Początek szokujących zmian w horoskopie Polski. Spowiedź zbiorowa obywateli.

Witam Czytelników!


Dzieje się ostatnio, oj dzieje! Badacze i obserwatorzy zjawisk społeczno – politycznych mają tendencję do bagatalizowania długotrwałych i fundamentalnych transformacji. Odbywa się to często kosztem krótkotrwałych medialnych sensacji. Weźmy pod uwagę głośną „aferę Srebrna” z Austriakiem w tle, która miała pozbawić Kaczyńskiego i PiS władzy. Robiła ona za czołówki medialne przez wiele, wiele dni. Co się z tym wszystkim stało? Dokładnie to samo co z wieloma pozornymi rewolucjami, typu strajk nauczycieli, strajk lekarzy lub historie KODu. Być może da się z tego wyłuskać jakąś sympatyczną tezę, że będzie miało to znaczenie w przyszłości, lecz … po co to czynić?


Syntezą długotrwałego zjawiska i medialnej sensacji jest film Tomasza Sekielskiego „Tylko nie mów nikomu”. Nie da się tego, w przeciwieństwie do wielu medialnych kapiszonów, zignorować za lat pięć, dziesięć, czy nawet dwadzieścia. To będzie bardzo ważny kamień milowy w historii Polski. Dobijająca do 20 milionów odsłon w ciągu tygodnia produkcja traktująca o pedofilii w kościele robi fenomenalne wrażenie. Jak ważne to zjawisko w kontekście polskiej sceny politycznej i polskiego ustroju? Jest to wydarzenie bez precedensu, ponieważ jest ono w stanie wywrócić i przekształcić całą dotychczasową tożsamość polskiego społeczeństwa. Te w przeszłości, w fałszywym amoku pożeniło tzw. upadek systemu komunistycznego z dającym iluzoryczną (i bezinteresowną) wolność kościołem. Konsekwencją przemian na przełomie lat 80. – 90. XX wieku jest teoretyczny system demokratyczny, który nie potrafi odkleić się od dominacji potężnych wpływów instytucji religijnej. Polska klasa polityczna i kościół to symbioza. Biorca i dawca lub dawca i biorca. Postawienie znaku równości pomiędzy związaniem z instytucją kościoła a tzw. demokracją w Polsce jest proste i dla wielu oczywiste. Czy w końcu ma szansę się to zmienić?


POLSKA ZJEDNOCZONA PARTIA RELIGIJNA


Polscy bohaterowie, którzy „dali” nam na nowo wolność po 1989 roku, są silnie utożsamiani i związani z kościołem katolickim. Więcej: oni w tym kościele są i tym kościołem poniekąd zarządzają! W zasadzie zdecydowana większość mężów stanu, autorytetów i twórców fundamentów tego państwa wywodzi się z korzenia „solidarnościowego”, które deklaratywnie jest bardzo silnie związane z instytucją kościoła. Jan Paweł II (Neptun na MC do spółki z Jowiszem) to Demiurg polskiej sceny, w którego cieniu ogrzewała się cała licząca się klasa polityczna. Ojciec Święty, aspirujący do figur politycznych pokroju Ataturka, Mandeli czy Washingtona. Kreator przyszłych scenografów Polski, w tym szerokiego wachlarza biskupów i ludzi kościoła. Lech Wałęsa (nów w koniunkcji z Neptunem) – gorliwy katolik z atrybutem Matki Boskiej na garniturze. Symbole polskości, wymieniane na jednym tchu przez obcokrajowców: „wodka, pjerogi, bigoz, Papa Wojtyla, Walesa”. Tadeusz Mazowiecki – działacz katolickiego stowarzyszenia PAX, jeden z założycieli Klubu Inteligencji Katolickiej, redaktor katolickiego pisma „Więź”. Trochę niczym Mojżesz, dzięki któremu Polska wyszła z jednej krainy do drugiej krainy. Dużo takich katolickich przedstawicieli elit można by jeszcze wymieniać!


Cała polska śmietanka polityczna jest silnie przyspawana do „chrześcijańskiej racji stanu„. Wystarczy tylko wymienić laureatów watykańskich medali, wśród których odnajdujemy m.in. nazwiska Andrzeja Rzeplińskiego (prezesa stojącego na straży konstytucyjności TK), Adama Strzembosza (pierwszego prezesa Sądu Najwyższego), Leona Kieresa (sędziego TK), Tadeusza Mazowieckiego (wspomniany pierwszy premier III RP), Wiesława Chrzanowskiego (ministra sprawiedliwości i prokuratora generalnego), Jerzego Kropiwnickiego (prezydenta Łodzi), Władysława Bartoszewskiego, Lecha Wałęsę, Hannę Suchocką. Żaden medal nie mógłby zostać przyznany osobie, która reprezentuje wartości niezgodne z tzw. ortodoksyjnym nauczaniem kościoła. Żadna osoba walcząca o prawa mniejszości (zwłaszcza seksualnych) lub nie praktykująca konserwatywnych zwyczajów, nie miałaby szans by taki przywilej uzyskać. Jerzy Owsiak, Marek Kotański, Jacek Kuroń, Ewa Łętowska, ks. Adam Boniecki czy ks. Józef Tischner? Zapomnijmy, wolnomyśliciele nie pasują do szeregu odznaczonych przez Watykan. Swoją drogą, symptomatyczne, że niektórym ludziom prawa i polityki bliżej do idei nie-świeckiego państwa, niż osobom, które znajdują lub znajdowały się wewnątrz tej instytucji. I to ma być wolność? To ma być ta „Era Wodnika”? No, nie żartujmy!


Tutaj pojawia się pytanie: czy da się mówić o normalnie funkcjonującym, demokratycznie istniejącym państwie, przestrzegającego konstytucyjnych reguł gry, gdy uzależnienie od struktur kościoła jest tak silne? Oczywiście, że nie! Uczestnictwo kościoła w polskiej rzeczywistości fundującej prawo i definiującej prawa konstytucyjne jest potężne, o czym uświadomić mogą jaskrawie te dwie mapki. Jedna z nich przedstawia prawo do aborcji w porównaniu do innych praw. Druga to prawo do związków tej samej płci. Czy to wygląda szokująco? Na pewno wymownie, zważywszy na to, jak politycy lubią się od dziesięcioleci wyróżniać, a od czasu do czasu chwalić się jak piątkowy uczeń, który dostaje same dobre oceny od Pani Europy.


KOMITET OBRONY NEPTUNO-KRACJI


W czasie „wojen plemiennych” pomiędzy PO i PiS, zapoczątkowanych w roku 2005 (po niespodziewanym zwycięstwie Lecha Kaczyńskiego), silnie wzmocnionych w roku 2010 (katastrofa smoleńska) i trwających przez następne lata starałem się zawsze dystansować do tej politycznej szarpaniny. Nie było to decyzją popularną, chwalebną czy z marketingowego punktu widzenia korzystną, ponieważ większość ludzi pożądała w czasie tego czternastoletniego już (!) zażartego konfliktu podania głowy Jarosława Kaczyńskiego na tacy historii. Ta nieczuła bestia czasu lubiąca żywić się upadkami władców, jest wdzięcznym tematem dla astrologa. Czemu nie zgrillowałem tego Kaczyńskiego, choć kusiło, a tyle osób prosiło i tak mocno chciało? Może i dlatego, że podczas wojny polsko – polskiej jedna rzecz była dla mnie permanentnie pewna. Ktokolwiek w tej bratobójczej walce by nie wygrał, ostatecznym beneficjentem i tak byłaby konserwatywna racja stanu. Tak to wyglądało do co najmniej 2018 roku i nie zapowiadało się inaczej. Na cóż było bronić więc konstytucji, która była łamana od momentu wprowadzenia konkordatu?

-> Spójrz na HOROSKOP KONKORDATU ZA BHPTA: http://www.baza.astrolog.org.pl/Konkordat_(1993)


*

Polski kościół często jest definiowany przez wiernych jako tzw. fundament polskiej państwowości. Bardzo częste i typowe jest odwoływanie się do tych „chrześcijańskich korzeni”. Niestety, ten „wzór na fundament” znajduje się w polskim horoskopie. W wielu miejscach pisałem i piszę w kółko recenzję horoskopu III RP, sugerując, że on jest fatalny. Bez ogródek, bez ciuciubabek, bez zbędnego języka dyplomacji: horoskop III RP jest zły i kropka! Jego „zło” jest sygnifikowane co najmniej podwójnie:

 -> ascendent horoskopu III RP (31.12.1989 r.) przypada na zbitce Uran – Neptun tzw. horoskopu chrztu Polski (między 14 a 16 kwietnia 966 r. wg wersji Leszka Weresa, Jarosława Gronerta lub Rafała Prinke). Jak definiować dziejową parę Uran – Neptun skorelowaną z ascendentem nowej państwowości, rodzącej się w erze postkomunistycznej w roku 1989? Raczej nie proponowałbym wersji optymistycznej. Co najwyżej daje nam to iluzję umiejętności lądowania na drzwiach od stodoły.

-> imum coeli (korzenie Polski) czerpią siłę z dziwnej hybrydy Saturna i Neptuna w horoskopie III RP. Obowiązek i trzymanie się surowych reguł przemieszane są z mesjanizmem i chaosem. Polacy, którzy emigrują do innych państw europejskich, mówią że jesteśmy przepracowani, smutni i sfrustrowani. Nie, nie kłamią. Nie oszukują nas. Przeciętny Polak to przemęczony obowiązkami obywatel, walczący dodatkowo z biurokracją lub chaosem prawnym. Jego idolami są Brad PIT i jeZUS.


POLSKA CHRYSTUSEM, ATLASEM I PUDZIANOWSKIM NARODÓW


W tekście na Tarace (Wojciecha Jóźwiaka) napisałem zdanie: „tworzenie tożsamości narodu, w której religia (a w zasadzie „religijność ludowa”) bardzo silnie zlewa się z historią państwa, to fakt niezaprzeczalny. Jesteśmy państwem, które jest pijane tymi oparami irracjonalności! Państwo polskie lubuje się w wiązaniu momentów strategicznych z jakimiś interwencjami boskimi”.

-> Fragmenty tego tekstu znajdują się w artykule „Hipotetyczne Słońce polskiego chrztu i inne punkty” [http://www.taraka.pl/hipotetyczne_slonce_polskiego_chrztu].


Jest to jeden z wielu artykułów, które dotyczą horoskopu chrztu Polski (966 r.), lecz także ustosunkowują się do wzajemnego, toksycznego romansu pomiędzy polskim kościołem i polskim ustrojem państwa. Czy taki kosmogram, ulepiony pod koniec 1989 r., na bazie poprzedniego, okrutnie poniewieranego przez wojny i rozbiory czasu, zasługuje na gloryfikację i pielęgnację? Ależ skądże znowu, od lat jestem zwolennikiem jakiegoś cudownego zabiegu polegającego na jakimś liftingu, choćby związanego ze zmianą konstytucji tego państwa.


W tekście traktującym o wpływach Neptuna na polski horoskop daje się wyczuć wpływ katolicyzmu połączonego z mesjanizmem i katastrofizmem. Wzór Polaka różni się znacząco od wzoru Czecha czy innych obywateli europejskich. My po prostu karmimy się tym, co neptuniczne i co stanowi iluzję. Jesteśmy podatni na mity o papieżu (Neptun-Jowisz MC), legendę o Lechu Wałęsie (nów z Neptunem), religię smoleńską (Neptun koniunkcja Księżyc), czy pozornie przełomową dla losów polskiej mowy nienawiści śmierć Pawła Adamowicza [powstał nawet → TEKST NA TEN TEMAT]. I ta religijność ludowa, czule manifestowana na uroczystościach państwowych, włącznie ze święceniem kanałów kanalizacyjnych czy obecnością duchownego na każdej praktycznie większej inwestycji. Czy inne demokratyczne państwa z Unii Europejskiej też tak mają? Polacy są zakochani w tworzeniu pseudo-duchowej otoczki i sienkiewiczowskiej opowieści na każdy temat. Polski kościół miał większą siłę autorytetu od wielu stuleci w przeciwieństwie do Czech czy nawet Włoch. Słabiej reagował na zjawisko reformacji i stał się bardziej zrośnięty z mentalnością przeciętnego wyznawcy katolicyzmu. To zrośnięcie religii z polską tradycją narodową dało wysyp takim wytworom i legendom historycznym jak: „Polska przedmurzem chrześcijaństwa„, „Matka Boska Częstochowska„, „cud nad Wisłą„, „Polska Chrystusem Narodów„, „słowiański papież na tronie„, „Polska przetrwa apokalipsę w Europie wg wizji ojca Klimuszki”, itd.


Mówiąc zatem o ochronie ustroju nie możemy nie zapominać, że wszystko co wydarzyło się w latach od 1989 począwszy, było kontynuatorem tego mariażu tradycji katolickiej z organizmem państwowym. Podejrzewam, że piewcy demokracji, broniący Konstytucji z roku 1997, zbytnio nie przejmowali się, że Polska jest krajem, który tejże Konstytucji nie przestrzega, z uwagi na dominującą rolę kościoła w państwie. To przespanie tematu, to udawanie że „kościół w Polsce nie jest problemem” staje się podstawą do twierdzenia, że polska kultura medialna jest pozbawiona niezależności z przynajmniej dwóch powodów. Po pierwsze – media znajdują się pod silnym i przemożnym wpływem władzy lub politycznym parasolem grup, które o tę władzę walczą. Po drugie – dziennikarstwo nie jest w stanie poruszyć tematów tabu, ponieważ musi się liczyć z silnym oporem grup lobbystyczych, na co wskazywały problemy w realizacji produkcji Tomasza Sekielskiego o problemie pedofilii w kościele. Naprawdę, sporo sponsorów i potencjalnych mecenasów filmu rezygnowało, zdając sobie sprawę, że w „demokratycznym” państwie nie wolno i nie wypada źle się wypowiadać o kościele. Co z tego, że „większość wiedziała” i „wszyscy mówili”? Co z tego? W czasie wojen plemiennych pomiędzy dwiema najważniejszymi siłami politycznymi temat kościoła nie był prawie przez ludzi poruszany. Wybierano tylko niewygodnych przedstawicieli (typu Rydzyk lub Głódź), tych grzeczniejszych (np. biskup Nycz, czy prymas Polak) zostawiając. Tak naprawdę temat ożywił się nieco dopiero w momencie, gdy stał się politycznie opłacalny. Po premierze „Kleru”, a szczególnie filmu Sekielskich. Czyli teraz. Teraz nagle pewien poseł konserwatywnej partii nosi po scenie sejmowej dziecięce buciki (symbol pedofilii) zaś Kuba Wojewódzki, zapraszający onegdaj konserwatywnego prezydenta do swojego studia, nagle wyciąga antywatykański paszkwil. Wszyscy zyskali odwagę. Czasy się zmieniają? Czy już wolno robić to, co nie wolno robić było kilka lat temu? Czy to było widać w horoskopie Polski? Tak! Było!

Tak zupełnie na marginesie podejrzewam, że uczestnicząc w happeningowym „ezoterycznym ruchu wsparcia Janusza Palikota” założonego przez Światosława Nowickiego&koleżanki i kolegów „po fachu” (mniej więcej lata 2012-2013) i popierając przynajmniej niektóre postulaty tego ruchu (np. zdjęcie krzyży z instytucji, w tym ze szkół) musieliśmy wyglądać na szalonych antyklerykałów i idiotów. Przecież „nikt rozsądny” tego nie robił, chociaż „większość wiedziała” i „wszyscy mówili” jak jest. Tabu. Jedno wielkie tabu. Pisz o horoskopie księcia, pisz o Tusku i Kaczyńskim, walcz z Putinem pijąc jabłkowy cydr, ale nie pisz o kościele. To populizm. „Wszyscy przecież i tak wiedzą jak jest”. Krytykujesz polski kościół? Jesteś jak Urban i „palikociarnia”.

Trybunał w Strasburgu pyta Polskę, czy skazanie Jerzego Urbana na 20 tys. zł grzywny za znieważenie głowy innego państwa – papieża Jana Pawła II – nie stanowi naruszenia wolności słowa, gwarantowanej przez Europejską Konwencję Praw Człowieka i Podstawowych Wolności. (…)
Sam Urban mówił po wyroku o „sklerykalizowaniu wymiaru sprawiedliwości”.



źródło: Newsweek, 12.01.2010, https://www.newsweek.pl/polska/trybunal-pyta-polske-ws-urbana/44dv9w4


20 marca 2007 Europejski Trybunał Praw Człowieka wydał orzeczenie, w którym nakazał Rzeczypospolitej Polskiej wypłacenie Alicji Tysiąc 25 tys. euro zadośćuczynienia oraz 14 tys. euro na pokrycie kosztów sądowych. Trybunał przyznał zadośćuczynienie ze względu na naruszenie przez Polskę art. 8 Europejskiej Konwencji Praw Człowieka (prawo do poszanowania życia prywatnego).
Lekarze pracujący w publicznej opiece zdrowotnej uznali, że przypadek Alicji Tysiąc nie upoważnia do wykonania legalnej aborcji ze względów zdrowotnych. Orzeczenie Trybunału nie zakwestionowało tego. Podstawę zasądzonego odszkodowania stanowił fakt, że kobiecie nie zapewniono prawa do odwołania się od decyzji podjętej przez lekarzy.


https://pl.wikipedia.org/wiki/Tysi%C4%85c_vs._Polska


DZIENNIKARZE NIEWYKLĘCI. CO MOŻE ZDZIAŁAĆ SATURN?


Czy kryzys dziennikarstwa jest widoczny w horoskopie Polski? To nie takie proste, to prawdopodobnie zbyt skomplikowana sprawa, żeby to astrologicznie rozebrać na części składowe. Jednakże, gdyby wziąć pod uwagę obecny tranzyt Saturna przez stellum i dom IV Polski i jednoczesnej wycieczce Urana przez punkt graniczny Barana/Byka, możemy powiedzieć o budowaniu tożsamości na nowo. Saturn wyznacza granice. Saturn wystawia rachunki za przeszłość. Saturn surowo się już rozliczył w wielu przypadkach

– jako „szary lud” podczas progresji w roku 2015 z Księżycem (to ten tzw. roszczeniowy homo sovieticus, który na złość sobie wybrał populistów),

– podczas zamanifestowania się w spektaklu „Dziady” (Saturn na MC tego horoskopu → LINK),

– podczas tranzytu Saturna przez Słońce „polskiego chrztu” w 1939 roku (podsumowanie polityki zagranicznej), czy podczas „reformy Grabskiego” w 1924 roku (opozycja Saturna do Słońca),

– na wejściu polskiej konstytucji w życie, w roku 1997 (Saturn MC).


Premiera filmu „Kler” nastąpiła – uwaga – przy wyrazistym położeniu Saturna podczas premiery na MC w opozycji do „polskiego” (III RP) Jowisza, kaleczonego opozycją od Urana. Jowisz jako reprezentant polskiego prawa, etyki czy solidarności społecznej działa często jak „prawo Kalego”. Tak funkcjonuje, tak działa jak deklaracja Billa Clintona, który „palił trawę, ale się nie zaciągał”. Lub twierdzenie Aleksandra Kwaśniewskiego o tym, że „nie wiedział”, że do uzyskania wyższego wykształcenia potrzebna jest obrona pracy magisterskiej. Tak się może przejawiać anarchistyczno – prawna hybryda, w stylu iście czeskim.


Wpływ Saturna stał się także jednym z fundamentów zadziałania fenomenu Alyssy Milano w sprawie #metoo. Co łączy #metoo i problemy polskiego kościoła? Temat tabu. Niepopularność. Niesprzedawalność. Poczucie krzywdy i wstydu. Wolelibyśmy zajmować się słodkimi i radosnymi tematami, typu narodziny królewskiego księcia, miłosne szczebiotania czy wielki sukces magazynu Vogue na zaćmieniu (który nie nadaje się na elekcje, o czym pieją od kilkuset lat astrologowie tradycyjni). Astrologowie znajdują się blisko mediów i doskonale wiedzą, że poruszanie trudnych tematów jest passe. No, chyba że lubią sobie strzelać w kolano i zajmują się „nikomu niepotrzebnymi tematami”

[LINK DO ARTYKUŁU O #METOO → TUTAJ].



POLSKA I KOŚCIÓŁ NA TLE ASTROLOGII.


Tematem polskiego kościoła zająłem się w lipcu 2018 roku [→ LINK TUTAJ]. Przyznam, że znacząco wcześniej skupiałem się też wielokrotnie na osobie Franciszka, który okazał się być rewolucjonistą [przykładowo → TU], choćby w kontekście zwołania wielkiego szczytu w sprawie radzenia sobie z pedofilią (w lutym 2019 r.). Zapowiadałem, że coś szczególnie ważnego się wydarzy, jeszcze przed tym, jak poszła w eter wielka afera z molestowaniem w Pensylwanii.


Gdy pisałem swój tekst w lipcu 2018 roku o gwałtownych zmianach, nie spodziewałem się takiego wysypu i zwrotów akcji. Przecież zaledwie w roku 2016 lider opozycyjnej Platformy zapowiadał, że „społeczeństwa europejskie będą szukać konserwatywnego modelu politycznego. I gdy będzie to oparte na chrześcijaństwie, to właśnie taki model może być przyszłością kilku najbliższych dekad„. Przecież ledwie w 2017 roku temat legalizacji praw partnerskich był martwy, zaś kompromis aborcyjny miał być wpisywany do konstytucji. Aż tu nagle, w przeciągu kilkunastu miesięcy od lipca 2018 nastąpił ciekawy wysyp nowości obyczajowych, który sprawił, że wątki związane z kościołem wyszły z cienia i okazały się być pierwszoplanowe. Kościół to temat tabu. Żadna Baba Vanga, żadna przepowiednia Majów, żaden Jackowski i żadna słynna tarocistka nie chciała się tym zajmować. Kolorowe brukowce szarpią struny emocji kontrolowanych. Wojna? Tak. Śmierć? Tak. Sensacje? Możliwe. Kościół? Nie wolno!


Worek z problemami kościoła i jego wyjątkowego statusu został zainaugurowany filmem „Kler” i rekordową frekwencją ponad 5 milionów przez 50 dni. W październiku 2018 r. zapadł wyrok o milionowym odszkodowaniu dla ofiary pedofilii, nazwano to „przełomowym wyrokiem”. W lutym 2019 r. obalono pomnik Henryka Jankowskiego, legendarnego kapelana „Solidarności”. Także w lutym 2019 r. wybuchła wielomiesięczna awantura o podpisanie deklaracji LGBT+, która stała się linią frontu pomiędzy siłami konserwatywnymi a siłami otwartymi. W ramach zabawnego incydentu możemy dopisać palenie książek i różnych „szkodliwych” amuletów przez księdza z fundacji „SMS z Nieba”. Dalsze bomby zostały odpalone w kwietniu i maju 2019 r. Aresztowano aktywistkę społeczną za rzekomą profanację przy pomocy obrazu Matki Boskiej Tęczowej. Dodatkową bombą było wystąpienie Leszka Jażdżewskiego na spotkaniu Donalda Tuska, które sprawiło, że jego przemówienie zostało zdominowane antyklerykalną przedmową prelegenta. Finałem tych wszystkich spraw jest nieprawdopodobna popularność filmu o problemie pedofilii w strukturach kościoła. Wynik 12 milionów widzów w ciągu czterech dób zrobił niesamowite wrażenie. Produkcja ta ukazała przy okazji stosunek ludzi polityki i mediów do spraw poważnych. Do tej pory mówienie o patologiach i kłamstwach ludzi związanych z instytucją kościoła była zarezerwowana dla antyklerykałów.


ZAKOŃCZENIE


Zagadka – co zostanie zapamiętane za 20 – 30 lat, gdy będą wspominane lata 2015 – 2020? Sekularyzacja i zeświecczenie Polaków. I to jest najważniejsza, przespana przez wielu w teraźniejszości informacja. Oczywiście tworzy to grunt pod moją prognozę z lipca 2018 r., która wskazywała symbolicznie na 2023 rok jako coś przełomowego w polskiej racji stanu, jeśli chodzi o stosunki z kościołem. Nie był to artykuł pisany na kolanie pod wpływem wydarzeń. Nie spodziewałem się takiego niesamowitego tempa! To wszystko zaczęło przyspieszać później! Machina sekularyzacji ruszyła ostro w roku 2018 i otrzymała potężne wzmocnienie w postaci dwóch filmowych nokautów.

Zatem nie „Konstytucja”. Nie „Smoleńsk”. Nie „uchodźcy”. Nie „mordy zdradzieckie”. Nie „dziadek z Wehrmachtu”. To problem rozliczenia świadomości społecznej i spowiedź zbiorowa są tematem najważniejszym, jeśli chodzi o najbliższe lata. Uzdrowienie relacji z kościołem jest gwarantem powrotu Polski do Europy. Europy, której zdarzył się cud reformacji Marcina Lutra. Europy, w której religia nie zderza się z wartościami ustroju państwowego. Zachęcam do prześledzenia wielu tekstów przyglądających się historii Polski, w których pojawiło się bardzo dużo ważnych momentów dziejowych.


[spis tekstów z historii astropolitycznej → DOSTĘPNY TUTAJ]


http://www.instazu.com/tag/kajdany

—  —  —  —  —  —  —  —  —  —  —  —  —  —

Napisano: 18/05/2019

© Wszelkie prawa zastrzeżone. Nie wolno kopiować treści, ani przekształcać w dowolny sposób bez zgody autora.

Jeśli interesuje Ciebie zamówienie horoskopu, albo rozmowa: KLIKNIJ TUTAJ

Trochę o sobie, dla zainteresowanych: TUTAJ

Spis większości artykułów do tej pory napisanych i zamieszczonych: TUTAJ

Zbiór artykułów do portalu TARAKA: TUTAJ

Prognoza na 2019 na Astromixie: TUTAJ

Wydarzenia związane z pełnią i nowiem Księżyca: TUTAJ

Baza Horoskopów Polskiego Towarzystwa Astrologicznego: TUTAJ

> ASTROLOG SZCZECIN < Wykorzystuję program astrologiczny Urania, autorstwa Bogdana Krusińskiego

—  —  —  —  —  —  —  —  —  —  —  —  —

Comments

comments

6 thoughts on “Początek szokujących zmian w horoskopie Polski. Spowiedź zbiorowa obywateli.”

  1. Doskonały komentarz. Najgorsza rzecz jaką uczyniono Polakom to kontrreformacja. Zastygliśmy w oszukańczym katolicyzmie.Z przyjemnością pozbawiliśmy się odpowiedzialności za własne czyny. Bardzo lubię czytać pańskie analizy.

    1. Dziękuję. I trzeba głośno o tym pisać, ze świadomością, że niektórzy się na takie postawienie sprawy obruszą.

  2. Panie Mirosławie
    A gdzie prognoza? Liczyłem że przeczytam coś o polityce światowej, wyborach do Europarlamentu albo o sytuacji gospodarczej w najbliższym czasie.

    1. Nie można zrobić wszystkiego naraz. Wybory do Europarlamentu są drugorzędne wobec parlamentarnych wyborów jesiennych i praktycznie nikogo nie będę interesowały za pół roku (kogo interesują te poprzednie?). Natomiast jeśli chodzi o politykę światową, milczę od lat, ponieważ nie chcę trwonić cennej energii i czasu na dotychczasowe debaty o Korei Płn, Krymie, Syrii, Trumpie czy UE. Sytuacja polityczna jest trudna do opisywania przez ekspertów i analityków, a żuczek – astrolog miałby stawiać się ponad nich? Poza tym wisi prognoza na rok 2019 – spełnia się tam większe prawdopodobieństwo tworzenia nowego bytu politycznego przez D Tuska (większość liczyła na powrót do PO), a wiele sugestii dotyczących czołówki postaci polskiej sceny politycznej idzie we właściwym kierunku.

      1. Pan tu jest gospodarzem i dobiera tematy do omówienia. Jeżeli chodzi o mnie to akurat wybory do Europarlamentu uważam za istotne a sprawy pedofilii w kościele za drugoplanowe. Owszem sprawy pedofilów w kościele są głośne, poruszają do żywego wielu ludzi ale moim zdaniem to nie ta waga co przyszłość UE. W kościele zapewne wyjdą na jaw kolejne afery, padną kolejne oskarżenia pod adresem purpuratów. Jedne będą zasadne inne zmyślone. Przy okazji paru celebrytów przypomni sobie po latach, że kiedyś chodzili do kościoła i tam byli molestowani przez Proboszcza. Przez lata milczeli i dopiero teraz zdobyli się na odwagę. Kolorowe gazety i portale plotkarskie będą miały materiału na lata. Od tego nasz kraj nie padnie a co najwyżej część ludzi przestanie chodzić do kościoła. Natomiast potencjalny rozpad UE to dla nas wszystkich bardzo poważny kryzys gospodarczy. Tak to widzę.
        Ps. A teraz trochę posłodzę. Przyznaję, że lubię czytać pańskie analizy bo ma pan nieco inne spojrzenie niż pozostali astrologowie. I jak się okazuje są trafne. Pozdrawiam i z niecierpliwością czekam na kolejne prognozy. Może jesienne wybory do Sejmu i Senatu?

  3. Och, jak ja czekałam na Pana komentarz ostatnich wydarzeń. Przeczytałam artykuł o Biedroniu i od tamtego czasu nie ma mnie dla świata 😀 Dziękuję za Pana ciężką pracę!

Comments are closed.