran – Słońce. Niezależność bez dwóch zdań. Wsparcie od Saturna, który często wybiera drogę samodzielności i idzie trudnymi, niedostępnymi ścieżkami. Uranicy to dziwolągi. Wiele osób tak mówiło i podkreślało.
Dalej – coś duża, bardzo duża ta obsada ósmego domu. Część astrologów lubi wciąż widzieć w tym obszarze seks. Ja raczej pozostaję przy starej nomenklaturze, czyli śmierci, rozbudowując ją. Śmierć to także zaufanie, roztopienie, stopienie w najbliższym typie relacji. Ta zgodność może się realizować w seksie, ale także w przytuleniu, lojalności, wspólnych kredytach czy testamentach. Bywa, że to również silny obszar wrażliwości i orientacja na tajemnice.
Księżyc na “artystycznie” usposobionej Fomalhaut. Często się powiada, że dużo utalentowanych osób miało koniunkcję planety osobistej z tą gwiazdą. Tak, potwierdzam to coraz silniej, lecz znaczenie ust Ryby Południowej jeszcze bym rozszerzył o elementy ezoteryki. Widzimy trygon Księżyca do Urana. “Niezależny”, myślimy. Ale to jednak Księżyc wodny i idzie na kwadraturę do Marsa. Marsa znacznie ważniejszego, bo będącego na królewskiej gwieździe Aldebaran i władającego Skorpionem. Przypadek sprawia, że jest to ponownie Mars czwartodomowy, jak u wokalisty Depeszów.
Kto to jest ten Madraven? To przedwcześnie zmarły artysta. Czytamy o nim takie informacje:
Pochodzący z Malborka artysta plastyk, rzeźbiarz, rysownik. Wielki pasjonat malarstwa. Szczególnie ceniący twórczość Vincenta van Gogha. W ostatnich latach życia zawodowo zajmował się tatuażem i piercingiem. Entuzjasta kultury BME (Body Modification Ezine). Człowiek uduchowiony, wrażliwy. Prowokator. Wielki indywidualista.
Smutny koniec jego życia następuje 6 sierpnia 2014 roku. Neptun od miesięcy przechodził przez Księżyc urodzeniowy. To nie jest miłe, gdy Księżyc, reprezentujący kompletnie inne potrzeby i ścieżki życia, niż Saturn czy Uran, otrzymuje takie uruchomienie od Neptuna. Jeszcze gorzej, gdy ascendent solariusza tego roku ustawia się w dwunastym domu. Jakże to podobne, niemalże równoległe sytuacje z poprzednim przykładem horoskopowym. Kto wie, czy Gahana nie uratowały sława, pieniądze i lepszy dostęp do lekarzy?
Obserwujemy minimum trzy cechy wspólne obydwu kosmogramów:
– Księżyc w domu czwartym, nadwrażliwy i “gotowy” na przyjęcie ciosów Neptuna
– udział gwiazdy Aldebaran
– aspekt Księżyca z Marsem i niezbyt pozytywne położenie Marsa w horoskopie urodzeniowym
Różnica w jednym jak i drugim horoskopie polega jednak na bardzo silnym napięciu i na bardzo przemożnym pragnieniu wzbicia się “ponad przeciętność”. Saturn na MC boli. Boli okropnie, bo jest jak ołowiane skrzydła, na których zmuszamy się do przedwczesnego, być może bezsensownego, lotu w górę. Możemy sobie podywagować, czy życie utalentowanego i wrażliwego artysty zostałoby ocalone, gdyby znalazła się przy nim chociaż jedna osoba, która by zdjęła z niego szalenie ciężką presję wyrażenia siebie, wbrew otoczeniu, wbrew panującym konwenansom. Będę banalny jak scenarzystka telenoweli wenezuelskich, ale najlepszym antidotum na przepracowanie i nieakceptację siebie jest miłość. Nie, nie, nie dajcie sobie wciskać do głowy coachingowo – buddyjskich opowiastek, że do miłości trzeba być przygotowanym, jak Sokrates do śmierci. Nieprawda, jest zbyt wiele przykładów z życiorysów, kiedy to miłość potrafiła niepoukładanego i chaotycznego człowieka poskładać. Za dużo tego się naoglądałem. Ci, którzy piszą o samodoskonaleniu i kochaniu siebie, zachowują się niczym komisja egzaminacyjna, a nie jak otwarci i gotowi na zmianę ludzie. To cudowne się rozwijać, ale nie jest to warunkiem koniecznym do zaistnienia miłości.
Możliwe jednak, że takie mądralińskie osoby pojawiały się obok Dawida “Madravena” i kierowały wobec niego trywialne uwagi, które pochodziły z szaf i szuflad Cioć i Wujków Dobra Rada. “Dlaczego stawiasz na swoim? Dlaczego się nie uśmiechasz? Po co walczysz, zamiast zająć się normalnym życiem?” Ile razy tego typu pouczenia “obecnych, ale jakże nieobecnych” pojawiają się we wspomnieniach o samobójcach czy osobach na skraju wyczerpania nerwowego? Ach, przedostatnia strona kolorowego magazynu dla kobiet, promującego tak skutecznie astrologię, nie byłaby w stanie wyrwać z tego marazmu!
I wtedy model pozytywnego myślenia zaczyna się załamywać i stawać kompletnie niepotrzebnym. A kolejna wesoła książeczka “I Ty możesz wygrać z depresją jeśli tego bardzo chcesz, la la la“, ląduje do ministerstwa Monty Pythona. “The show must go on“, śpiewa zespół Queen. Ach ten Freddie Mercury, złośliwie tak chyba zaśpiewał, przeczuwając swoją śmierć. Jak typowa Panna! Doceniam ten typ czarnego humoru, wszak jestem Panną lunarną. Niestety nic nie jest takie proste. W harmiderze dobrych rad ludzie bezszelestnie umierają.
(fotografia Davida Dorociaka, domena publiczna na Facebooku)
* * *
CZĘŚĆ TRZECIA – OPOWIEŚĆ O TWARDEJ AGNIESZCE CHYLIŃSKIEJ I JEJ PALCU ŚRODKOWYM.
Agnieszka Chylińska od dawien dawna uchodzi za osobę spektakularną i odważną. Cóż, kilkanastosekundowy epizod w jej życiu przeszedł do legendy festiwalowej, ustawiając ją razem z osobami Krzysztofa Skiby (Big Cyc) pokazującego “gołą dupę” premierowi Jerzemu Buzkowi, czy też Janusza Panasewicza (Lady Pank), oddającego mocz podczas koncertu z okazji Dnia Dziecka, Anno Domini 1986. Do takich spontanicznych akcji trzeba mieć “jaja”, być obdarzonym talentem prowokacyjnym, lub wykazywać pewne cechy szaleństwa i utraty samokontroli. Agnieszka Chylińska wykorzystała ten motyw promocyjny na początku kariery. Młoda, zbuntowana, szalona, śpiewająca treści ocierające się o ciężkie słowa (“Kiedy powiem sobie dość“, “Najtrudniej“, czy “Winna“). Poniżej mała historyczna przypominajka.
Po latach okazało się, że sceniczność scenicznością, a prywatność i potrzeby osobiste prędzej czy później dochodzą do głosu. “Starzeją” się nam ikony zbuntowanego pokolenia, oj, starzeją. Rychu Peja zaczyna mówić w sposób niezwykle ujmujący, jeśli chodzi o “człowieka po przejściach”, a sporo buntowników postrzega swoje młodzieńcze popisy w kategoriach jakiejś ekstrawagancji. Raper Liroy zostaje posłem, a muzyk Kukiz zakłada klub parlamentarny, w celu uzdrawiania polskiej sceny. Już politycznej, nie muzycznej. Znajduje się też specjalna księga dla wielu osób epatujących seksualnością, którzy nagle pod wpływem głębokiej wiary zaczynają emanować czystością i pruderyjnością. Takie nowoczesne odmiany Marii Magdalen na miarę dzisiejszego świata.
Zejdźmy na niebo i spójrzmy na horoskop Agnieszki Chylińskiej.
HOROSKOP AGNIESZKI CHYLIŃSKIEJ.
Źródło: -> Baza Horoskopów PTA
Chylińska, jak widać, ma horoskop częściowo pokrywający się z opisywanymi poprzednikami. Znowu aspekt Merkury – Wenus (jak Gahan). Znów agresywny Uran (jak Madraven), aspektujący Marsa w tym wypadku. Ponownie wypełnienie domu ósmego (znów Madraven). I łączący całą trójkę bohaterów aspekt Księżyc – Mars. W przeciwieństwie do męskich horoskopów, Księżyc Chylińskiej jest bardziej pewny siebie i ma więcej impetu. W znaku Barana, w trygonie do Marsa posadowionego w Lwie. Tutaj nie będzie cackania się, powierzchowności, letniej temperatury. Ten horoskop to Sparta.
Wtem, nagle po latach, mocna i chropowata powierzchnia, ładnie rozwijająca się we współpracy z rockowo usposobionym Skawińskim i kontynuowana w działalności solowej przechodzi w stylizację… dyskotekowo – plastikową. W rytm piosenki “Nie mogę Cię zapomnieć“. Jak mogłaś nam to zrobić Agnieszko Ch.? Ty, która odsądzałaś od czci i wiary Edytę Bartosiewicz, śpiewającą razem w duecie z Krzysztofem Krawczykiem, cytuję wypowiedź sprzed lat: “Czekasz na płytę tej cipy tyle lat, a ona se, kurwa, leci w chuja“.
Zbuntowana dziewczyna zmieniła radykalnie swoją postawę po latach. “Ciąża jak granat wysadziła w powietrze całe moje życie. Poczułam, że już nie pasuję do tamtej zadziornej dziewczyny. Odstawiłam alkohol. Po dwunastu latach picia wytrzeźwiałam. A ostrość widzenia rzeczywistości bez promili kompletnie mnie powaliła“.
Gdy spojrzymy w kosmogram w okolicach jesieni 2005 (tu zaczęła się przygoda z ciążą) i dalej, to uwagę zwróci przejście Neptuna dołem horoskopu. Wielką wywrotkę funduje progresywny Księżyc, który podpina się pod prowokacyjną kwadraturę urodzeniową Marsa i Urana (kwiecień 2006). To w połączeniu z przejściem Saturna przez Marsa, zbiegającego się z terminem porodu, dało zupełną zmianę optyki widzenia świata.
Ta dbałość o prywatność i życie emocjonalna jest charakterystyczna dla silnej ekspozycji domu ósmego. I nawet jeśli pozostałe obszary, np. silna obsada domu pierwszego czy dziesiątego, wskazują na konieczność (lub szansę) wykorzystywania kariery w sferze publicznej, to dana osoba potrzebuje dużego komfortu, jeśli chodzi o zachowanie intymności czy prywatności. Czy aby jednak w erze dominującej narracji sukcesu i nacisku, jeśli chodzi o dzielenie się swoją prywatnością (i tzw. “szczęściem”) część osób zdaje sobie sprawę z tego, że staje się polem batalii pomiędzy tym, co wypada, a tym co nie wypada pokazywać? Czy kolorowe okładki VIVY jako rodzaj ekspozycji własnego “spełnienia w miłości” dobrze się do tego nadają? Tego do końca nie wiem, ale graficy zatrudnieni przy okładkach powinni dostać honorową nagrodę Photoshopa za pokazywanie rzeczywistości takiej, jaką ona mogłaby być.
Agnieszkę Chylińską czeka w życiu przynajmniej jeden poważny test. Cholernie poważny. Tym testem jest wiara. Dwa malefiki w domu dziewiątym są znaczące. Jest to obszar, który nie zezwala jej się “rozpaść na kawałki” i pozwala znajdować sens. Jest to jednocześnie obszar związany z nowym re-definiowaniem życia, gdy Saturn tegoż Marsa w okolicach porodu tranzytował. Za www.deon.pl:
“Demony, które krążą wokół mojej głowy są okrutne, są skazujące, są osądzające. Są przede wszystkim prokuratorami. Ja nie mam w swojej głowie adwokata” – mówi Agnieszka Chylińska w “rozmowie jej życia”.
Motyw związany z wiarą pojawia się tutaj z kilku powodów. Być może stoją za nim przygodne tranzyty Jowisza, który przygodnie kolekcjonuje całą rodzinę planet osobistych, kolejno: Wenus, Merkurego, Słońce i następnie Księżyc. Z uwagi na jego posadowienie w urodzeniowym domu siódmym daje on sposobność bycia “kontaktem na świat”.
Pewnym niedopatrzeniem i ignorancją byłoby pominięcie roli tranzytu Urana przez descendent. Tak, Agnieszka Chylińska otwiera się na ludzi i rozlicza się sama ze sobą. Otwiera ósmodomową Puszkę Pandory, przy pomocy prowokującego wytrychu uranicznego, w połączeniu z jowiszowymi wpływami. I oto kolejna era prowokacji zastępuje wcześniejszą erę prowokacji. Jeszcze raz deon.pl [-> źródło]
Jestem przekonana, że wypowiedziane przez zagubionego, wściekłego lub pełnego żalu “łajdaka” słowa: “czy taką mnie kochasz, k***a?” – mogą być najbardziej szczerą modlitwą. Żeby odsłonić się przed Nim w momencie największego kryzysu, trzeba Mu bardzo, ale to bardzo ufać. Ja sama rok temu doświadczyłam ekstremalnie trudnej sytuacji. Jedyna modlitwa, na którą było mnie wówczas stać, było powtarzanie słów “Nie wytrzymam tego k***a, pomóż mi!”
Wspomniane “rok temu” następuje podczas kwadratury Urana do urodzeniowego Saturna (rozerwanie blokady związanej z kryzysem wiary; coś w rodzaju moralno – światopoglądowej rewolucji). Zwróćcie proszę uwagę na dwa fakty pod postacią tak często ignorowanych punktów lustrzanych (antiscionów):
- Słońce (2 i pół Bliźniąt) odbija się na Saturnie (28 i pół Raka)
- Merkury i Wenus (28, 26 Byka) odbijają się na Marsie (4 Lwa)
Wyobraźmy sobie, że Agnieszka Chylińska próbuje wytłumaczyć jakiejś osobie niezaznajomionej z astrologią, że WIARA JEST DLA NIEJ WAŻNA. Być może część osób to zrozumie, a część będzie kiwała potakująco głowami, udając, że kobiecie “odbiło”. Tak jak niezrozumiałym mogą wydawać się dziwne kolczyki na głowie Madravena, czy wyczerpanie psychiczne i samobójcze myśli u Dave’a Gahana. Otóż, wiara w horoskopie Agnieszki Chylińskiej jest bardzo ważna i jestem skłonny, że to nie jest akcja pod publiczkę. Bardzo możliwe, że 90% ludzi tak myśli. I idzie czytać kolejny artykuł, w których widać kawałek bielizny zawstydzonej aktorki, która rok czy dwa lata temu rozebrała się w filmie. Cóż, nie wszyscy prawdopodobnie oglądają filmy, teraz większość ogląda seriale.
* * *
CZĘŚĆ CZWARTA – ŁATWIEJ OSZUKAĆ WARIOGRAF NIŻ SWÓJ KOSMOGRAM.
Bywa, że część osób ma to szczęście, że ma jednocześnie kilka silnych planet urodzeniowych, które nie są w stanie być wybijane z wiecznego Rytmu Sukcesu. Są szczęściarzami, takimi Donaldami Trumpami, z ascendentalnym Marsem, koniunkcją Słońca i Urana w domu dziesiątym w trygonie do Jowisza. Oni nawet jak zaliczą bankructwo, to otrzepią się z piachu i powstaną. Czy takie osoby są w stanie zrozumieć kwękanie Werterów i płakać nad rozlaną miłością? Nie. To ludzie czynu. Oni nie mają czasu na takie pierdoły jak rozstrząsania egzystencjalne. Oni po prostu idą po następną zdobycz.
Sporo jest osób, które mają po prostu dobrą rękę lub dobry los do pieniędzy, mówiąc innym, że mają w garażu kilkadziesiąt mercedesów, żeby robić zazdrosnemu i nikczemnemu światu “na złość” (Osho). Co prawda urodzili się w czepku, ale doskonale wiedzą, że ludzkość cierpi na błąd atrybucji, sądząc, że wszystko co zawdzięczamy, bierze się wyłącznie z naszego działania. Taka karma panie, taka karma!
Bywa, że zdarzają się osoby z taką dobrą kolekcją Jowisza, Wenus, Słońca czy Księżyca, że dziwią się, jak można cierpieć z powodu kryzysu wiary, braku miłości, potrzeb wyższych czy “zła na świecie”. Część z nich próbuje klepać w cudzych podświadomościach NLP-owsko buddyjskie programy, próbujące oszukać astrologiczne algorytmy istnienia. Cóż, nie rozumieją, że nie każdy program pasuje do każdego mózgu i serca. Tak jak nie każdy jest w stanie zrozumieć, że jednak krówka bardziej cierpi, niż krojona marchewka.
Największy trud tłumaczenia pewnych sytuacji ma miejsce w przypadku nasilenia ostrych tranzytów czy uwolnienia potencjałów tego, co w horoskopie “siedziało”, niczym tykająca bomba lub zegar. To było doskonale widać w przypadku Amy Winehouse [horoskop -> TUTAJ], na której życiu cieniem kładł się aspekt Księżyca z Neptunem w domu siódmym, od którego nie udało jej się uciec. A uciec było bardzo trudno, gdy Mars znajdował się w paszczy Lwa, a za pozornym “no, no, no” z piosenki “Rehab“, stało “yes, yes, yes”, jeśli chodzi o delikatną konstrukcję uczuciową. Lecz czy ktoś z tysięcy doradców, ekspertów, marketingowców i specjalistów był w stanie dojść do trzewi i duszy artystki? Cóż, tym razem nie trafił się jej dobry psycholog. Albo i astrolog, który jest w stanie wysłuchać coś ponad jego mentorskie perorowania.
Z perspektywy “porządnego i dojrzałego” człowieka wspomniane kryzysy psychiczne i egzystencjalne “doły” wydają się być niepoważne i infantylne. Gdy odczytujemy czyjąś psychikę pod kątem horoskopu urodzeniowego, to co wydaje się być drugo- lub trzeciorzędne, nagle nabiera dodatkowego sensu. Okazuje się, że czyjaś walka o umierające goryle w Afryce, czy wspieranie biednych ma podłoże znacznie głębsze, niż racjonalność i logiczny wywód. Mniej więcej do łapania tego sensu i znajdowania obszarów przewrażliwień może posłużyć astrologia. Jeśli jednak traktujemy ją w kategoriach autostopu, to nie oczekujmy, że będzie w stanie odpowiedzieć na poważne pytanie. I jej miejsce już dożywotnio pozostanie na przedostatniej stronie kolorowych magazynów dla pań.
— — — — — — — — — — — — — —
Napisano: 27/11/2018 .
© Wszelkie prawa zastrzeżone. Nie wolno kopiować treści, ani przekształcać w dowolny sposób bez zgody autora.
Jeśli interesuje Ciebie zamówienie horoskopu, albo rozmowa: KLIKNIJ TUTAJ
Trochę o sobie, dla zainteresowanych: TUTAJ
Spis większości artykułów do tej pory napisanych i zamieszczonych: TUTAJ
Zbiór artykułów do portalu TARAKA: TUTAJ
Prognoza na 2018 na Astromixie: TUTAJ
Wydarzenia związane z pełnią i nowiem Księżyca: TUTAJ
Baza Horoskopów Polskiego Towarzystwa Astrologicznego: TUTAJ
> ASTROLOG SZCZECIN < Wykorzystuję program astrologiczny Urania, autorstwa Bogdana Krusińskiego
— — — — — — — — — — — — —
4 Comments
Witam Panie Mirosławie i dziękuję za wnikliwe analizy,
mam tylko jedną uwagę w związku właśnie z Pana uwagą, iż rzeczywiście „nie każdy program pasuje do każdego mózgu i serca”. Zwłaszcza ze, zmaganie z pytaniem o naturę człowieka jest odwieczne , zatem i od samej astrologi – jak bardzo nie byłaby ona dogłębna – nie można oczekiwać odpowiedzi na wszystko – także i na to co tajemnicą być powinno i musi. A dodatkowo, proszę nie zapominać, ze jest ona ( astrologia ) narzędziem w rękach omylnego człowieka. Wiec może raczej należałoby powiedzieć, ze pomoc innej osobie tak samo zależy od pracy pomagającego jak i samego pomoc przyjmującego – tego czy potrzebujący jest w stanie tę pomoc przyjąć , czy może jego „ oryginalność” – potrzeba oddzielenia, jest silniejsza od potrzeby znalezienia czegoś wspólnego, czegoś , co może być podstawą i punktem wyjścia do zobaczenia siebie w szerszym niż egoistyczna oryginalność aspekcie. A przede wszystkim zachowania równowagi w przekonaniu co mogę sam a do czego niezbędni są inni – słowem trochę pokory.
Bardzo interesujący artykuł.Depeche Mode to był mój ulubiony zespół jako nastolatki.Agnieszkę Chylińską szanuję i lubię oglądać jej diametralną zmiane.Jest w niej tyle życiowej prawdy i zarazem bólu..Zaintrygował mnie Pan drugim horoskopem nieżyjącego już artysty.Po zobaczeniu radixu zobaczałyłam duże podobieństwo ze swoim.Niemniej moj księżyc jest w byku a ascendent jeszcze w wadze.Sądzę że mnie w ryzach trzyma mocno saturn…6.08.1977 g.12:30 Łódź.Pozdrawiam
Doskonały materiał, jak wiele innych Pana autorstwa. Jak zwykle wnikliwe i odpowiedzialne. Gratuluję.
Odpowiedzialne??? Zastanowiłabym się nad tym słowem.