Jaka astrologia? O nagich królach i królewnach.

Witam Państwa!

Różne dekalogi, manifesty, mądrości i deklaracje światopoglądowe krążą po internecie i w świecie – także wśród astrologów. Wydaje mi się, że tego typu wpis spowoduje pozytywne trzęsienie w głowach i sercach czytelników. Proszę potraktować to jako czytelniczą prowokację, mającą na celu pobudzenie twórczości własnej.

zdzislaw-beksinski-czlowiek-i-cien-1990_1368

1. Błędem jest stwierdzanie, że istnieje lepszy lub gorszy typ uprawianej astrologii. Kiedyś napisałem artykuł na swoim blogu: „Astrologia horarna – młot na “humanistów”. Było to złe postawienie sprawy. Na czym polegała pułapka? Otóż, nie dotyczyła ona metody, ponieważ sama metoda (astrologia horarna) jest tutaj niewinna. Pułapka tkwiła w zawężeniu percepcji. Wydaje się bowiem, że wybór metody – bardzo dobrej metody, nawiasem mówiąc – odciąga od pracy z innymi technikami, albo sprawia, że przestajemy interesować się rozwojem wewnętrznym. Skoro bowiem narzędzia tak świetnie działają, to na cóż nam praca ze sobą, doskonalenie dialogu z drugą osobą, lub też praca z innymi symbolikami, które wymykają się paradygmatom astrologii horarnej? 

Rezultat nadmiernej pracy z „astrologią techniczną” może skutkować rozdwojeniem jaźni. Okazać się może, że astrolog staje się doskonałym „technikiem” w sensie trafności interpretacji, ale jednocześnie w żaden sposób nie jest w stanie zbliżyć się, wyciągnąć ręki, albo utożsamić z problemami osoby pytającej. Rezultatem ostatecznym staje się zjawisko polegające na nieumiejętności szczerej rozmowy. Z pozoru postulat dialogu wygląda na bełkot teoretyczny, ale jest to istotnie ważny element pracy ze sobą i bardziej „życiowym” rozumieniem astrologii. W końcu rozmawiamy też sami ze sobą, sami ze sobą ten wewnętrzny dialog prowadzimy. Bycie narzędziem w rękach Losu jest rzeczą szlachetną, lecz warto zapamiętać, że każde narzędzie – choćby i w „rękach Boga” – wymaga konserwacji, ponieważ grozi mu rdza. Rdza pychy i korozja percepcji.

Oczywiście również „astrologia humanistyczna” bywa niezłym zalążkiem do stworzenia horroru interpretacyjnego. Zwłaszcza, jeśli astrologiczna uwodzicielka, lub astrologiczny uwodziciel, używają astrologii jako ozdobnika do swojej kwiecistej mowy i niebiańskich opowieści. Oczywiście, przymierzanie anielskich skrzydeł jest urocze, ale na cóż człowiekowi skrzydła, jeśli nie będzie w stanie na nich pofrunąć?

*

2. Błędem jest orzekanie, że istnieje lepszy lub gorszy system domów astrologicznych. Bitwy o dobór właściwego systemu domów: Placidusa, Kocha, Porfiriusza, Regiomontanusa, Alcabitiusa, czy Krusińskiego może ostrzec przed śmiesznie ambicjonalnym, albo infantylnym podejściem astrologa, krytykującego inne osoby. DO TEJ PORY* (proszę zanotować) nie istnieje w polskiej bibliografii czy polskiej literaturze profesjonalne porównywanie horoskopów, wg różnych domifikacji, co tylko świadczy o braku profesjonalnej debaty na ten temat. Jednak co jakiś czas docierają do mnie sygnały, lub zapytania, że astrolog A użył takiego systemu, astrolog B użył innego, a astrolog C ma astrologa A, albo astrologa B za dziwnego (delikatnie to nazywając), ponieważ używa innego systemu domów astrologicznych. Temat jest gorący i pokazuje, że dyskusje o sposobach wyznaczania domów były, są i będą. Słusznie, ale jaki sens ma targowanie się o wyższość jednej konstrukcji teoretycznej nad drugą, skoro twórca sądu nie jest w stanie uzasadnić tego na praktycznych przykładach?

* Piszę „do tej pory”, ponieważ przyjęło się, że wiele pomysłów zostało ode mnie splagiatowanych, lub skopiowanych. Dlatego proszę oczekiwać, że w ciągu kilku miesięcy wypłynie taki artykuł, albo pojawi się dyskusja o domach. Taki już urok naszego polskiego piekiełka, przyzwyczajam się, że pomysły są ode mnie zabierane, zdarza się też, że stają się treścią wykładów. Cóż, pocieszać można się tym, że przynajmniej ktoś się tymi splagiatowanymi pomysłami zajmie. Powodzenia! 🙂

*

3. Błędem jest wymienianie Pożądanych Cech Astrologa, ponieważ można się w ten sposób zapędzić w Kozi Róg. Oby to nie był róg Koziorożca, ponieważ stąd tylko krok od Saturna, który prelegenta ładnie rozliczy, a innym da spore źródło satysfakcji i powód do przedniej zabawy. Astrolog z Pożądanymi Cechami może stworzyć z siebie typ potwora, który będzie przypominał w zachowaniach irracjonalne hybrydy typu:

– bogaty, światowy, kosmopolityczny, ale jednocześnie prostak, lub mitoman

– uduchowiony, obyty w piśmie i mowie, lotny, ale jednocześnie gbur, lub egocentryk

– wrażliwy, ciepły i kojący, ale jednocześnie kłamca, lub erotoman

– miły, zabawny, szczodry, ale jednocześnie wyrachowany, lub oszust

– uczciwy, prostolinijny, bezpośredni, ale jednocześnie cynik, lub złośliwiec

– człowiek kochający zwierzęta, ale jednocześnie gardzący ludźmi

– człowiek doświadczony i mądry, ale jednocześnie pozbawiony empatii, czy życzliwości

Receptura na Astrologa Idealnego nie istnieje. Próby sklejania takich osobowości są tylko i wyłącznie zabiegiem marketingowym, albo obrazem zaciemniającym samego siebie, z góry skazanym na porażkę. Każdy z nas posiada odkryte, lub ukryte wady. Liczmy się z tym. Niejeden samochwała sam na siebie zastawiał sidła ignorancji, w które wpadał i boleśnie jęczał. Niejeden głupiec wytykał innym pewien zestaw cech niepożądanych, sam będąc inwalidą w sprawach istotnych. DO TEJ PORY* niewiele jest artykułów natury holistycznej, integrujących świat astrologii, psychologii, psychosomatyki i innych dziedzin. Nie spodziewam się, żeby to się miało zmienić w najbliższym czasie, ponieważ temat jest niekomercyjny, a wyrażający się na temat środowiska astrolog może otrzymać co najwyżej ułamanego tulipana z butelki o wdzięcznej nazwie Łyk Algolu.

*

4. Błędem jest licytowanie się na wykształcenia i zdobywanie dyplomów. Zaiste, widziałem sporo osób z dyplomami astrologicznymi (i w ogóle różnego rodzaju dyplomami), które gorzej interpretowały horoskopy, niż osoby „bez dyplomów„. Jednocześnie warto też zaznaczyć, że błędem jest postawa opozycyjna, czyli taka, która polega na chwaleniu się brakiem dyplomów. Zachowanie pierwsze („dywan złożony z dyplomów wiszących na ścianach„) świadczy często o poczuciu niskiej wartości, albo jest wabikiem dla publiczności. Zachowanie drugie („ja tam żadnych dyplomów nie zamierzam mieć!„) świadczy często o zawyżonym poczuciu wartości, które rodzi od początku konfrontacyjny, lub nerwicowy styl konfrontacji z resztą świata. Zwłaszcza światka astrologicznego, które dyplomy zwyczajnie w świecie lubi, tak jak część z Państwa lubi zjeść schabowego na obiad.

Coś na zasadzie równoległego zjawiska odnaleźć można często na rynku astrologicznym. Istnieją więc rzesze „uczniów Leszka Szumana„, „uczniów Leszka Weresa„, „uczniów Leona Zawadzkiego” czy „uczniów Piotra Piotrowskiego„. To sympatyczne, ale czy nie robi się niektórym wesoło podczas rozmowy towarzyskiej, gdy ktoś w jednym z pierwszych zdań oznajmia wszem i wobec, że uczył się astrologii u X-a, Y-a, Z-a. Czyniąc to w tonie dziwnie prowokującym do zagrania mu co najmniej Mszy Nelsońskiej Josepha Haydna, albo złożenia hołdu pruskiego.

Podobnie konfrontacyjny styl może mieć zrzeszanie, albo niezrzeszanie się w różnych środowiskach. Szanowny Panie, Szanowna Pani, kogo interesuje, czy uczestniczysz w spotkaniach i na konferencjach, albo ich unikasz? Zarówno do jednego jak i drugiego sposobu zachowania Życzliwi są w stanie przykleić Ci nos (patrz poprzedni podpunkt -> Słuszne Cechy Astrologa). Nie jest ważne, byś się nadmiernie przytulał, lub nadmiernie dystansował. Czego byś nie uczynił, zaiste, nie ma żadnego znaczenia.

*

5. Błędem jest zabieganie o uwagę publiczności i przymilanie się do niej. Wszyscy lubimy popełniać ten grzech, grzech bycia miłym, lekkim i przyjemnym. Czy mamy swoich Czytelników za idiotów? Obawiam się, że spora część doradców (sic!) życiowych (sic!) tak dokładnie się zachowuje, jakby przychodzili do nas tylko i wyłącznie ludzie zadowoleni ze swojego życia, swojego sposobu zachowania i swoich przeżyć w otaczającym ich świecie. Czy świat ezoteryczny w ogóle ma odwagę konfrontować się z przypadkami trudnymi? Czy pisanie negatywnych scenariuszy, lub wchodzenie w mroki duszy jest w ogóle legalne w narracji astrologicznej?

DO TEJ PORY* większość ezoteryków słabo pracuje ze swoim cieniem. Czytelnicy przyjmują błędną optykę, że tylko narracja człowieka sukcesu i człowieka spełnionego jest w stanie w sposób efektywny i pozytywny spowodować przemiany w ich życiu. Skąd ta naiwność? Skąd ta wiedza na wzór chińskiej zupki błyskawicznej? Wróbelki ćwierkają, że sporo astrologów i ezoteryków miewa ogromne problemy natury emocjonalnej, finansowej, zdrowotnej lub rodzinnej**. Ładnych wiele lat zajęło mi poszukiwanie tego świętego Graala ludzkiego zachowania. Na początku oburzali mnie Szewcy bez Butów. Później jednak zmieniłem zdanie i uznałem to prawo do posiadania własnej, dramatycznej historii życia. Być może tylko musnąłem tą prawdę, ale wydaje mi się, że stosunkowo często ezoterycy są takimi samymi ludźmi, z tej samej krwi i z tych samych kości. Wielu z nich dotarło w pewnym momencie do ściany wytrzymałości, a astrologia lub inny klucz poznawczy spowodowały wejście do nowego świata odpowiedzi. Czy jednak nowa narracja, nowa wizja raju, uwolniła duszę i puściła ją w zaświaty lub upragnionego raju? Nie sądzę. W dalszym ciągu Cienie Ezoteryków trzymają się bardzo mocno, ale narracja ciągłego uśmiechu i ciągłego sukcesu powoduje przeidealizowanie.

Kończąc, życzę nam wszystkim, żeby zaczęli z tymi cieniami w końcu głębiej i silniej pracować. Wszystkim bez wyjątku.

** Krytycy astrologii, naukowcy i sceptycy – nie uśmiechajcie się, Was uwaga o problemach natury ludzkiej także dotyczy i nie jesteście wyjątkami w tej kwestii. Nie cieszcie się więc zbyt szybko.

Wife_portrait_by_Zdzislaw_Beksinski_1956-57

—  —  —  —  —  —  —  —  —  —  —  —  —  —

Napisano: 26/05/2015

© Wszelkie prawa zastrzeżone. Nie wolno kopiować treści, ani przekształcać w dowolny sposób bez zgody autora.

Jeśli interesuje Ciebie zamówienie horoskopu, albo rozmowa: KLIKNIJ TUTAJ

Trochę o sobie, dla zainteresowanych: TUTAJ

Ilustracje – obrazy Zbigniewa Beksińskiego: Wife Portrait, Człowiek i jego cień.

Comments

comments

One thought on “Jaka astrologia? O nagich królach i królewnach.”

  1. Panie Jarku
    Sledze Pana prace na horskopami od roku i wielu postawionych diagoz jest Pan bardziej trafny niz znani astrolodzy w kraju, zakupilam kisiazke Pana J.Gronerta Na zakrecie dziejow, w tej ksiazce Pan Gronert przwiduje silne naciski zewnetrzne i danine krwi Wojska Polskiego w 2020 roku czy moze Pan sprawdzic czy jest to skutek dzisiejszych wyborow miedzy innymi prezydenckich czy taki jest koszt rozhustnych emocjolnie nastolatkow ktorzy postawili na populizm i anarchie

Comments are closed.