Saturn w horoskopie – grzech trwałości

Witam Państwa!

Saturn nie cieszy się w horoskopach urodzeniowych specjalnymi względami.  To „żer dla skner”, stary dziad zjadający własne dzieci, antyteza wolnościowego Urana, przeciwieństwo rozrastającego się Jowisza, opozycja do rozświetlających rzeczywistość Słońca i Księżyca. Królestwo Saturna panoszy się w okolicach zimy (znaki Koziorożca i Wodnika) i tak mniej więcej przedstawia się metafora jego „lodowatego serca” i „skostniałego” oddziaływania na świat. Doskonałą jego reprezentacją w kartach tarota są Diabeł i nierozwalająca się jeszcze Wieża. Ogólnie Saturn to jedna wielka poruta, smuta i można by nim straszyć dzieci astrologów optymistycznych* (*czyli zirka 90% populacji astrologów), że przyjdą dziadek Saturn, lub babcia Saturn i zaczną im opowiadać jakieś wspomnienia, jak to drzewiej bywało, bez internetów, bez telefonów komórkowych i bez selfie. A w życiu nie ma nic gorszego, niż zrzędzenie starego dziadka, czy babci o czasach, kiedy trzeba było książki czytać, a biedne dzieci ustawiały się w poprzek totalitarnego trzepaka i grały w gumę, a nie w słoneczko.

Opisy Kronosa są suche, kościste i do bólu usypiające. Przypominają scenografie skandynawskich filmów, gdzie miejsca nimf zajęły owce i koziorożce, a człowiek zamiast smacznego wina musi połykać łyki gorzkiej i niestrawnej wódki. Oto jeden z opisów dziadowskiego Saturna, autorstwa Wiktora Rumockiego:

… warto na początku przypomnieć pewien istotny cytat z „Tako rzecze Zaratustra” Friedricha Nietzschego, który to cytat idealnie podsumowuje negatywne wpływy tej planety:

A kiedym ujrzał mojego diabła, wydał mi się poważny, dokładny, głęboki, uroczysty. To był duch ciężkości – przez niego upadają wszystkie rzeczy. [tekst: Saturn w Tarocie]

Pomęczę Was bardziej. Proszę, oto więcej i więcej, i jeszcze więcej (autor cytuje słowa Wojciecha Jóźwiaka ze świetnej książki Astrologia samopoznania):

Saturn nas dołuje. Odbiera radość życia. Sprawia, że wszystko wydaje się ciężkie, poważne i strasznie serio. Staje się czarne i białe, a najczęściej szare. (…) wszystko staje się trudnym obowiązkiem, z którego zostaniemy kiedyś rozliczeni. Pod wpływem Saturna myślimy nie o radościach, tylko o trudach i zgryzotach. Saturn usztywnia, jest wrogiem nowości, dziania się, ruchu i tańca.

Później nieśmiało otrzymujemy rodzaj pocieszenia, że „Saturn ma jednak również sens pozytywny„. Te rodzaje narracji z większości piórek i klawiaturek astrologicznych przypominają jednak dziwnym sposobem rodzaj pokuty, lub czegoś w rodzaju próby samousprawiedliwienia się przed czytelnikami. Funkcjonuje to na zasadzie: widzicie, niezła łajza z tego Saturna, ale przecież nie zostawię Was na mrozie w jego towarzystwie!

Saturn-bonatti

Joanna Popiołek w kwartalniku Zodiak napisała takie oto słowa [tekst: Saturn] :

Nawet jego zalety wydają się ponure, pozbawione radości. Wprawdzie pracowitość, wytrwałość, samokontrola i oszczędność to cechy bardzo pożądane, ale jak gdyby nieciekawe i niemodne. Nikt więc nie lubi Saturna, ale wszyscy trochę się go boją, ponieważ każde wkroczenie Saturna w nasze życie wiąże się z cierpieniem.

… również wynalazcy, Einsteinowie i Zuckerbergowie czasów współczesnych nie powinni się cieszyć, albowiem Dziadek Kronos:

wyzwala dążenie do uzyskania konkretnych osiągnięć mających zapewnić poczucie bezpieczeństwa. Nie będą to na ogół działania nowatorskie, ponieważ Saturn, jako planeta czasu, dostosowuje się raczej do zastanych struktur niż próbuje je radykalnie zmieniać.

No i oczywiście, tego cytatu nie może też zabraknąć:

Spośród wszystkich planet Saturn jest najbardziej konserwatywny.

*

W zasadzie gdzie się nie spojrzeć, Saturn ma to, czego „chciał”. Doigrał się w czasach, w których ludzkość:

  • nie wykorzystuje wiedzy i doświadczeń starszych osób, uważając ich opinie za rodzaj konserwy obyczajowo – technologicznej, w szczególności objawia się to w sferze partnerstwa; przypominam, że Saturn nominalnie wywyższony jest w znaku Wagi, ta synteza Wagi i Saturna daje w pozytywnych przejawach pracę w relacjach, trwałość związków, docenienie kapitału doświadczenia i świadomość, że czas jest często doskonałą lokatą umożliwiającą nie tylko marazm i nudę, ale również lepsze poznanie i głębsze zrozumienie drugiej strony
  • porzuciła dokładność i sumienność obszaru pracy (Koziorożec!) na rzecz ilości i obszaru sprzedaży (innymi słowy: liczy się zysk, a nie niepisana umowa między wytwarzającym dobro, a nabywającym go – ponownie cierpi obszar Saturna – Wagi, który dotrzymywał umów, a słowo honoru było święte, teraz takimi „głupotami” nikt się nie przejmuje)
  • unika rozmów o rzeczach trudnych (śmierć, starość, głód, niedostatek – atrybuty saturniczności; nie żaden tam Pluton czy inne planety), kosztem zagłuszaczy rzeczywistości (TV, internet, spędy towarzyskie „Ludzi Sukcesu”, itd)
  • wstydzi się pojęcia „czasu” w ogóle (Saturn to Pan Czasu), ponieważ przywoływanie wspomnień z przeszłości, albo myśli o przyszłości stoją okoniem wobec Św. „Tu i Teraz”, lub Dobrobytu Carpe Diem
  • no i ogólnie przejawy Saturna nie są mile widziane na fotografiach, na których musicie mieć koniecznie uśmiechniętą szczękę, kiepsko wypadają na salonach, gdzie natarczywość i przerywanie rozmówcom jest na porządku dziennym (pozdrowienia dla większości narcystycznych i agresywnych „dziennikarzy”), źle prezentuje się we wszelakich formułach, gdzie ludzie „nie chcą” i „nie lubią” widzieć osobliwości poważnych, skupionych i – o zgrozo – wyciszonych

W zasadzie to – użyję kolejnego wersuTrudny i surowy, Saturn jest tyranem i nie zostawi cię w spokoju, dopóki nie nauczysz się właściwej lekcji. O tak – „to nie jest kraj dla starych ludzi”. Nawet warsztaty z duchowości (cokolwiek to znaczy) promują obszary życia, z którymi Saturn niespecjalnie się afiszuje. Dominują tam obszary seksualności, masaży, tańców, sztuki, czy ruchu („chodzenie po ogniu”, „kręgi”, itd, czy nordic walking). Nie jestem przeciwny tego typu warsztatom, uznając ich ważną rolę w tzw. rozwoju duchowym (w sporej części takich rzeczy zresztą żywo uczestniczyłem, miewając opinie zarówno pozytywne, jak i te mniej pozytywne), lecz jak to się mówi – „czegoś w życiu było mi brak”. Niespecjalnie dostrzegałem podczas tych zajęć uruchamianie obszarów i spraw dotyczących rozmów o przemijaniu, o bólu, tęsknotach, lękach, czasie, pokonywaniu ograniczeń, budowaniu trwałych relacji, pielęgnowaniu obszaru cierpliwości i pracy. Stosunkowo bliżej „tych tematów i spraw” są już ustawienia hellingerowskie, lub filozofie związane z „regresingiem” czy poprzednimi wcieleniami, ale to – z całym szacunkiem – jeszcze nie jest „to”. Natomiast najbliższe saturnicznym klimatom są… klasztory, miejsca odosobnienia, „stare” szkoły terapeutyczne, gabinety psychiatryczne, szpitale i hospicja. Lecz czy aby tak daleko w swoim wycieńczeniu lub rozpaczy musimy się posuwać, żeby poczuć mądrości dziadka Saturna? Wizyta w tego typu miejscach kojarzy się częściej z koniecznością, a nie wolnością. Można zapytać podchwytliwie: gdzie się podziały tamte… rozmowy? O „życiu”?

Życie w terrorystycznej epoce „Możesz Wszystko” byłoby znakomite, gdyby nie fakt, że sporo osób – niekoniecznie saturnicznego usposobienia – zaczyna być tą „możesz-wszystkością” i „nieograniczonością potencjałów” … zwyczajnie w świecie przemęczona i skołowana. Ileż przemian i transformacji można w życiu zaliczać, ileż huśtawek emocjonalnych można przyjąć – kilkadziesiąt, kilkaset? Istniał i pewnie gdzieś pojawia się dalej w przestrzeni artykuł, który mówił o permanentnym głodzie i uzależnieniu od „kursów rozwoju”. One nie służą temu, by się gdzieś zatrzymać, czy coś osiągnąć, one po prostu… uniemożliwiają martwienie się tym, że dana osoba nie potrafi się zdefiniować i w końcu przy jakimś wyborze pozostać. To rodzaj narkotyku, uśmierzającego wyrzuty sumienia, że nie udało się wyznaczyć granic, ani nie spróbowało się zdobywać szczytu. Najbardziej szczęśliwi zaś są dilerzy, rozdający nowe tabletki szczęścia.

Oto w końcu doszliśmy do … największych zalet Saturna i zatrzymamy się przy nich. Przed państwem advocatus diaboli, czyli tłumacząc na język chłopski: adwokat Saturna. Gloria le Saturn!

*

SATURN VS. MOŻESZ-WSZYSTKOŚĆ

Obecna, narzucająca się epoka „możesz-wszystkości” promuje skrótowo mniej więcej takie postawy wobec życia:

  • nie pasuje Ci związek, zmień związek
  • nie pasuje Ci praca, zmień pracę
  • nie pasuje Ci otoczenie, zmień otoczenie
  • nie pasuje Ci ojczyzna, zmień ojczyznę
  • nie pasuje Ci X, zmień X
  • nie pasujesz sam sobie, zmień siebie
  • nie pasują „światu” Twoje cechy, musisz zmienić swoje cechy

Ogólnie rzecz biorąc, narracje te wzięły się nie z tytułu troski* (*a co to jest „troska”?) o kogoś, tylko z okazji przesunięcia paru atrybutów i cech rzeczywistości. Oto one, w skrócie:

  • energia kobiecości, która nieźle zamieszała w rzeczywistości, podkopując stabilną, ale jednocześnie surową i ograniczającą (hmmm… czuć stęchliznę Saturna) definicję świata patriarchalnego, z ojcami jako przewodnikami rodzinnego stada, bez względu na to, czy się do tej funkcji nadawali, czy nie
  • energia seksualności i obyczajowego uwolnienia, które w zderzeniu z kościelnymi strukturami uczyniła zeń rodzaj muzeum, do którego wiele osób przychodzi, doskonale zdając sobie sprawę z tego, że tych „praw” (10 przykazań i inne nauki) nie przestrzega większość zwiedzających przybytek
  • energia wolności granic i swobodnej przestrzeni, która rozwaliła tożsamość grupowo – plemienno – narodową u wielu osób; kiedyś ta była silną podstawą człowieka, mogącą budować siłę wewnętrzną i podnoszącą jego morale (był on nawet w stanie „walczyć za ojczyznę”, to niesamowite z dzisiejszej perspektywy!)
  • energia indywidualizmu, podniesiona do szczytów narcyzmu; gdzie pojęcie skromnego wizerunku własnego, wstydu za pewne typy zachowań, lub intymności zostało wyparte narracjami wszędobylskości, pychy i maksymalnej ekspozycji, w szczególności elementami swojego ciała, jeśli takowymi ktoś dysponuje

Połączenie „możesz-wszystkości” z przesunięciem świata wartości dało rezultat, w którym człowiek wstydzi się… czegoś trwałego. Nazwałbym to „kompleksem nieeksperymentowania”. Istnieje więc, całkiem spora grupa osób, która zaczyna ulegać presji tego typu wypowiedzi:

  • nie miałeś/-aś kilkunastu związków (partnerów seksualnych) => jesteś gorszy/-a
  • nie wykorzystałeś „wszystkich potencjałów” swojej osobowości => jesteś leniwy/-a
  • nie podjąłeś się kilku – kilkunastu możliwych zajęć w życiu => jesteś tchórzem
  • nie „spróbowałeś/-aś” X, Y, Z => przegrałeś/-aś życie bo „ono jest tylko jedno”

Dziwnym sposobem „na horoskopy” trafia do mnie sporo osób, które „praktykowały” (rzadziej), albo spotykały się z „praktykantami” (częściej) tego typu „technik życiowych” (czytaj: osobami, które miały tych prac, zajęć, pasji, kochanków, miejsc zamieszkania, że aż trudno zliczyć). I – co jest niesamowite w tym wszystkim – dziwnym sposobem mówią, że „TO” NIE DZIAŁA. Pytam – co nie działa? Ano, nie działa ta „możesz-wszystkość”!

Drapię się po głowie, smyram się po brzuchu, niczym wyliniały saturniczny kot i myślę sobie – tu Cię mam, uraniczny Panie Szwejku! W rzeczy samej, u mych astro – wrót pojawiają się stosunkowo często osoby, które widzą częściej niż rzadziej porażkę tego wiecznego eksperymentowania, zmieniania, kombinowania i samousprawiedliwiania poprzez jedną wielką niekończącą się zmianę. Mój związek okazuje się, pomimo „nudziarstwa” (parę osób powiedziało mi, humorystycznie i zabawnie, że 11 lat relacji monogamicznej to „nekrofilia” – całkiem niezłe wyznanie, w szczególności w świecie ezoteryków, którzy sezonowo zmieniają partnerów) czymś, co jest warte swojej ceny. Moja trwała pasja astrologiczna okazuje się także czymś nienaruszalnym, chociaż mógłbym w tym samym czasie nauczyć się samby, wsłuchiwać się w niewiarygodne sukcesy „Motywatora Tysiąclecia” Mateusza Grzesiaka, lub też tresować miejscowe koty, by te przy pomocy miauczenia na odpowiednich częstotliwościach odganiały chmary komarów krwiopijców. Ale jednak nie – okazuje się, że „możesz-wszystkość” w zderzeniu z surową dyscypliną Saturna (mało wyjazdów, mało rozrywki, mało „cieszenia się życiem”, wyrzeczenia, pracowitość, cierpliwość, surowość, odkładanie zbędnych luksusów na później) wcale nie musi wygrywać walkowerem. Tym oto sposobem zbliżyliśmy się do zalet Saturna.

*

Zaleta pierwsza Saturna: „ŚWIĘTY SPOKÓJ”

Tak jak większość zasad saturnicznych, daje pewne korzyści, przy jednoczesnym wyrzeczeniu się pewnych przyjemności. Święty spokój oznacza mniej więcej tyle, że Saturn zapewnia wyłączenie pewnej części rzeczywistości, tworząc coś w rodzaju trwałego fundamentu. W pozytywnym ujęciu tego słowa dana jednostka może przestać pilnować, biegać, martwić się, absorbować uwagę pewnym obszarem życia, który został przez Saturna uporządkowany. Po prostu, ów Klucznik pilnuje tego terytorium i daje na pewnym odcinku zdarzeń, lub froncie życia względny spokój… Może to trwać dłuższy okres czasu, czasami trwa do … końca życia 🙂

Wiążą się z tym dwa, przynajmniej trzy niebezpieczeństwa. Pierwszym z nich jest możliwość zawalenia się zamku, czy wieży, co widoczne bywa przy ostrych manifestacjach tranzytów, lub „ataków” ze strony innych planet na Saturna. Drugim z efektów jest powolne uśmiercanie lub obumieranie części rzeczywistości, kiedy człowiek nie zauważa, że Saturn stał się grobowcem pewnego obszaru życia. Potencjalna pułapka zaczyna pomału się budzić, silny i ładnie ukorzeniony Saturn sprawia, że człowiek po prostu „zapomina” pewien typ lekcji, która była udzielana w przeszłości. A lekcją tą było prawdopodobnie wskazanie, żeby przypadkiem nie osiąść na laurach i nie zastygnąć w swoim samozachwycie. To, co było osiągnięte w sposób stosunkowo trudny, nie zostało zdobyte raz i na zawsze, o czym świadczy np. horoskop … Angeli Merkel…

HOROSKOP ANGELI MERKEL (za AdB):

A_Merkel

Merkel jest kojarzona z Neptunem na MC, często pojawiającego się pośród charakterystyk politycznych (pierwsze skojarzenia z silnym Neptunem w horoskopach Donalda Tuska, Bronisława Komorowskiego czy Lecha Wałęsy mówią same za siebie). Jednocześnie jednak ta sama Angela Merkel posiada także Saturna w domu dziesiątym. Jej Saturn motywował ją do ciężkiej roboty i przysłużył się do zwycięstwa w wyborach w 2005 (proszę spojrzeć na tą niesamowitą koniunkcję Księżyc – Saturn w solariuszu 2004/5 i przejście Saturna w wakacje 2005 przez urodzeniowe Słońce), do spółki z Neptunem (niezwykle silne wpływy, może i nawet silniejsze niż Saturna).

Obecnie obszar domu dziesiątego u Merkel nie zaznaje spokoju. Tak „dziwnie” się zbiegło, że Wenus i Saturn solariusza A.D. 2015/16 krzyżują się. W tymże solariuszu dziwnym sposobem na osi IC – MC występuje stosunkowo trudna para opozycyjna Marsa i Plutona, natomiast na ASC przebywa gwiazda Vindemiatrix, kojarzona głównie z przecenieniem własnych sił i możliwości. Dodatkowo Wenus, wł. ASC solarnego, w horoskopie urodzeniowym posadowiona dokładnie naprzeciwko gwiazdy dobroczynności, Fomalhaut (ok. 4 stopnia Ryb), pojawia się na ostatnim stopniu Lwa, co jest równoznaczne z przebywaniem w okolicach Regulusa („pycha kroczy przed upadkiem”) i wkroczeniem do Panny, będącej znakiem upadku Wenus. Wenus urodzeniowa zaś, przypomnijmy, władca MC horoskopu Merkel (znak Wagi) i znajduje się w domu ósmym. Konwekwencją tego wszystkiego powinno być… oddanie władzy, czego świadectwem może być nałożenie solariusza A.D. 2016/17 na horoskop urodzeniowy, przejście Saturna przez ASC i – być może – dyrekcyjna kwadratura Plutona do Słońca. Kiedy Saturn zaczął „zrzucać” niemiecką kanclerz z tronu? Być może szczególna manifestacja, z opóźnionym zapłonem, miała miejsce podczas kwadratury Saturna do Wenus ur., która działa się pomiędzy lutym a majem 2015 roku, a także miała miejsce w okolicach listopada. Od wiosny 2016 roku przechodzący przez IC horoskopu ur. Uran „rozsadza” jej tożsamość i stabilność polityczną „u podstaw”. Tym oto sposobem „saturniczny spokój”, za sprawą przespania pewnych faktów („uchodźcy”) płaci swoją cenę.

*

Zaleta druga Saturna: „CIERPLIWOŚĆ POPŁACA”

Widząc i słysząc rozważania nad losami Leonardo diCaprio raczej byłem przekonany, że otrzyma on długo oczekiwanego Oskara, niż nie otrzyma. Ten sam typ refleksji, że „na owoce trzeba poczekać” towarzyszył mi przy okazji innych osób. Nawet taki Adolf Hitler, posiadacz Saturna w domu X, musiał być wsadzony do więzienia i napisać beznadziejnie populistyczną lekturę, aby swoje odczekać i stanąć na szczycie władzy. W przypadku diCaprio bardzo pomocne okazały się dla tego horoskopu dyrekcje. Ale najpierw spójrzmy na sam horoskop urodzeniowy, bez upiększeń w postaci tranzytów wszelakich:

HOROSKOP LEONARDO DICAPRIO  (za AdB):

LeoDiCaprio

Akurat w przypadku diCaprio negatywna zasada gwiazdy Regulus „pycha kroczy przed upadkiem” została pokonana królewską manifestacją Regulusa (ostatni stopień Lwa/pierwszy stopień Panny). Tak się złożyło, że w pobliżu Regulusa odnajdujemy w obecnym momencie dyrekcyjnego Saturna. „Dziwnym” sposobem na Regulusie posadowiony jest również urodzeniowy … Punkt Ducha Leonardo! W ogóle rok 2016 i ciut wcześniej to zestaw przełomowych wydarzeń w „astrologicznym rejestrze” zdarzeń u di Caprio, w czym bryluje przejście dyrekcyjnego Plutona przez Słońce/Wenus, dyrekcyjna para Jowisz/Neptun rozpuszczająca (odpuszczająca?) tranzytami Saturnowi. Sam Jowisz odnalazł się na ASC solariusza A.D. 2015/16, a urodzeniowy Saturn przecież rezyduje w znaku wywyższenia Jowisza (Raku).

Istnieje sporo takich horoskopów, w których „długotrwałe czekanie” na owoce Saturna przynosi pożądany rezultat. Niestety, wymaga to akceptacji jego reguł gry w przynajmniej czterech krokach:

  1. zaakceptować swój rodzaj kompleksu, zwanego nieraz darem, nieraz przekleństwem
  2. cierpieć, pomęczyć się, albo napracować z tytułu takiej, a nie innej manifestacji Saturna
  3. czekać cierpliwie na owoce
  4. po zdobyciu upragnionego trofeum nie osiadać na laurach i nie usypiać

*

Zaleta trzecia Saturna: „BYCIE AUTORYTETEM W DANEJ DZIEDZINIE”

Często się zdarza, że lata upokorzeń, wyrzeczeń, cierpień i walki z wewnętrznymi demonami tak osłabiają człowieka, że zanim zdąży on osiągnąć tzw. sukces, wcześniej stanie się zgorzkniały, smutny, zły, niezdolny do miłości, albo żądny władzy, lub zamknięty w sobie. Gdy jednak przełamie on te stany i będzie w stanie przechować ważne więzi, znajomości, lub wspomnienia, przy jednoczesnym uzyskaniu tego, czego wcześniej pragnął, stanie się on bardzo ważnym głosem, a być może i mentorem dziedziny, z którą się ciągle zmagał. Ciekawym przykładem może być Maciej Stuhr, którego -> horoskop, bardzo zachowawczy, a może i lękliwy w swojej formule (pełnia w znakach Raka i Koziorożca, Saturn w domu VII), wyzwolił się w formułach kabaretowych. Interesujący jest również -> „Papcio Chmiel”, który w wieku 89 lat robi wyznanie, że – „nareszcie zaczął odczuwać starość”. Słusznie, ale perspektywa silnej obsady znaku Raka i wielu retrospekcji i powrotów nawiązujących do historii Polski czyni z niego osobę saturniczną na długo przed tym wyznaniem. Manifestacja saturniczności w przypadku Henryka Chmielewskiego jest dosłownie imponująca, pierwszodomowy Saturn, reprezentujący częste powroty do korzeni i sentymentalizm komiksu „Tytus, Romek i a’Tomek” jest tutaj uderzający. Bardzo ciekawym przykładem jest także -> Jerzy Prokopiuk z silną manifestacją domu IX (Saturn, Księżyc), zderzającą się z zawartością domu trzeciego. Stosunkowo silna obsada domów IV i XII sprawia, że człowiek ten trzymany jest w pewnym sensie dalej „na uboczu”, a jego fantastyczna twórczość i niespożyte siły nie zostały dość docenione.

*

Zaleta czwarta Saturna: „GŁĘBIA WRAŻLIWOŚCI”.

Może się to wydawać kompletnym zaskoczeniem, ale Saturn działa bardzo ostro na zasadzie przewrażliwienia także w sferze emocjonalnej. Uczuciowe i silnie dotykające serce stany, wcześniej trudne do odkrycia, czy zdobycia, smakują znacznie mocniej i są silniej odczuwalne. Inny rodzaj wrażliwości i poszukiwania subtelnych obszarów życia towarzyszy bowiem osobom, które miały te perspektywy włączone „od zawsze”, a jeszcze inny typ doświadczenia przemawia przez osoby napiętnowane Saturnem, które często… tłumiły, tłamsiły, czy walczyły z sobą i swoją delikatną sferą istnienia. Obudzony do życia emocjonalnego saturnik funkcjonuje na zasadzie kogoś, kto jakby zaznał nagłego oświecenia, śmierci klinicznej, lub został wyrzucony z jaskini platońskiej, żeby w końcu zacząć żyć. To bardzo trudny stan, moment przejścia jest często niezwykle bolesny. Dlatego też większość kostycznych saturników zmaga się z oporami, czy uciec z klatki swojego poczucia bezpieczeństwa (głównie emocjonalnego), czy też spróbować czuć, kochać i uruchamiać falę silnych namiętności duszy. Widziałem sporo takich horoskopów. Widziałem sporo takich osób. Część z nich pojawiała się głębiej w moim życiu i manifestowała sobą to pragnienie „wyjścia”. A co Państwo sądzą na temat tych horoskopów? Proszę zapoznać się m.in. z działalnością pro-społeczną poniższych osób, ujrzeć stosunek „człowieka do człowieka” i popatrzeć na pozycje Saturna:

-> http://astrolog.org.pl/baza-horoskopow/Bujakiewicz_Katarzyna

-> http://astrolog.org.pl/baza-horoskopow/Jackowski_Marek

-> http://astrolog.org.pl/baza-horoskopow/Troczewski_Antoni

-> http://astrolog.org.pl/baza-horoskopow/Dowbor_Katarzyna

-> http://astrolog.org.pl/baza-horoskopow/Tomaszewicz-Dobrska_Anna

-> http://astrolog.org.pl/baza-horoskopow/Grechuta_Marek

Interesującym przykładem jest także Michel de Montaigne (Saturn ASC), autor „Prób” (za Wikipedią: Osobiste przemyślenia i niejednokrotnie subiektywną relację z własnych doświadczeń łączy tu autor z filozoficzną refleksją nad fundamentami bytu i relacji międzyludzkich). Głębia przeżyć, aczkolwiek i paskudny podobno charakter (mizantropia) towarzyszyły również Arturowi Schopenhauerowi (Saturn MC), który stworzył swoistą koncepcję etyczną, będącą miksem buddyzmu, chrześcijaństwa, samopoznania, wyrzeczeń i … współczucia.

*

Zaleta piąta Saturna: „LEPIEJ CZEGOŚ NIE ZROBIĆ, NIŻ ZROBIĆ TO BYLE JAK”.

Jest to rozwinięcie punktu czwartego. Jeśli ktoś w istocie zmaga się w swoim życiu z takimi wartościami – antywartościami jak:

  • zakompleksienie i niskie poczucie wartości
  • wieczne poczucie niedosytu, brak zaspokojenia poczucia bezpieczeństwa
  • świadomość niedoskonałości, zarówno człowieka, charakteru, relacji jak i „dzieła”
  • wewnętrzne samozmagania
  • pretensja do siebie, albo do świata…
  • nadmierne „przeżywanie”, albo „wieczne powroty”
  • kult i manifestowanie porażek

… to nie oczekujmy, że przejdzie wobec danego problemu, czy to będzie człowiek, czy nauka, czy produkt, czy relacja, w sposób powierzchowny, lub oględny. Znacznie częściej mając do czynienia z osobą, która ma Saturna na osi, albo w ważnym miejscu horoskopu odnoszę, niekoniecznie mylne, wrażenie, że będę miał do czynienia z osobą:

  • profesjonalną
  • poważną
  • przewidywalną
  • cierpliwą
  • ostrożną
  • wierną

… w rzeczywistości tak jest i mnóstwo osób z silnie zaznaczonym Saturnem „wypracowuje” sobie ten typ opinii, bardzo pozytywnej w moim odczuciu. Tego typu „czarnej roboty” nie jest w stanie wykonać żadna inna planeta w horoskopie. Istnieje zatem moja silna niezgoda i brak przyzwolenia na „złe” traktowanie Saturna w horoskopie. Jestem świadom, że w erze „możesz-wszystkości”, „wolności za cenę wszelaką” i prób podkładania coraz to nowszych arsenałów nuklearnych pod tą planetę, saturnikom łatwo nie jest. Ich atrybuty pt. „cierpliwość”, „pracowitość”, „nie-wielość doświadczeń” i „przeciętne samopoczucie” obrywają ostro z grubej „rozwojowej” rury. Zasada rzeczywistych, ale transparentnych relacji (Saturn wywyższony w Wadze) zostaje zdominowana przez rodzaje gier i eksperymentów psychologiczno – magicznych (Uran wywyższony w Skorpionie).

Szczęśliwie dla saturniarzy moje obserwacje potwierdzają jednak pewien trend, że odnalezienie swojego status quo w życiu i podążanie do upragnionego celu jest częstszą i realniejszą tęsknotą, niż łapanie wielu srok za ogon, za pomocą licznych technik eksperymentowania za wszelką cenę. Ludzie nie przychodzą do astrologa, żeby się tylko uwalniać, bardzo często zjawiają się właśnie po to, żeby się w czymś utwierdzić, ukonstytuować, lub by coś utrwalić. Tym oto sposobem dochodzę do dziwnej konstatacji, że „świat” prędzej czy później ponosi konsekwencje swojego emocjonalnego bałaganu i przesadnego manifestowania wolności za wszelką cenę. Nie, nie jest to groźba, jest to naturalna konsekwencja zasiewu, który wydaje swoje plony i owoce. Saturn prędzej czy później zawsze „wygrywa” i zgarnia pełną pulę. Błędem mitologicznym jest postrzeganie go tylko i wyłącznie w kategoriach chrześcijańsko – tolkienowskich, w których jawi się on niczym Sauron, który stworzył pierścienie władzy, by posiąść dusze wszystkich istot, skuć je i uzależnić.

—  —  —  —  —  —  —  —  —  —  —  —  —  —

Napisano: 31/05/2016

© Wszelkie prawa zastrzeżone. Nie wolno kopiować treści, ani przekształcać w dowolny sposób bez zgody autora.

> ASTROLOG SZCZECIN < Wykorzystano program astrologiczny Urania, autorstwa Bogdana Krusińskiego

Jeśli interesuje Ciebie zamówienie horoskopu, albo rozmowa: KLIKNIJ TUTAJ

Trochę o sobie, dla zainteresowanych: TUTAJ

—  —  —  —  —  —  —  —  —  —  —  —  —  —

Comments

comments

6 thoughts on “Saturn w horoskopie – grzech trwałości”

  1. Sam Jowisz odnalazł się na ASC solariusza A.D. 2015/16, a urodzeniowy Saturn przecież rezyduje w znaku wywyższenia Saturna (Rak). Zaraz, zaraz, całe życie mnie uczono, że w Raku Saturn jest w upadku, więc nijak nie rozumiem tego zdania. Mogę poprosić o komentarz?

    1. Bardzo dobra uwaga. Podczas szybkiego pisania pomyliłem się. Poprawiłem błąd, zamiast „urodzeniowy Saturn rezyduje w znaku wywyższenia Saturna (Rak)” ma być: „urodzeniowy Saturn rezyduje w znaku wywyższenia Jowisza (Raku)”. Dziękuję za dostrzeżenie tej pomyłki 🙂

  2. Ja lubię swojego Saturna. Jest w 10 domu, w Lwie- czyli w upadku, jak u Hitlera. Tworzy trygon do mojego stellum w strzelcu. Do tego mam wenus w Koziorożcu i Saturn robi bikwintyl do niej. Tak jak piszesz- odpowiedzialność , zasady ale dopalone optymistycznym strzelcem. I to ludzie lubią i cenią. Idzie przez ten mój drugi dom i uczy mnie i uczy , pewnie mocno doswiadczy ale to przecież planeta karmy…może fakt, że go lubię i akceptuję nie działa on na mnie tak drastycznie?

  3. Żyjemy Panie Mirosławie nadal w epoce RYB, i będzie jeszcze tak przynajmniej przez najbliższe
    200 lat. Zauważmy, że Saturn i władca epoki RYB
    Neptun, nijak do siebie nie pasują. Czy można budować coś trwałego i stałego na mgielnych oparach? Historia pokazuje jak w mijającej epoce
    astrologicznej, struktury tworzone, przez Saturna
    wypaczały się i wykoślawiały, stawały się swoją karykaturą.
    Dzisiejsze czasy pokazują, jak Saturniczna fasada służy, Neptunicznemu mętniactwu polityków., kapłanów. Cała reklama, cały handel to przecież na Neptuniczne ściemnianie. Sytuacja z „góry” przenosi się rzecz jasna na jednostki.Neptun ma przecież właściwości rozmywania i zacierania granic. W tym kontekście atrofia Saturna we wszystkich dziedzinach współczesnego świata nie dziwi.

Comments are closed.