Człowiek wyniosły, upadły i pokorny – horoskopy władców.

Witam Państwa!

Zwróciliście może uwagę, że astrologowie preferują poszukiwania „złych” ludzi, w przeciwieństwie do ludzi „dobrych„? Być może jest to jakaś skomplikowana hipoteza mojej konstrukcji, że pod warstwą człowieka uduchowionego, lub zaprawionego w liczne teorie, kryje się pierwotny i wyparty podziw dla prawa dżungli? A kogo prawo dżungli preferuje?

– ludzi silnych i stabilnych

– liderów i prymusów

– konsekwentnych i upartych we własnych działaniach

– ojców i matki sukcesów wszelakich

Specyfikacje zostały stworzone spontanicznym machnięciem ręki, zdaje się, że do grupy moglibyśmy dorzucić masy NAJ-ów. To rzesze najpiękniejszych, najmądrzejszych, najbogatszych, najszczęśliwszych, najszybszych, najsilniejszych. Kategoria NAJ-ów czasami zderza się z twardą rzeczywistością, o czym kiedyś humorystycznie pisał Leszek Kołakowski. Jest to tak żartobliwie przedstawione w Wikipedii, że pozwolę sobie uczynić obszerny cytat:

Mieszkaniec Lailonii – Tat – chciał stać się sławnym człowiekiem. Postanowił być w czymś najlepszy. Zdecydował się być człowiekiem noszącym najdłuższe spodnie. Spodnie jednak się plątały, co było niewygodne. Próbował potem wielu innych sposobów bycia w czymś najlepszym, ale nic nie dawało mu sławy. Przyjaciel, do którego poszedł po radę, powiedział, że aby stać się sławnym, potrzeba pieniędzy. Aby natomiast zdobyć pieniądze, trzeba zdobyć sławę. Tat uznał radę za dobrą, jednak nie potrafił jej zastosować. Próbował jeszcze zdobywać sławę dzięki byciu w czymś najgorszym na świecie. Nauczył się m.in. pisać najgorsze wiersze i szyć najgorsze majteczki kąpielowe. Kiedy i to nie zadziałało, postanowił zdobyć sławę jako najmniej sławny człowiek na świecie. Zaszył się w pewnym niedostępnym miejscu tak, że nikt nie wiedział, gdzie on jest. Po kilku dniach ludzie rzeczywiście o nim zapomnieli i Tat stał się najmniej sławnym człowiekiem” [1].

Pojęcie „dobrego” człowieka wymyka się specyfikacji NAJ-ów, gdyż zawsze pojawią się dyletanci, być może od czasu do czasu fachowi recenzenci, którzy sens i istnienie tego człowieka podważą. Jest więc czynnością bardzo problematyczną próba zarysowania kogoś, kogo moglibyśmy nazwać „dobrym człowiekiem„. W przeciwieństwie do „złego człowieka„, który znacznie częściej i znacznie szybciej może zostać osądzony, wydany i ukamieniowany przez opinię publiczną. Zabił? Nieważny kontekst, nieważne okoliczności – zły człowiek. Ukradł? Zły. Zdradził? Zły. Uderzył pięścią? Raczej zły.

Tintoretto_Allegory

Konstrukt „dobrego człowieka” próbowali uczynić astrologowie tradycyjni, na ten sam typ próby poważyli definiowania człowieczeństwa odważyli się również astrologowie humanistyczni, holistyczni, szkół różnych, lub wyznań wszelakich. Wyszło im to stosunkowo fatalnie, ponieważ świat nie stał się chyba lepszy. Ale oni byli na usługach królów („wiedza królewska”), a nie ludzi bitych, uczciwych, sumiennych, lub wrażliwych. Często tak się bowiem składało, że król wrażliwy na sztukę nie zawsze miał dobre notowania, czego przykładem dzieje Ludwika II Wittelsbacha, albo – weźmy przykład z naszego podwórka – Stanisława A. Poniatowskiego.

Pojęcie „dobrego człowieka” w czasie wciąż się zmieniało. Bardzo prawdopodobne zatem, że w czasach starożytnego Egiptu Pan Faraon był „bardziej dobry, niż okoliczna hodowla niewolników. Raczej nikt nie protestuje przeciwko uwagom, że Pan Król w większości społeczeństw był też „bardziej dobry” niż rzesza prymitywnych i grzebiących w ziemi chłopów. Podobnie jak poprzednik sprzed kilkunastu lub więcej wieków, zyskiwał atrybut boskości. Zdaje się również, że właściciele plantacji bawełny, zatrudniający niewolników, przewyższali ich godnością kilkusetkrotnie, tak jak diament przewyższa wartością worek z kłosami zboża. Przy okazji bogaci faceci, o mentalności gladiatora w garniturze byli też definiowani jako lepsi względem własnych kobiet. Przynajmniej tak traktowały pisma Ojców Kościoła, w których kobieta była posadowiona poniżej statusu mężczyzny. Co ciekawe, pewne mody w tej hierarchii zostały zachowane do dziś, ale jakiej to kultury dotyczy, litościwie przemilczę.

Tego typu konstrukcje powoduje oczywiście dalsze konsekwencje, które powinny być zauważalne w pismach astrologów ze starszych dziejów, aczkolwiek podejrzewam, że i współcześni lubują się w pewnych gloryfikacjach, albo wywyższeniach. Najczęściej tego typu konstrukty gloryfikują Jowisza, Słońce, od czasu do czasu pojawiają się inne tezy, przykładowo:władca ASC w domu X, silny władca domu X w domu I, koniunkcje Jowisza ze światłami, lub coś w ten deseń. Ja w swoim artykule wymienię tylko trzy postacie: pysznego, ale pełnego sukcesów króla Ludwika XIV, upartego i schyłkowego króla Ludwika XVI oraz definiowanego w kontrze do nich prezydenta Urugwaju, Jose Mujicę. Każdy z nich był na swój sposób innym władcą i miał inny stosunek do sprawowania funkcji. Były to też lepsze i gorsze horoskopy. Czy najlepszy – teoretycznie – z tego grona horoskop Ludwika XIV sprawiał, że był on jednocześnie „najbardziej dobrym człowiekiem” według horoskopu? Czy atrybuty horoskopu definiują atrybuty człowieczeństwa? Pytanie nie tylko skierowane do astrologów, ale i wszystkich wolno- i szybkomyślicieli. Do rozwinięcia zapewne w kontekście następnych wpisów, również moich.

*

Oto przykład spektakularnego roszczenia i równie spektakularnych sukcesów wobec rzeczywistości. To oczywiście radix Króla – Słońca, Ludwika XIV. Przyznaję szczerze, tak, to farciarz. Oto jego horoskop poniżej [źródło AdB]

LXIV

Nie czuję się kompetentny w ocenie życiorysu Ludwika XIV, chociaż wielokrotnie był on wspominany jako władca wielki, majestatyczny i najdłużej panujący na dworach europejskich. Do historii przeszły maksymy „państwo to ja”, lub wizerunku monet, wybijanych na cześć króla. Nawet istnieją armaty dedykowane temu królowi, warszawiacy spacerujący po Muzeum Wojska Polskiego mogą śmiało zapoznać się z jedną z nich.

DSCN0095

 

Pan Król ma w horoskopie teoretycznie wszystko, co król mieć powinien, zwłaszcza, jeśli nazywa się królem – słońcem:

1) eksponowane Słońce w domu X

2) władców ASC i MC (Marsa i Merkurego) w trygonie wzajemnym, gdzie Merkury przebywa w domicylu w domu X i zarządza Słońcem

3) koniunkcję Wenus i Księżyca w znaku Lwa, tworzącą aspekt do Jowisza, gdzie Jowisz jest władcą IC (królewskie korzenie), ale też przy okazji wzmacnia Marsa poprzez recepcję wzajemną

4) Neptuna przy ASC, który jak wiadomo kojarzony bywa ze światem polityki

Nie jest moim celem przesadne skupianie się na tym horoskopie. Zwracam jednak uwagę, że oderwanie od rzeczywistości (często wskazania na Neptuna), połączone z gloryfikacją samego siebie (niestety, ale prawdopodobne łączenie kilku sygnifikatorów naraz, czyli pozycji: Neptuna, Wenus/Księżyca w Lwie do Jowisza, Słońca w domu X) daje duże prawdopodobieństwo, że takie czyny spotkają się z oporem. Szczęśliwie ów król wrogów sobie nie przysporzył, w czym zasługa niezłego horoskopu, ale stworzył podwaliny pod rewolucję francuską, która wybuchła ponad 70 lat później. Tej rewolucji nieszczęsny Ludwik XVI już nie zdołał przeżyć. Spójrzmy na niezwykle fascynujący i wymowny horoskop [źródło AdB]:

LXVI

Wg. pobieżnego spojrzenia na horoskop Ludwik XVI miał pecha. Widzimy Plutona na IC, kojarzonego z rozkładem, silnymi emocjami, albo zwyczajnie w świecie, perturbacjami rodzinnymi. Te pojawiły się jak najbardziej, ponieważ jego ojciec zmarł mu gdy Ludwik XVI (zwany Ostatnim) miał lat 11. Matka nieco później, w wieku lat 13. W tym czasie (gdy umierała matka) żyli jeszcze dziadkowie od strony ojca, więc tragedia niebanalna.

Gwoli ścisłości, takie położenie planet nie oznacza, że jeśli będziecie mieli Plutona na IC, to szybko Wam odejdą z tego padołu rodzice. Jednak samo posadowienie władców IC i MC w domu dwunastym, spalonych przez Słońce, przy jednoczesnej retrogradacji Merkurego do Słońca (tak, idzie na tzw spalenie, opuszczając swój domicyl) jest mało optymistyczne. Sama symbolika Słońca w ostatnich minutach Lwa, opuszczającego swój dom, też mówi coś od siebie. Języczkiem u wagi jest zaś władca VIII wierzchołka w domu pierwszym, co może być interpretowane jako śmierć z powodu własnego zachowania, powodowanego określoną planetą. Mars w Pannie w domu pierwszym mimochodem może dążyć do konfrontacji, a zważywszy na postawę władcy Marsa (tu znów powracamy do pozycji Merkurego), myślę sobie, że spalony Merkury – w tym niestety wypadku – może oznaczać ośli upór i stawianie na swoim, ku uciesze wrogów (władca VII domu w domu XII -> jest to Jowisz, z całej trójki czujący się całkiem nieźle), gdyż Słońce za niedługo „da mu spokój” (przestanie spalać), a Strzelec i Ryby są prominentne w horoskopie i rządzą IV wierzchołkiem (koniec spraw wszelakich) i VII wierzchołkiem (inni, ludzie z którymi mamy do czynienia).

Z pokrótkiego studiowania historii wynika, że Ludwik XVI zachował się jak rasowy samobójca, ponieważ miał naprawdę sporo szans, żeby uniknąć klęski, upokorzenia i na końcu własnej śmierci. Jednakże w obliczu ewentualnej szansy na porozumienie wolał wyciągać kolejne regimenty wojsk z rękawa. No i siła (Mars), pozbawiona odpowiedniego rozumu (możliwe znaczenie Merkurego w tym zestawie), przyniosła mu śmierć (Baran na VIII wierzchołku). Bardzo to wymowne i łopatologiczne tłumaczenie, mam nadzieję, że po odpowiednim wyłapaniu niuansów, przejrzyste i możliwe do uchwycenia.

*

Wymieniłem Państwu króla Słońce, króla straconego, to teraz zajmę się królem biedaków. Imponującą sprawą jest dla mnie horoskop Jose Mujicy, rewolucjonisty urugwajskiego, który śmiał zostać „najbiedniejszym prezydentem na świecie” i w swojej funkcji politycznej sprawował się wyśmienicie. Ale najpierw jego horoskop [źródło: tutaj]

Jose Mujica

Nieszczególny ten horoskop na pierwszy rzut oka, ale osoba szczególna. Warto ją przedstawić korzystając z kilku wycinków i materiałów:

Mujica 90 proc. dochodów przeznaczał na cele charytatywne, nigdy nie mieszkał w pałacu prezydenckim, zadowalał się mieszkaniem na farmie. Dziś Mujica uchodzi za wzór człowieka władzy, skoncentrowanego nie na jej insygniach, ale na istotnych sprawach trapiących całe społeczeństwo [link do treści]. José Mujica był prezydentem, lecz mieszkał jak zwykły wieśniak – w prostej murowanej chacie, otynkowanej na biało i pokrytej dachem z blachy, skąpanej w zieleni. 

Za młodu urugwajski prezydent należał do partyzantki Tupamaros. Po przewrocie wojskowym w Urugwaju w 1973 roku został osadzony w więzieniu wojskowym. Wyszedł na wolność dopiero w latach 80. Wcześniej był senatorem i ministrem rolnictwa, na stanowisko prezydenta został wybrany w 2010 roku z ramienia lewicowej koalicji [link].

77-letni Mujica oddaje 90 proc. pensji na cele społeczne, odmówił mieszkania w pałacu prezydenckim, jeździ 26-letnim niebieskim garbusem i uprawia chryzantemy. Mało kto poza Urugwajem wie, że filozofię życiową, traktor, dom i kwiaty dzieli z równie intrygującą postacią jak on sam – senator Lucią Topolansky, od 30 lat swoją towarzyszką życia, a od ośmiu lat żoną. Prezydencka para przekonuje, że żyje tak, jak żyła całe życie – bez zbędnego bagażu [link].

Mujicatopolansky

A cóż to za dziadostwo wyciągnąłem z szafy? – rzekłby z przekąsem jakiś astrolog. Ano, po prostu jest to kolejny kosmogram nie pozbawiony ciekawych symboli i znaczeń.

Przede wszystkim zaciekawia mnie pozycja Wenus i Księżyca, która mogłaby posłużyć do dalszych badań i obserwacji jeśli chodzi o stosunek do własności. Wenus jest w trygonie do Saturna, który wg jednych może być czynnikiem hamującym relacje, a dla innych jednym ze sposobów minimalistycznego podejścia do konsumpcjonizmu, także w sferze miłosnej. Zwrócę nieśmiało uwagę, że:

Karol Marks miał silnie obsadzony znak Byka: nów i Wenus tamże

Fryderyk Engels miał Wenus na IC

Lenin miał Słońce w Byku w prawdopodobnej kwadraturze do Księżyca, a jakże, w Wodniku

papież Franciszek, apelujący o opamiętanie się w kwestiach ekonomii wobec prominetnych ludzi kościoła, posiada Urana w domu X, w Byku – a jakże, tworzącego kwadraturę do Wenus

Nie są to ludzie święci (wg niektórych Franciszek jest najgorszym papieżem, ponieważ wkłada wstrętne buciory, miast unosić się w drogich trzewiczkach), ale skóra warta wyprawki i do badań z zakresu stosunków ekonomicznych przy uwzględnieniu Wenus i Byka zachęcam, zwłaszcza, że większość z nas, miejmy nadzieję, dożyje tych czasów, gdy Uran przejdzie do znaku Byka.

*

Wracając do Mujicy – zaliczył długoletni epizod więzienny. Wyraża się to o tyle, że władca ASC znajduje się w domu XII, chociaż nieśmiało, ponieważ jego bliskość jest widoczna. Zakładamy, że ma on jakiś konflikt z prawem – zaznaczenie tego jest w stosunkowo łatwy sposób pokazane poprzez pozycję Saturna, który stoi w domu IX. Warto wspomnieć, że ów Saturn (blokada, poczucie ograniczenia wobec prawa) manifestuje się znowu (tak bywa) w iście podręcznikowy sposób. Saturn znajduje się w znaku Jowisza, który znajduje się w domu piątym. Łatwiej więc zrozumieć treść, którą – były już prezydent Urugwaju, miał do przekazania. Otóż: „Kapitalizm odbiera nam wolność. Czyni z nas niewolników kupowania, posiadania i konsumowania, którzy zapominają, że trzeba mieć czas na przyjaźń, miłość, samorealizację, hobby. To wolność praktyczna, sprowadzona ze świata idei na ziemię. Jeśli umie się z niej korzystać, można chodząc po ziemi, równocześnie dosięgnąć nieba” [link źródłowy].

Wydaje mi się, że idea radości – jeśli w ogóle chce nam się, nam astrologom czytającym nieczule instruktaże do interpretacji horoskopu – powinna znajdować się w szczególności w domach piątym i jedenastym. To nic szczególnego, te osie wskazują na radość indywidualną – radość grupową, manifestację idei kreacji własnej – manifestację działań wspólnych. Jose Mujica ma te obszary wyeksponowane. Przyjmuję, że Słońce w znaku Byka znajduje się jednak w domu XI, wzmacniając rolę Wenus w domu I (bycie sobą wyrażane poprzez gloryfikację idei w sposób szczególnie nacechowany emocjami. Dodajemy do tego obrazu oczywiście położenie Jowisza w domu V (nie, drodzy – dzieci to on nie miał! to nie takie proste, choć to „dom dzieci”), który rządzi domem VII (stosunek do innych) i domem IX (filozofia życiowa). A jeśli jeszcze podbijemy stawkę Księżycem ustawionym na Descendencie (emocjonalne eksponowanie swojej wizji świata – Strzelec) i zwrócimy uwagę, że Wenus jest powiązana z Księżycem, a Księżyc z Jowiszem, to zagadka tego horoskopu powinna być rozstrzygnięta.

Koneserom polecam przyjrzenie się progresji Księżyca w dniu wyborów, solariuszowi, lub dyrekcjom. Miejsca zajmowane przez światła są nieprzypadkowe i podnoszą tezę, że każdy może mieć swoje pięć minut sławy i nawet po przykrych przeżyciach – a prezydent Urugwaju takie zaliczył – jest w stanie zostać prominentną postacią i zapisać się na kartach własnego kraju. Niczym rasowy nie – polityk.

—  —  —  —  —  —  —  —  —  —  —  —  —  —

Napisano: 30/03/2015

© Wszelkie prawa zastrzeżone. Nie wolno kopiować treści, ani przekształcać w dowolny sposób bez zgody autora.

Obrazki pochodzące z: http://en.wikipedia.org/wiki/Morality#/media/File:Tintoretto_Allegory.jpg i http://en.wikipedia.org/wiki/Jos%C3%A9_Mujica#/media/File:Mujicatopolansky.jpg

> ASTROLOG SZCZECIN < Wykorzystano program astrologiczny Urania, autorstwa Bogdana Krusińskiego

Jeśli interesuje Ciebie zamówienie horoskopu, albo rozmowa: KLIKNIJ TUTAJ

Trochę o sobie, dla zainteresowanych: TUTAJ

Comments

comments